Rozdział 36

8.1K 268 68
                                    

- Rose bo ja chyba... znaczy na pewno... zakochałem się w Peterze. Wiem , że to głupie bo Peter nigdy się mną nie zainteresuje ale nie wiem co z tym zrobić. Jestem rozdarty. Boję się jak zareagują wszyscy na to że jestem gejem.
- Boże- tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
- Rani mnie to jak mnie unika ale też nie mogę mieć mu tego za złe bo niczego mi nie obiecywał. Wiem że nie powinienem się w nim zakochiwać ale nie umiałem inaczej on jest taki przystojny i mądry i opiekuńczy i zabawny. To po prostu boli. Chciał bym abyś pomogła mi ... no nie wiem może ... odkochać się?
- To nie takie proste - nie wierze.

Peter kocha Dannego. Danny kocha Petera. Tylko Danny myśli że Peter woli dziewczyny . Natomiast Peter myśli że Danny nie jest gejem. Ale to wszystko porąbane.

- Wiem - westchną przygnębiony
- Postaram się ci pomóc- - oczywiście że postaram się IM pomóc ale nie odkochać się tylko zakochać się w sobie bardziej. Postaram się ich połączyć.
- Dziękuję- przytula mnie i odchodzi

W tym czasie na parking wjeżdża czarne BMW mojego mate. Wysiada z samochodu i rozkłada ramiona. Wbiegam prosto w niego wtulając się w jego tors.
- Pachniesz mężczyzną- warczy wściekły
- No bo...
- Co to ma znaczyć?
- Danny mnie przytulił ale...
- Ale co?
- No pozwoliłam mu na to ale zrobił to dlatego że...
- Do samochodu- unosi głos
- Ale Isaac...
- Już- warczy i wsiada za kierowcę .
Wsiadam grzecznie na miejsce pasażera. Widać po nim że jest wkurzony. Ale ja przecież nic nie zrobiłam . Prawda?

Gdy dojechaliśmy do domu Isaac wyszedł szybko z samochodu. Wysiadam za nim. Jestem wkurzona , zdezorientowana , smutna i wesoła w jednym . Ah te hormony.
-Isaac poczekaj. To nie tak ci się wydaję on...
- Koniec Rose. Mówiłem że masz trzymać się z daleka od innych mężczyzny. Czy ty choć raz nie mogłaś mnie posłuchać?
- Jak? To nie jest szkoła tylko dla dziewczyny a ja mam przyjaciół również płuci męskiej.
- Nie bedziesz już chodzić do szkoły.
- Co?
-To go słyszałaś.
- Ale Isaac...
- Nie ma żadnego "ale".- przerywa mi
- Nie dasz mi dziś nawet dojść do słowa- biegnę na górę i zamykam się w pokoju Luny płacząc.

POV. Isaac

Miała racje. Nie dałam jej nawet dojść do słowa. Zauważyłem że dziś jest jakąś mieszanką wybuchową. Postanowiłem więc porozmawiać z Isabell może mi jakoś pomoże.

Pukam do drzwi domu Isabelli a po chwili otwiera je słodziutka dziewczynka w wieku Sophie.
- Mamo jakiś pan przyszedł- krzyczy a w sekundę przy dziecku pojawia się Bella.
- Alfo- schyla głowę - Co Alfa tutaj robi?
- Przyszedłem o coś zapytać
- Proszę- przepuszcza mnie w drzwiach
- Rose zaczęła się dziś dziwnie zachowywać . - zacząłem już w środku domu- Rano była strasznie na wszystko zła i wredna dla mnie. Później przytulaśna i znowu wredna dopóki nie wybiegła z płaczem. Co raczej było moją winą. Ale to tylko przez świadomość iż dotkną ją inny facet.
- Oh oczywiście. - zaczęła troszkę rozbawiona. - Nie znam się z Rosalie zbyt długo ale bardzo dużo ze sobą rozmawiałyśmy i z tego co wiem gdy ma okres robi się strasznie wredna .
- Okres?
- Okres to...
- Wiem co to okres. Ale nie wiem co mam teraz zrobić.
- Jedynym sposobem na Rose pod czas okresu są lody.
- No tak przecież mój żarłok - zaśmiałem się- Dziękuję - wybiegłem szybko z jej domku i skierowałem do auta. Nadal jestem zły ale nie zostawię jej samej.

Zaparkowałem pod sklepem. Dobra co dalej?
- Przepraszam możesz mi pomóc?- pytam się wysokiej blondynki
- Zależy w czym?
- No bo tak jakby yyy... moja dziewczyna ma okres i nie wiem co mam jej kupić - Boże co za wstyd.
- Aaa no dobra w takim razie ci pomogę - zaśmiała się. Zabrała od mnie koszyk i ruszyła w głąb sklepu.
Po chwili wróciła z pełny i wręczyła mi go.
-Dziękuję- uśmiecham się wdzięcznie
- Nie ma sprawy - uśmiecha się przyjaźnie i odchodzi . Zaglądam do koszyka i znajduję tam: Czekoladę , chipsy, żelki , 2 pudełka lodów, colę , kawę cappuccino , tampony i podpaski . Okej... Idę do kasy płacę i szybko wracam do domu.
Wbiegam szybko na górę i pukam do drzwi pokoju Luny.
-Skarbie otwórz proszę. Wszystko sobie wyjaśnimy .
-Nie - odpowiada łamiącym się głosem . Aż mnie serce boli jak to słyszę.
- Rose otwórz drzwi . Mam lody czekoladowe - głupi argument
- Tak mnie nie przekupisz
- Skarbie wiem zachowałem się jak dupek ale daj mi się wytłumaczyć.

Słysze jak drzwi się otwierają a  w nich widzę moją kruszynkę całą we łzach...

POV. Rose

Otwieram drzwi i widzę najprzystojniejszego dupka na świecie. Jego pełna troski i bólu mina upewnia mnie w tym że dobrze postąpiłam otwierając drzwi. Jak można być takim dupkiem a jednocześnie być słodkim? No ludzie czy to nie jest karalne? Uhh Rose nadal się na niego gniewasz pamiętaj.

- Oh skarbie tak strasznie cię przepraszam- przyciąga mnie do uścisku a jestem na 100% pewna że nie da się na niego gniewać.
- Choć obejrzymy jakiś film i zjemy to wszystko- mówiąc to wskazuję torbę pełną słodkości.

Wiem że rozmowa nas nie ominie ale wolę się na razie nie kłócić i coś z nim obejrzeć . Boli mnie brzuch i nie mam siły na rozmowę .

Idę za nim do sypialni i kładę się na łóżku.
- Co chciała byś obejrzeć?
- Zmierzch - mówię bez zastanowienia
- Nie no to jest cios poniżej pasa - jęczy na co ja chichoczę
- Em no to " Do wszystkich chłopaków których kochałam"
- Eh dobrze - zgada się choć wiem że on wolałby oglądać horrory. Kochany.

Minęła już połowa filmu a ja nie mogę skupić się na niczym innym jak na bólu brzucha. Leżymy sobie a ja czuję skurcz w dolę brzucha tak mocny że aż zginam się delikatnie co zauważa brunet. Patrzy na mnie współczującym wzrokom gdy nagle czuję ...

_______________________________

Przepraszam za opóźnienie z rozdziałem. Mam nadzieję że i tak się podobał i...

Do następnego miśki...👋❤

(NIE) Jestem Twoja✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz