Sobota, dzień imprezy
Stoję pod mieszkaniem Harry'ego. Stoję tu już dobre pięć minut zastanawiając się czy na pewno mam zapukać. Lubię Harry'ego, uwielbiam kiedy jest obok mnie. Jedyną rzeczą która mnie odstrasza to to, że boję się że jest tym typem faceta który bierze na jedną noc a potem zostawia...
Torturuję się myślami. To pierwszy raz kiedy jakiś chłopak wydaje się być mną zainteresowany.
- Ile czasu chcesz tu jeszcze stać?
Odwracam się i widzę Harry'ego opartego o ścianę ze skrzyżowanymi rękami który się śmieje. No pięknie.
- Długo tu jesteś?- spytałam.
- Jakieś dwie minuty. Dlaczego stoisz tak pod moimi drzwiami?
- Ja... Nie wiem.
- Idziesz nam pomóc? Juliette jest na dole. Mówiłaś jej że przyjdziesz?
- Umm ja... Ekhm nie mam chyba za bardzo ochoty tu być....
- No więc dlaczego tu przyszłaś?- spytał rozbawiony loczek.
Marszczę brwi, ponieważ jest to pytanie które zadaję sobie odkąd tu stoję. Harry otwiera drzwi od mieszkania.
- To wchodzisz czy nie?
Uśmiecham się nieśmiało i idę do windy. Słyszę jego cichy śmiech. Naciskam guzik i odwracam się. Harry stoi nadal w tym samym miejscu.
Drzwi się otwierają a do windy wpada Juliette.
- Oh Ava ! Jesteś! Ratujesz mi życie!
Zajebiście.
- W- w sumie to ja miałam już iść.- wybełkotałam.
- Nie ma mowy skarbie. Idziesz ze mną.
Juliette zaciąga mnie do apartamentu jej brata.
Widzę ten uśmieszek Harry'ego kiedy mnie widzi.
- No rusz się Harry!- krzyknęła Juliette.
Juliette postawiła torby z dekoracjami na podłodze.
Apartament jest ładnie urządzony.
Nie mogę uciec od spojrzenia Harry'ego które mnie prześladuje. Widzę że przeciwieństwie do mnie, on się świetnie bawi.
Zaczynamy dekorować mieszkanie. Harry postanawia upiec ciasto ku naszemu zdziwieniu. Dekorowałyśmy mieszkanie trochę ponad godzinę. Jest trochę po 17:00. Juliette zaciąga mnie do łazienki żeby się wyszykować.- Masz jakąś sukienkę czy coś? - Spytała.
- Wracam za sekundę. - Odpowiedziałam.
- Oki.
Wychodzę z łazienki i kieruję się do salonu. Pan śmieszny siedzi na kanapie z torbą z Zary.
- Tego szukasz? - spytał.
- No tak. - Odpowiadam i wyciągam ręce aby wziąć torbę jednak Harry ją zabiera.
- Powiesz mi dlaczego tak dziwnie się zachowujesz?
- Ehh, jestem może trochę zmęczona, sama nie wiem.
- Oh, masz okres. - szepcze ze śmiechem.
- Spadaj.
- Kod czerwony.
- Debil z ciebie.
Patrzę na niego i marszczę brwi a on się śmieje w najlepsze.
- Nie, to nie okres. Po prostu dziwnie by było zachowywać się jak najlepsi przyjaciele przy twojej siostrze.
- Dlaczego miałoby to być dziwne? - pyta loczek. - Przecież ona wie że ja cię znam. Znajdź inną wymówkę skarbie. Co się dzieje? Zrobiłem coś źle ?
- Niee, nie wiem onieśmielasz mnie pewnie.
- Nie wiem do czego zmierzasz. Pogadamy potem. - mówi podając mi reklamówkę.
Biorę ją i wracam do Juliette. Szykowałyśmy się dobrą godzinę. To znaczy, ja. Nie jestem jakąś wielką fanką makijażu, a ona nakłada tego tonę.
- Ładną masz tą sukienkę. Skąd ją masz?
- Zara.
- Ślicznie w niej wyglądasz.
- Dzięki. - odpowiadam z uśmiechem.
Jesteśmy w salonie który powoli zaczyna się wypełniać. Muzyka która huczy, nie jest moim ulubionym typem muzyki. Są to najpopularniejsze w tym momencie piosenki z radia, i nie wiem dlaczego trochę mi się chce spać.
CZYTASZ
Rooftop - Harry Styles
Fanfiction~ Dwie osoby spotykają się na dachu wieżowca...~ Tłumaczenie ff @lavolupte_ 🥰 Mam zgodę autorki!