Wrzesień wiązał się nie tylko z urodzinami Namjoona i rozniesieniem jego domu w drobny mak. I barku, i ogrodu i może zakończeniem całego dnia ze strażą pożarną w roli głównej.
Wrzesień był też miesiącem, w którym powoli drzewa nabierały pięknych, złocistych odcieni, czerwonawe liście tworzyły ścieżki niczym z filmów, a na gałązkach pojawiały się kasztany i żołędzie. Rzeczy, które Taehyung kochał nad życie i które wprawiały go w cudny i melancholijny nastrój.
Było to nieuchronnie związane z wypełnianiem przez niego stron szkicownika i dłuższym spędzaniem czasu na zewnątrz. Codziennie idąc do, i wychodząc z pracy przystawał na chwilę przy pobliskiej ławce czy to dla zachwytu nad pięknem jesieni, czy dla chwilowego odpoczynku z ołówkiem i kartką w ręce. Był szczęśliwy, mogąc przystanąć na chwilę, głęboko odetchnąć i pozwolić, by dłoń prowadziła sama siebie. Ostatnimi czasy kończyło się to jednym i tym samym, bo ta jedna, wydawałoby się drobnostka nie schodziła z myśli Taehyunga ani na chwilę.
Raz na jakiś czas dołączali do niego przyjaciele, przysiadając się obok na ławce. Jimin idący na uczelnię, który na dzień dobry musiał się wtulić w chłopaka i pooglądać z nim ogromny kasztanowiec naprzeciwko; Hoseok wracający z zajęć, z chęcią opowiadający o swoim dniu i całujący w głowę na do widzenia; Namjoon przysiadający się z książką w ręce, by po dłuższej chwili zagłębiania się całym sobą w jej treść, podyskutować i porozmawiać; Yoongi, któremu może i na początku ciężko było wyjść z domu, jednak z czasem przysiadający się z ciepłą kawą z automatu nieopodal, by wspólnie spędzić miło czas.
Raz udało mu się nawet spotkać Jina, który wydawało się spieszył się do pracy. Jednak- widząc Taehyunga siedzącego na ławce- nagle zwolnił i jakby przestało mu już aż tak zależeć. Spędził z nim dobrą godzinę tłumacząc się, że nie rozmawiali za długo ostatnim razem i musiał nadrobić zaległości.
I Jeongguk. Jeongguk, który przychodził codziennie. Z butelką wypełnioną piaskiem, którą zbijał z drzewa dojrzałe kasztany, a którymi dzielił się z Taehyungiem, jakby były złotymi monetami. Jeongguk, który siedział z nim na ławce, dopóki nie robiło się tak późno, że Tae przestawał widzieć na oczy. Rozstawali się na tym samym skrzyżowaniu, na którym po raz pierwszy się pokłócili. Jeśli tą rozmowę można było nazwać kłótnią. To miejsce przestało im się kojarzyć niezręcznie i nieprzyjemnie, a stało się jakby specjalnym miejscem, do którego każdy z nich podświadomie podążał. Miejscem, w którym spędzali chyba za dużo czasu na rozmowie i śmiechu, przez co na następny dzień Jeongguk spóźniał się na uczelnię, a Taehyung- do przedszkola.
Miejsce pracy Taehyunga też powoli nabierało jesiennych barw. Wszyscy pracownicy przygotowywali się na mały dzień jesieni, swoistą niespodziankę dla maluchów, które czując zbliżającą się imprezę cieszyły się, skakały i zacierały ręce czekając ze zniecierpliwieniem.
Można pokusić się o stwierdzenie, że Taehyung był co najmniej w stanie euforii przez ostatnie dni. Nie mógł się doczekać tego gwaru, dzieci tworzących małe figurki z darów jesieni i rysujących pejzaże na brązowawych liściach. Od pewnego czasu pracowali z dziećmi nad dekoracjami tłumacząc im, że chcą ozdobić papierowymi łańcuchami korytarze- dla lepszego wystroju. Połowa z nich przyjęła to bez zbędnych pytań, połowa rzucała podejrzliwe spojrzenia w stronę Taehyunga i Yoongiego. Oboje nie dali niczego po sobie poznać.Tae za sprawą swoich jakże wybitnych umiejętności aktorskich, Yoongi zachowując zimną krew i szybko zmieniając temat, jak to miał w zwyczaju.
CZYTASZ
♡〖be my happy 〗ᵀᴬᴱᴷᴼᴼᴷ ♡
Romance♡ Gdzie Taehyung uczy Jeongguka, że prawdziwa miłość to w rzeczywistości zrozumienie z kropelką współczucia. albo ♡ O Taehyungu, który zajmuje się grupą niesfornych brzdąców w miejscowym przedszkolu, i Jeongguku, który jest wujkiem jednego z nich...