Spotkanie Przy Skrzyni

3 1 20
                                    

Wylądowaliśmy na lotnisku. No bo gdzie indziej. Wyszliśmy z naszego samolociku i szybkim krokiem szliśmy w kierunku wejścia, zagrodziło nam drogę kilku żołnierzy.  Fury tylko popatrzył na nich groźnie okiem a ci się rozstąpili, 2 z 6 było związanych z organizacją na której czele stał Nick. Wiał wiatr więc jego płaszcz powiewał na wietrze, ja szedłem w moim typowym ubiorze cywila, czyli nie normalny elegancki staromodny garniak ( grafika w 1 rozdziale) tylko zielona bluza, jeansy, sportowe zielono czarne buty oraz czapka z płaskim daszkiem, oczywiście miałem jeszcze słuchawki douszne bezprzewodowe. Kontrastowała dosyć mocno z Nickiem. Podeszliśmy do wielkiej bramy. Stała przy niej dwójka żołnierzy.

- Nicholas Joseph Fury, dyrektor, kod dostępu numer 89312

- tak jest ! - odpowiedzieli żołnierze, ale zaraz spojrzeli na mnie niepewnie, już zacząłem brać oddech ale Fury mnie wyprzedził

- to mój gość, ma ode mnie osobiste upoważnienie

- tak jest ! Oczywiście sir ! - brama otworzyła się na tyle żebyśmy mogli wejść i od razu zamknęła się za nami. Moim oczom ukazał się wielki hangar z czołgami, również takimi których nigdy wcześniej nie widziałem gdziekolwiek, samoloty, helikoptery, latające coś ala busy, furgonetki pancerne, transportowce powietrzne jak i lądowe, wszystko albo najnowocześniejsze jakie było dostępne oficjalnie albo z technologią dalece wyprzedzającą, oczywiście ściśle tajną. Żołnierze w egzoszkieletach, zbrojach, małych łazikach, normalni, wszyscy oni szli w różnych kierunkach między platformami, drabinami, schodami itp. Ruch jak na dworcu.

- nieźle, naprawdę nieźle

- a to nawet nie jest jeden z głównych naszych ośrodków

- muszę kiedyś inne zobaczyć

- może kiedyś ci pozwolę - weszliśmy po schodach na środkowy poziom hangaru, weszliśmy przez podwójne drzwi, następnie korytarzami i schodami około 5 pięter w górę i daleko do przodu doszliśmy do gabinetu z napisem ,,Dyrektor Fury". Weszliśmy do środka.

- mam nadzieję, że rozumiesz że to nie będzie dalej takie proste?

- jasne

-  Nicholas Joseph Fury, dyrektor, kod dostępu Alfa 34

- proszę o potwierdzenie tożsamości - odpowiedziało coś mechanicznym tonem. Dyrek położył dłoń na biurku i spojrzał na ścianę - tożsamość potwierdzona - otworzyły się wąziutkie drzwi w ścianie.

- dalej idziesz sam, znajdziesz bronie i wracasz Rogers, rozumiano?

- jasne

- powodzenia

- dzięki - teraz myślę że wiedział, że to się tak skończy. Ruszyłem krętym, wąskim korytarzykiem w dodatku bardzo niskim aż dotarłem do ściany będącym lustrem weneckim. Zajrzałem do jak mi się zdawało tajnej zbrojowni eksperymentalnej broni. Powoli otworzyłem drzwi. Skradam się między skrzyniami. Wyjąłem moje obydwa colty, każdy z nich zaraziłem czym innym. Wyczuwałem bronie, czułem że są w tym pomieszczeniu, musiały być. podszedłem do jednej ze skrzyń i otworzyłem. ,,FUK JEA SĄ !" i dostałem pierdolnięciem z laski. odleciałem jakieś kurwa 25 metrów i pierdolnąłem w  pancerną ścianę. Zacząłem wstawać obolały.

- co do chuja...

- witaj, zarazo - odpowiedział mi słodki, miodny (że aż rzygać się chce) ale i złowrogi  głos - dawno się nie widzieliśmy

- nosz kurwa mać jeszcze ty ? - wstałem w pełni

- a co myślałeś ? Że ukradłem wam bronie totalnie po nic ? Chciałem się z tobą zmierzyć - zaśmiał się i zaatakował... a i to oczywiście był Mercurius.

Jeźdźcy Apokalipsy i Boska WojnaWhere stories live. Discover now