wuruhi

1.2K 82 18
                                    

Luke i Calum odsunęli się od siebie w szoku po pocałunku, obaj zaskoczeni czynem Luke'a. Chociaż blondyn nie mógł się powstrzymać, w końcu był częściowo wilkiem. Nie myślał zbyt wiele, gdy kierował się instynktem.

- Cholera.

Luke spojrzał na Caluma zdezorientowany. Ton głosu człowieka nie był pełen złości czy strachu, w rzeczywistości nie miał nawet negatywnego oddźwięku. Był po prostu zdumiony.

- Właśnie ukradłeś mój pierwszy pocałunek! - krzyknął, chichocząc. Skóra od jego obojczyków aż do końcówek uszu zaczerwieniła się od emocji, których nigdy wcześniej nie odczuwał z taką siłą. Czy to taka jest prawdziwa miłość?

Wilkołak zakrył usta i też zachichotał. Czuł, jak jego serce wypełnia się przyjemnym ciepłem, gdy człowiek przytulił się do jego klatki. Luke nie był przyzwyczajony do takich sytuacji, zazwyczaj to on oplatał innych ramionami, wtulając w ich ciała, ale nie przeszkadzało mu to. W rzeczywistości nawet mu się podobało, ale gdzieś w głębi czuł, że wolał być ochraniany przez silne ramiona, czytaj Caluma, Ashtona i Michaela.

Ich moment został przerwany przez Ashtona i Mike'a wpadających do pokoju. Odwrócili się w stronę drzwi, zauważając w ich progu uśmiechającą parę, która była szczęśliwa, że pomiędzy Luke'iem i Calumem wszystko było w porządku. Wspaniale, tak naprawdę.

Wtedy Ashton zauważył spierzchnięte od pocałunków usta Caluma. Poczuł zazdrość w klatce piersiowej, ale odepchnął to uczucie dla dobra braci, którzy przytulali się nawzajem. Michael z drugiej strony nie potrafił trzymać języka za zębami.

- Kto pomyślał, że mogliście się całować bez nas, hm? - spytał, udając rodzica poprzez ułożenie dłoni na biodrach i znaczące spojrzenie.

Calum schował twarz w zagłębieniu szyi Luke'a, która stłumiła jego śmiech. Mike nie mógł nic poradzić na delikatny chichot. Ashton przepchnął się przez czarnowłosego punka (nie do końca) i upadł twarzą na materac obok dwójki.

Luke podniósł dłoń z torsu Caluma i zacisnął je jak małe dziecko, które coś chce. Starszy wywrócił oczami, ale uśmiechnął się i spełnił prośbę Omegi.

Przesunął się i przyciągnął parę do siebie. Cal wciąż trzymał się Luke'a, który został pociągnięty na klatkę przyszłej Alfy.

- Well, tak to teraz jest. Przepraszam na moment, ale idę napełnić moją poduszkę łzami - rzucił Michael, wychodząc za drzwi, oczywiście używając sarkazmu, żeby ukryć swoją zazdrość.

Cal od razu wyskoczył z łóżka i pobiegł do czarnowłosego, wskakując w ostatniej chwili na jego plecy i mocno się do niego przytulając, przez co Michael lekko się potknął. Dzięki temu wiedział, że nigdy nie zostanie wyłączony z czwórki. Nigdy.

- Dołączasz do tej kupki przytulasów i robisz to teraz - zażądał mulat, jego usta tuż obok ucha Mike'a.

- Oh naprawdę?

- Tak, a jeśli nie- - Calum zawahał się.

- Oh, co mały, uroczy człowiek zamierza zrobić? - udawanie drwiący głos Mike'a sprawił, że Calum wydął wargę.

- Nie dostaniesz buziaka - stwierdził Hood zanim się wycofał. Wciąż obawiał się, że Mike go nie lubi. Pieprzona niska samoocena. (to ja)

Oczy Michaela rozszerzyły się i zanim Calum mógł zarejestrować, co się stało, został lekko pchnięty na łóżko, na które czarnowłosy się wdrapał. Groźba nie otrzymania całusa sprawiła, że panikował. Niepewny wzrok sprawił, że Ashton zaśmiał się, Luke obserwował całą sytuację i powstrzymywał się przed zaciągnięciem reszty do dużego miśka.

wolves | calmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz