Niall podążył za mną do środka. Kręciło się tu paru ludzi, ale nie za dużo. Mniej więcej tyle ile rankiem pozostaje dzielnych kombatantów po imprezie.
Niall wyprzedził mnie nawołując jaką osobę.
-Siemka Liam! Jak tam idą przygotowania do zwiadu, ese?
Niall i Liam poklepali się po plecach.
-Nie jest dobrze, hombre. - pokręcił głową Liam. -Brakuje nam ludzi. Broni zresztą też. Nie wyślę ludzi bez uzbrojenia na otwarte pole.
-Huh? Myślałem, że dostałeś wsparcie z centrali. - zmitygował się Niall.
Liam odpalił papierosa i zaciągnął się głęboko.
-Oh no no, compadre. Taki papierek musi być zatwierdzony przez cały sztab. Już bym wyruszył z moim oddziałem gdyby nie ten burro – Harry.
-Co z Harrym?
-Dobre pytanie. Jak na mnie odbiło mu od tego słońca. Albo zaszkodziły mu pustynne specjały, hehe. Chce przeznaczyć nasze marne fundusze na coś innego.
-Na co?
-Aaaa i widzisz, ese. Tutaj właśnie leży szakal pogrzebany.
-Harry tutaj jest? - wtrąciłam się po usłyszałam.
Liam zmierzył mnie wzrokiem.
-W końcu się obudziłaś, hę?
Wzburzyłam się no bo jako królowa mafii nie pozwalam się do siebie tak odnosić. No ale że byłam bardzo skonfuzjowana uzbroiłam się w cierpliwość i sexapil.
-A no tak. I mam odpowiedzi, na które chcę pytania.
Liam wydął wari i dopalił papierosa.
-Pytaj zatem.
-Będzie jakiś zlot maffi czy nie?
Liam zatrzepotał rzęsami. Po chwili milczenia odchrząknął i oparł dłonie o biodra.
-Tak.
-Jakie będzie jedzenie?
-Naleśniki.
-A alkohol?
-Whisky, szampan i wódka.
-Jaka będzie służba?
-Na najwyższym poziomie.
-A hotel?
-Trivago.
Odrzuciłam swoje piękne, bujne włosy.
-W takim razie czuję się komfortowo.
Liam popatrzył na mnie, a potem odpalił kolejnego papierosa.
-Że też ze wszystkich ludzi... Dobra, belladonna. Zbieraj się. Nasz lekarz chce przeprowadzić parę testów skoro już nie śpisz.
-Dokładnie tak, dziękuję Liam. - odezwał się głos tuż za mną, a ja podskoczyłam i krzyknęłam. A za mną stał L0U15.
-Mówiłem, że wróci. - pokiwał głową Niall.
-Si, exactamente. Bello ty idź z L0U15em a Niall pójdzie za mną. Musimy omówić parę rzeczy.
Zgodnie z insturukacjami podążyłam za Louisem.
-A więc Harry tutaj jest? - dociekałam. Louis pokiwał głową.
-Tak, dokładnie. Aktualnie chyba jest na jakiejś naradzie.
Louis poprowadził mnie do ciasnego pomieszczenia oświetlonego jedynie jarzenówkami i wypełnionego zielonymi parawanami.
-Usiądź proszę tutaj – L0U15 wskazał mi kozetkę -Muszę Ci się przyjrzeć. - powiedział, a mnie zrobiło się gorąco. I nie dlatego, że byliśmy na pustyni.
-J-jestem dziewicą... - wystękałam, całą spłoniona. Louis popatrzył na mnie skontuzjowany.
-To... Dobrze dla ciebie. Tak trzymaj. Ale nie będę tego badał. -wyjął jakieś metalowe sprzęty z pobliskiego metalowego stoliczka -Chodziło mi bardziej o takie rzeczy jak stopień napromieniowania, temperatura ciała, ciśnienie krwi... Takie tam.
Pokiwałam głową z zamyślunkiem.
-Nie wiedziałam wgl, że jesteś po studiach medycznych. - stwierdziłam.
Louis rzucił mi szybkie spojrzenie.
-Oh, ależ nie jestem, Bello. - powiedział po czym włączył szlifierkę.
(tajmskip)
Siedziałam sb sama w kantynie. Baza opustoszała, ponieważ grupa zwiadowcza wyruszyła jakąś godzinę temu. Wyruszyli z niewielką ilością ludzi i sprzętu. Nie szkodzi. Nikt nie bał się pułapek czyhających na zewnątrz po zobaczeniu tego co L0U15 potrafi zrobić ze szlifierką. No więc siedziałam tam sobie czekając na naleśniki, szampana i przyjaźń. Byłam wgl i tak już whuj zła, bo ten zjebany skafander, który kazali mi ubrać nie był ani troszkę sexi i wgl nie podkreślał moich hott kształtów. Żal. Wstałam i ze złością rzuciłam na oślep popielniczką, którą znalazłam. Usłyszałam jak popielniczka odbija się od czegoś. Ale nie była to ściana ani podłoga. Odgłos był raczej miękki. Potem rozległo się przeraźliwe wycie, a ja zrozumiałam dlaczego zwiadowcy wyruszając na pustkowia musieli mieć ze sobą broń.
CZYTASZ
Królowa Mafii
Fanfiction17 letnia Bella poznaje tajemniczego bruneta, który na zawsze zmieni jej życie. Niespodziewała się, że to spotkanie zacznie nowy i niebezpieczny rozdział w jej życiu. Pełen pościgów, gangów i romansu.