P E T E RPo trzech sygnałach ciemnoskóry mężczyzna z czarną opaską na oku raczył odebrać. Gdy opowiedziałem mu o swoich dotychczasowych przypuszczeniach, pan Fury zdawał się nie być zaskoczony.
— Ned Leeds jest pod okiem naszych najlepszych agentów, Parker. Nic mu się nie stanie. Ewentualnie twój przyjaciel może czuć się obserwowany. Masz szczęście, że Leeds wie o twoim alter ego, bo w przeciwnym wypadku mógłby wpaść na dłużej w łapska HYDRY — słyszę po drugiej stronie słuchawki. Przenoszę ciężar swojego ciała na lewą nogę.
Cholernie boję się o Neda. Biedak nawet do końca nie zdaje sobie sprawy w jak wielkim niebezpieczeństwie może się znajdować.
Krzywię się do telefonu.
— Co ma pan na myśli, mówiąc na dłużej? — pytam.
— Leeds został przesłuchany przez jednego z gości od HYDRY. Nie pisnął ani słówkiem o miejscu twojego zamieszkania, ale w zamian już są pewni, że Spider-Manem jest nikim innym jak Peterem Parkerem, więc teraz słuchaj uważnie dzieciaku; w każdym momencie mogą cię namierzyć. Nie masz prawa używać żadnych kart kredytowych. Twoja ciotka tak samo, słyszysz? Dzwoń tylko wtedy, kiedy będzie to konieczne. Od dzisiaj zero internetu. A przede wszystkim bądź czujny.
Przełykam głośno ślinę. Wszystko co powiedział Nick Fury staje się coraz bardziej zagmatwane. Najbardziej spływa po mnie fakt, że mnie szukają.
Mam gdzieś, że mogą mnie dorwać, dam radę się im przeciwstawić.
W odróżnieniu do Neda zostałem ugryziony przez radioaktywnego pająka i w gruncie rzeczy, nie jestem aż w tak wielkim niebezpieczeństwie co on.
Chwała Bogu, że pan Fury przemyślał wcześniej całą sprawę i posłał za nim asystę agentów TARCZY.
— Wszystko w porządku z Nedem, panie Fury? — zgryzam dolną wargę, łapiąc się na tym, że coraz bardziej się denerwuję. Czuję się jak mięczak.
Odpowiada mi głucha cisza. Sprawdzam, czy przypadkiem się nie rozłączył. Ku moim zdziwieniu minuty nadal są odliczane.
— Tak. Jest już w Ameryce — mówi
nagle. Z ulgą wypuszczam powietrze. — Ale to nie znaczy, że nadal nie jest śledzony, Parker. Módl się żeby nie wpadło mu do głowy złożyć wizytę u twojej ciotki.Kiwam głową. Logiczne, że wówczas HYDRA mogłaby zagrażać również i jej.
— Rozumiem, ale nie lepiej będzie przenieść ciocię May do domu pani Stark? — pytam. —Nikt nie wie, gdzie znajduje się ich rezydencja, poza tym prawie codziennie jest tam pan Banner — wzdycham na myśl o Morgan i Pepper, które są zupełnie same. Męczy mnie sumienie, bo zostawiłem je bez mojej opieki. Muszę je jakoś chronić, zastępując Tony'ego. Zamykam oczy, ciocia May poradzi sobie. Być może nie ma zbroi jak Pepper, ale w zamian wielki temperament i masę adoratorów, którzy z chęcią oddaliby za nią życie. Kręcę głową. O czym ja w ogóle myślę?
— Oni mają armię, my mamy Hulka — dodaję, opierając się plecami o bursztynową ścianę korytarza.
Słyszę śmiech pana Fury'ego. Nie mam pojęcia co go tak rozbawiło.
— Jesteś taki jak Stark. Może nawet gorszy — mówi, po czym się rozłącza.
Prycham. Mógłby się chociaż pożegnać. Wyłączam komórkę, po czym wsuwam ją do tylnej kieszeni moich jeansów.
Przeczesuję ręką swoje lekko rude włosy. Sytuacja z HYDRĄ zaczyna być coraz bardziej dziwna. Rozumiem, że wraz ze śmiercią pana Starka wiele się zmieniło. Kapitan Ameryką zestarzał się, pan Thor lekko przytył, zginęła Czarna Wdowa... Ale to nie wytłumaczenie, aby mnie ścigać i próbować zabić!
![](https://img.wattpad.com/cover/192517442-288-k226665.jpg)
CZYTASZ
danger is close; spiderman
FanfictionKSIĄŻKA WKRÓTCE W TRAKCIE KOREKTY PISAŁAM JĄ W WIEKU 13 LAT. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ wycieczka w góry nie brzmi nadzwyczajnie, nawet nie kryje za sobą drugiego dna. oczywiście "wycieczka w góry" zmienia swoją definicję, kiedy jesteś zako...