dla tych, którzy na to czekali i kojarzą mnie głównie z tego;
przeczytajcie notkę na końcu i wybierzcie, proszę xx
~
- Jestem gotowy.
Trzy pary oczu skupiły się na Calumie, który niepewnie stał w progu i bawił się palcami. Myślał o tym wystarczająco długo, jeszcze dłużej znał swoje bratnie dusze, by oddać się im w ten sposób. Chciał w końcu zapieczętować swoje uczucie oraz stać się jednym z nich.
- Na pewno, Cal? - spytał Ashton, nie chcąc zrobić chłopakowi krzywdy. W końcu gdyby skłamał i Alfa próbowałaby się z nim złączyć, mogłoby się to tragicznie skończyć. Już raz prawie go stracili, nie mógł sobie pozwolić na drugi raz.
Michael, choć także nie chciał robić nic wbrew woli młodszego, od razu do niego podszedł i objął ramionami. Jego usta z łatwością złączyły się z tymi Caluma, którego ciało delikatnie zderzyło się ze ścianą.
- Kocham was i chcę tego, Ashy - głos Caluma zadrżał, a nogi ugięły w kolanach na przyjemne uczucie. Mulat chwycił Michaela za ręce, które mocno trzymały jego biodra i spojrzał wilkołakowi w oczy. - Chcę być taki jak wy i może kiedyś dać wam potomstwo.
Plan Caluma nieco wybiegał w przyszłość, ale było to raczej racjonalne myślenie. Skoro zamierzał spędzić resztę życia z tą trójką, logicznym jest, że kiedyś wejdą na następny poziom i oddadzą się sobie. Kwestia biologicznych dzieci pozostawała pod znakiem zapytania, dopóki Calum nie zostanie zmieniony nie dowiedzą się czy będzie mógł zajść w ciążę.
- Nie jestem-
- Ashy - wtrącił nagle Luke, zaskakując tym resztę. Zarumienił się, nachylając do ucha Ashtona i przygryzł je lekko. - Nie chciałbyś zobaczyć, jak Cally wije się pod tobą? Jak krzyczy twoje imię?
Ashton widocznie przełknął i spojrzał po dwójce przed sobą. Wyobraźnia podstawiła mu bardzo realistyczną scenę, która za kilka minut mogłaby naprawdę się odbyć. Wciąż lekko się wahając skinął głową i przywołał Michaela i Caluma na łóżko, na którym siedział.
- Jeśli coś-
- Będzie nie tak to od razu powiem - dokończył Calum i uśmiechnął się pokrzepiająco, siadając na kolanach Ashtona. Zagryzł wargę i splótł palce na karku Asha, nachylając się do delikatnego pocałunku.
Chociaż całowali się niejednokrotnie, ten konkretny pocałunek był inny niż pozostałe. Niósł za sobą odpowiedzialność i poważną decyzję, ale przede wszystkim miłość.
- Czerwony - mruknął Ashton jak tylko odsunęli się, by nabrać powietrza. Calum spojrzał na niego zdezorientowany. - Jeśli będzie za dużo, powiedz czerwony.
Calum tylko pokiwał głową i ujął twarz Alfy w dłonie zanim znowu go pocałował. Tym razem nie był to delikatny buziak, a namiętna pieszczota, do której starszy dodał język. Muskał nim podniebienie Caluma, a dłońmi ściskał jego biodra, którymi lekko poruszał. Ich spodnie powoli stawały się ciasne, a wybrzuszenia widoczne.
Dopiero ciche skomlenie sprawiło, że się od siebie odsunęli, z trudem łapiąc oddech. Spojrzeli w bok, zauważając tam Luke'a z dużymi oczami i wydętą wargą. On też chciał być tak całowany, rozumiał, że to Calum jest dzisiaj najważniejszy, ale nie chciał się czuć odrzucony.
Calum zachichotał i położył dłoń na policzku blondyna, nachylając, aby i jego pocałować. Ich usta współgrały niczym stworzone dla siebie. Mulat czuł się przytłoczony całą sytuacją, ale w dobrym znaczeniu, uwielbiając uwagę na sobie.
CZYTASZ
wolves | calm
Werewolfgdzie Calum spotyka watahę wilków. oryginał: @CakeInTheOven zgoda na tłumaczenie jest.