Właśnie wychodzę z uniwersytetu. Dzisiejszy dzień nie był nawet taki zły chociaż był trochę nudny. Na lekcjach nie było nic specjalnie interesującego. Tak jak zwykle, wchodzę do kawiarni i zamawiam drożdżówkę i gorącą czekoladę.
Gorąca czekolada idealnie pasuje do pogody która panuje na zewnątrz. Jest coraz bardziej zimno. Siadam przy stoliku znajdującym się obok kontaktu, więc będę mogła naładować mój komputer. Włączam go. W końcu mogę dokończyć mój projekt który muszę dokończyć.
Uwielbiam atmosferę która panuje w tej kawiarni. Często obserwuję ludzi co niestety mnie bardzi rozprasza.
Staram się skoncentrować na pracy i piszę pare linijek na temat kolonizacji Angielskiej. Uważam że jest to w sumie bardzo interesujący temat na temat którego można powiedzieć bardzo dużo rzeczy.
Szukam też pare informacji w internecie jednak jak zwykle ląduję na jakimś filmiku z youtube'a który mnie rozprasza.
Czuję że ktoś siada naprzeciwko mnie. Podnoszę wzrok znad komputera.
- Ummm... Hej?- mówię do chłopaka.
- Hej, jestem Steve. I...- chłopak odwrócił się do jakiejś grupy chłopaków. - Eghh no dobra, powiedziałem im że uważam że jesteś ładna a oni dali mi wyzwanie i kazali mi do ciebie podejść.- powiedział zmieszany.
- Dali ci wyzwanie... Tak właściwie to, ile masz lat? - spytałam.
Mam wrażenie że moje pytanie go zażenowało. W sumie nie jest nawet jakiś brzydki. Jest bardzo ładnym chłopakiem. Zauważyłam że jest nieśmiały. Nigdy bym tego nie pomyślała patrząc na jego wygląd.
Zmieszany, bawi się swoją bransoletką patrząc mi w oczy. Nie zauważyłam tego wcześniej, ale chłopak miał jedno oko ciemno- brązowe, a drugie zielone. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam.
- Mam 17 lat, myślałem że jesteś w moim wieku i...- powiedział zakłopotany.
- Jestem tylko o rok starsza od ciebie. Dzięki za komplement. Tak w ogóle to uwielbiam twoje oczy.- powiedziałam z uśmiechem.
Steve uśmiechnął się nieśmiało i nadal bawił się swoją uroczą bransoletką.
- Spokojnie, nie gryzę. Chcesz zostać przy moim stoliku?- spytałam ze śmiechem.
Steve już miał coś odpowiedzieć, ale przerwał mu pewien mężczyzna.
- Kochanie, nie czekałaś zbyt długo?- spytał Harry z chytrym uśmieszkiem.
Brawo Harry. Niezły rewanż. Uśmiecham się w duchu, ponieważ mi wydaje się to zabawne w przeciwieństwie do niego.
- Oh nie Harry, spokojnie.- odpowiedziałam grając w grę Harry'ego a on się zdziwił. - To jest Steve, właśnie mi mówił że jestem ładna.
W tym czasie, Steve był coraz bardziej zmieszany.
- Dla twojej informacji skarbie, Steve czy jak mu tam, cię okłamał. - powiedział Harry.
Pokazałam mu środkowy palec a on się zaśmiał. Harry kładzie ręce na moich ramionach i przysuwa mnie do siebie.
- Emm, mogłem się spodziewać że masz kogoś. Sorry, ja już pójdę. Do zobaczenia może...- powiedział zażenowany Steve.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam.
Harry mamrocze tylko coś w stylu „ tak, na pewno...". Kiedy Steve poszedł, ja odwracam się do Harry'ego ze śmiechem.
- Dobrze zagrane loczek.- powiedziałam.
- Nie planowałem tego że będziesz się z tego śmiać.- odpowiedział Harry.
Pan śmieszny siada naprzeciwko mnie. Ładnie dzisiaj wygląda. Ma na sobie szary sweter, kremową kurtkę, zieloną czapkę, obcisłe czarne spodnie, i botki.
- Zachowujesz się jak bachor.- powiedziałam. - Ciekawe kto tu ma 18 lat a kto 24.
Harry pokazał mi język. Bawi się swoimi pierścieniami które ma na czerwonych od zimna palcach.
Czuję na twarzy jego spojrzenie. Podnoszę wzrok a on się uśmiecha.
Wracam do pisania pracy. Moje palce szybko poruszają się szybko na klawiaturze.
- Co robisz?
- Piszę. Wystarczy?
- Nie. Co piszesz?
- Aghhh pracę na temat kolonizacji Angielskiej.
- To teraz opowiedz mi o twoich studiach.- powiedział z chytrym uśmiechem loczek.
Westchnęłam i zamknęłam laptop.
- Jestem na rozszerzeniu historii Angielskiej*. Wiem, nuda już dużo ludzi mi tak mówiło, dziękuję.
- Przecież nic nie powiedziałem. Mówiłem że jesteś szalona. To nie nuda, też to miałem.
- Co teraz robisz?- spytałam.
- Obijam się.
Przewracam oczami.
- Nie lubię tego zbytnio. W sensie, historia mnie ciekawi. Uwielbiam to. Jednak nie chcę z nią wiązać zawodu. Nie chcę też być nauczycielem. Tylko siedzisz z bachorami.
Zaśmiałam się.
- Może chciałbyś być profesorem na uniwersytecie? Mógłbyś być z ludźmi mniej więcej w twoim wieku.
- Taaa, nie wiem... Mam pracę u ojca i chyba mi to pasuje.
Nie odpowiadam nic. Harry pije trochę mojej czekolady.
- Nie ma sprawy, możesz brać co chcesz.- mówię tonem pełnym sarkazmu.
- Miła jesteś.- odpowiedział Harry kończąc czekoladę.- Idziemy?
- My? Zaraz, zaraz ja tu przyszłam sama. Możesz iść jak chcesz, ale ja zostaję.
- No nie bądź taka. Zwiedziłaś już cały zakątek? Chodź to cię oprowadzę. Mówią że jestem dobrym przewodnikiem.
- „Oni" to ty, prawda?
- Dokładnie. A teraz chodź.
Spakowałam moje rzeczy do plecaka i wzdychając wstałam z krzesła. Harry szedł bardzo blisko mnie. Szliśmy ramię w ramię. Nagle Harry obejmuje moje ramiona swoją ręką. Prowadzi mnie niewiadomo gdzie. Podczas drogi rozmawialiśmy o wszystkim i jednocześnie niczym. Szliśmy dosyć długo.
Zatrzymaliśmy się pod budynkiem z szyldem „The Philharmonic". Jest to bar.
- Wydawało mi się że chcesz mi pokazać Liverpool.
- Nie możesz mieszkać w Liverpool bez postawienia nogi w Philharmonic, skarbie. Wiedz o tym.
Loczek wziął mnie na rękę i weszliśmy do środka. Środek jest elegancki. Podoba mi się atmosfera. Jest tam dużo ludzi. Bar tętni życiem. Słychać ludzi rozmawiających, krzyczących i ogólnie bawiących się.
Usiedliśmy z Harrym przy barze. Harry wziął whisky i spytał mnie co chcę.
- Różowe wino.- odpowiedziałam.
- Różowe? Cholera jaka stereotypowa.
- A w ryj chcesz?- spytałam a Harry się zaśmiał.
Zamówił różowe wino. Ludzie sprawiają wrażenie sympatycznych. Jakiś facet włącza na cały bar „Girl" Beatelsów. Uśmiechnęłam się, ponieważ kocham tą piosenkę.
- Fanka Beatelsów?- spytał Harry.
- Największa.
- W takim razie Liverpool to idealne miejsce dla ciebie.
Barman podaje nam kieliszki. Harry wypija swoje whisky jednym łykiem, a ja biorę łyka swojego wina.
Harry wstaje i podaje mi rękę.
- Zatańczysz?
- Oszalałeś?- spytałam cicho.
- No dawaj Ava. Ta piosenka jest idealna. Nie rób fochów.
Biorę dwa łyki wina i daję Harry'emu rękę.
Kołyszemy się w rytm muzyki. Było bardzo przyjemnie. Harry mnie zaskakuje. Przykłada swoje czoło do mojego.
- Widzisz? Fajnie się tańczy do Beatelsów.
- Bardzo banalne jak dla mnie.
- A co jest fajniejszego od banału?
Zaśmiałam się cicho.
- Alice do mnie zadzwoniła.- powiedział Harry.
Mówiąc o niej, przypomniał mi o sytuacji która miała miejsce tydzień temu. Przyznaję się. Byłam idiotką żeby zepsuć ten moment, ale przynajmniej było śmiesznie.
- I?
- Powiedziała że myślała. Zdecydowała że da mi drugą szansę. Uważa że to co powiedziałaś było absurdalne bo wyglądasz jak niemowlak.
- Miło. - odpowiedziałam oschle.
- Jest jedno „ale".
- No?
- Odmówiłem. Powiedziałem że nie jestem nią już zainteresowany. Zablokowała mój numer.
Oboje się zaśmialiśmy chociaż w sumie dziwnie postąpił. Widać było jak był wściekły kiedy zniszczyłaby mu wszystko. Teraz by jej tak po prostu nie chciał?
- Przy tobie wyglądam jak dziecko.- powiedziałam.
- Niektórzy pewnie myślą że jestem twoim ojcem. - powiedział Harry ze śmiechem.
- Jeśli chcesz wiedzieć, byłbyś okropnym ojcem.
- Serce mi krwawi jak to mówisz.
Zaśmiałam się. To był pierwszy taz kiedy jestem w barze, tańczę z facetem którego znam tydzień. Jednak jest fajnie bardzo fajnie.
Ktoś włączył nagle „Angie" The Rolling Stones'ów. Ah ci Anglicy. Patrzyłam w zielone oczy Harry'ego jak zahipnotyzowana.
- Byłoby to głupie gdybym cię pocałował?
- Wydaje mi się że jesteś trochę upity, skarbie.- odpowiedziałam.
- Nie, po prostu mi się podobasz to wszystko.
Cicho się śmieję. Wtuliłam się w Harry'ego a on wtulił głowę w moją szyję i ściska mnie w talii.
- Jesteś głupia, ale jesteś fajna.
- Dzięki Harry, to miłe.
- Ładna też jesteś.
- Myślałam że Steve kłamał kiedy mówił że jestem ładna.
- To dziecko. Jego słowa się nie liczą.
- Też jestem dzieckiem.
- Ale ślicznym dzieckiem.
Jego mamrotanie pokazuje jak bardzo jest upity. Odklejać go od siebie i prowadzę do baru. Harry ponownie zamawia whisky, wypija je duszkiem i śmieje się.
- Wiesz, jeszcze miesiąc temu wcale nie piłem alkoholu. Miałem z nim problemy więc przestałem pić.
- To dlaczego teraz znowu pijesz?
- Żeby się z tobą pobawić.
- Można się bawić bez alkoholu.
- Pewnie tak. Nie wiem.
- Wracajmy, już późno się robi.
- Możemy wracać.
Harry płaci za wszystko i wychodzimy z baru. Idąc, splata nasze palce. Nie protestuję. To trochę dziwne uczucie. Nigdy nie byłam tak blisko z żadnym chłopakiem. Pochodząc z afro- amerykańskiej i dość stricte rodziny, nigdy nie miałam okazji bycia z chłopakiem tak blisko.
Wchodzimy do windy w naszym apartamentowcu. Harry naciska guzik i chwilę później drzwi się rozsuwają.
Wchodzimy do środka. Ja naciskam guzik z numerem 3 a Hardy z numerem 5.
Było trochę niezręcznie. Nie wiedziałam za bardzo co zrobić. Patrzę na Harry'ego który się do mnie uśmiecha. Odwzajemniam uśmiech. Drzwi się otwierają.
- Dobranoc Harry. Było miło.
Wychodzę z windy a Harry idzie za mną. Ok... Otwieram drzwi.
- Chcesz wejść?
- Nie.
- Ok, w porządku...- To... Pa.
Harry łapie mnie za ramię i odwraca mnie żeby chwilę później położyć swoje usta na moich.
Szybko idę do tylu i zatrzaskuję drzwi. Harry wali w nie głową.
- Ava!- krzyczy, ale ja nie reaguję.
Wgapiam się jak głupia w drzwi. Usłyszałam dźwięk windy. Chyba poszedł...
Nie myśląc o niczym, poszłam wziąć prysznic.
Oglądam jeden odcinek mojego ulubionego serialu i chwilę później zatapiam się w kołdrze i zasypiam. To było dziwne...
CZYTASZ
Rooftop - Harry Styles
Fanfiction~ Dwie osoby spotykają się na dachu wieżowca...~ Tłumaczenie ff @lavolupte_ 🥰 Mam zgodę autorki!