9

378 17 0
                                    

Leżąc na łóżku, patrzę jak Harry wchodzi do pokoju. Właśnie odstawił Olivię do Kate, i wydaje mi się że to był najlepszy tydzień w jego życiu. Brunet zdejmuje t-shirt i zostaje w samych dresach. Rzuca się łóżko obok mnie. Przytulam go, i kładę głowę na jego torsie.

- Płakałeś? - pytam widząc jego zaczerwienione oczy.

- To okropne. Chciałem ją zostawić przy sobie na zawsze. Nawet ona nie chciała mnie zostawiać. Cały czas mam przed oczami jej zapłakane oczka. Boże, będę płakał.

- Widzę właśnie. - mówię całując go w policzek. - Za tydzień będziesz ją miał na dwa tygodnie.

- Już odliczam dni.

Zaczynam się śmiać. To zadziwiające jak bardzo się zmienił.  Wcześniej był... Dziwny. A teraz, pokazuje mi się od tej wrażliwej strony. Jest też mniejszym idiotą co mi się podoba. Nawet mi nie przeszkadza to, że jest ojcem. W sensie, jest odpowiedzialny i w ogóle, więc dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?

Harry odwraca się do mnie i uśmiecha się. Turla się na mnie, żeby mnie pocałować. Robi mi się trochę nieswojo. Być tak blisko chłopaka, to dziwne, nawet jeśli jest to Harry. Brunet całuje mnie delikatnie w szyję, co sprawia że dreszcze przechodzą po moim ciele, i śmieję się. Potem znowu całuje mnie w usta.

- Czujesz się niezręcznie, prawda?

- Ja nigdy, ja nigdy nie robiłam tego typu rzeczy, no wiesz...

- Przecież nic nie będziemy robić, spokojnie. Widzę, że nie jesteś gotowa więc nic na siłę. Całowanie się też jest fajne. I nie tylko w usta. - szepcze mi do ucha, i całuje mnie w usta. - Cieszę się że mam cię obok siebie.

- Który raz to mówisz? Ciekawe...

- Jesteś nadal iditoką, skarbie.

- Oho, zaczynają się przezwiska.

- Widzisz? Jesteś idiotką.

Śmiejemy się oboje. Chciałabym mieć łatwość w dotknięciu go, tak samo jak on mnie. Harry uśmiecha się i kładzie się centralnie na mnie, przygniatając mnie lekko przy tym.

- Pocałuj mnie. - mówi.

Kładę delikatnie dłonie na jego plecach, i całuję go w usta. Głaszczę go lekko po plecach, a on zaczyna się ruszać. Boże stop. Widząc jak bardzo jestem zdenerwowana, brunet się śmieje i wstaje. Chodzi po moim pokoju i siada  na krześle od biurka. Ogląda cały pokój, a nagle do jego rąk wpada zeszyt. Wyskakuję z łóżka jednym skokiem, i wyrywam mu zeszyt z rąk. Brunet patrzy na mnie zdziwiony.

- Co tam jest takie strasznego? - pyta.

- Nic takiego, tylko... To prywatne.

- No proszę, przez ciebie jestem ciekawy co tam jest. Jedna strona.

- Ja, umm... Nie, naprawdę tam nie ma nic ciekawego. Po prostu zapisuję tam jakieś przemyślenia czy coś.

Harry przyciąga mnie do siebie i sadza sobie na kolanach. Skleja nasze czoła i mnie całuje.

- Mam wrażenie że ten zeszyt jest dla ciebie ważny.

- Taaa, chciałabym ci go dać do przeczytania, ale nie mogę.

- To pamiętnik?

- Nie, oczywiście że nie. To jakieś tylko krótkie historie. Trochę mojego życia, no wiesz.

- No proszę, daj mi do przeczytania. To pewnie jest mega interesujące.

- Dobra, ale żadnej krytyki.

- Obiecuję.

Podaję mu niepewnie karnet. Kiedy go otwiera, moje serce bije jak szalone. Bije sto na godzinę. Dreszcze przechodzą po moim ciele. Widzę jak marszczy brwi. Nie wiem dlaczego aż tak bardzo się stresuję. Minuty się dłużą. Mam wrażenie że minęło już pare godzin.

- Strasznie smutne rzeczy tam piszesz. - mówi.

- Bo to, to co czuję. Nie chcę mówić o tym co napisałam. I tak, to że dałam ci do przeczytania, to duży postęp.

- Pisałaś tam o mnie, kiedy pisałaś o jakiejś innej gwieździe, prawda?

- Tak...

- To miłe, to co tam napisałaś. Masz jakieś złe wspomnienia z USA? Bo mam takie...

- Nie chcę o tym rozmawiać. W sensie, nie teraz.

Harry kiwa głową. Jestem potwornie szczęśliwa, że nie drążył tematu. Wiem że chce wiedzieć więcej. Po prostu, nie czuję się na siłach żeby mówić o moim poprzednim życiu. Myślałam że zmiana otoczenia, pomoże w odgonieniu „demonów" z przeszłości. To chyba jednak tak nie działa.

Harry, widząc mój wyraz twarzy, całuje mnie w policzek. Wkłada powoli ręce pod moją bluzkę, i głaszcze delikatnie moje plecy. Fala dreszczy przechodzi przeze mnie, a ja się niepewnie uśmiecham. Całuję Harry'ego w czoło, a on przymyka oczy.

- Kocham spędzać z tobą czas. - szepcze.

- Mam to samo z tobą. Wiesz, przepraszam że jestem taka zablokowana w tych sprawach i w ogóle. Wiem, że chciałbyś...

- Ćśśś, stop. Jestem z tobą, teraz. Nie dlatego że chcę się z tobą przespać. Uwielbiam twoje towarzystwo. To normalne. Nie jesteś przyzwyczajona, i nie będę cię za to obwiniał.

- Dzięki.

- Co chcesz porobić?

- Nie wiem, możemy iść do ciebie pograć w gry wideo, tym razem naprawdę.

- Przygotuj się skarbie, będziesz żałowała że chciałaś grać.

- Mhm, na pewno.

Harry kładzie swoje usta na moich, i wstaje niosąc mnie. Śmieję się a on rzuca mnie na łóżko. Kładzie się na mnie, całuje mnie w szyję, i zakłada swój t-shirt. Podnosi mnie z powrotem, i wynosi mnie z mieszkania. U niego, siadam po turecku na miękkiej kanapie. Harry podaje mi pad, a ja schylam się lekko i całuję go w czoło.

- Nawet nie próbuj mnie oczarować skarbie. - mówi ze śmiechem. - Od kiedy włączę grę, nie jesteś już moją dziewczyną.

- Jesteś okropny.

- Wiem. - mówi dumny, ze śmiechem.

Resztę wieczoru, spędziliśmy na graniu w Street Fighter. Oboje nieźle sobie radzimy. Czasem ja wyrywałam, czasem on. Było cudownie.

Rooftop - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz