Jestem właśnie u Harry'ego. Jest piątek wieczór i jest około 20:30. Teraz, poszedł wziąć prysznic czy coś takiego. Nie ma go już dobrych pare minut więc siedzę sobie sama w salonie. Myślę o wielu rzeczach, a między innymi o tym co powiedziała mi Ju'. Kazała mi nie zakochiwać się w Harry'm. Dobra, jest ładny, cholernie przystojny i śmieszny, ale raczej wydaje mi się że pozostaniemy przyjaciółmi.
Podskakuję na kanapie, kiedy słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Odwracam się, i widzę Harry'ego który z uśmiechem siada obok mnie. Przebrał się. Ma teraz na sobie zwykły t-shirt i dresy.
- Nie czekałaś zbyt długo?
- Nie, nie spokojnie.
- Dobra, zamawiamy coś, czy jesteś taka cudowna, i umiesz gotować jak świetny szef kuchni?
- A więc to tak. Zapraszasz mnie żebym gotowała. - mówię ze śmiechem.
- Chyba nie pozwolisz żeby miłość twojego życia umarła z głodu?
- Ja chyba śnię. - mówię przewracając oczami.
Harry śmieje się jak dziecko. Tak, dwadzieścia cztery lata mówił. Brunet zaczyna mnie łaskotać. Wiję się i śmieję. Harry śmieje się i wygląda jakby mu się to podobało. Nagle, obejmuje mnie od tyły przyklejając nasze ciała do siebie.
- Widzisz? Nie jestem taki zły. - mówi - można się ze mną pośmiać.
- Dla ciebie to było śmieszne. - mówię ze śmiechem.
- Pocałuj mnie.
- Dobra idziemy robić tą kolację Styles. - mówię wstając z kanapy.
Harry cicho się śmieje i idzie za mną do kuchni.
Kiedy ja gotuję, on wpatruje się we mnie. Ten to nie może oderwać ode mnie wzroku normalnie. Uśmiecham się pod nosem. Staram się skoncentrować na tym co robię, a mianowicie na spaghetti bolognaise. Kiedy skończyłam, Harry układa talerze i sztućce na stole.- Ładnie wyglądasz jak gotujesz. - stwierdza z uśmieszkiem na twarzy.
- Idź skocz z balkonu i wróć, skarbie.
- Ale miło. - mówi ze śmiechem.
Śmiejemy się, i chwilę później siadamy przy „barku". Kiedy jemy, atmosfera jest przyjemna. W tle leci muzyka z telefonu Harry'ego, a mianowicie leci „pretty girl" Clairo. Muzyka którą ostatnio uwielbiam.
Trochę dyskutujemy, Harry mówi też o swojej pracy. Trochę też opowiedziałam mu o moim życiu w stanach. Lubię z nim rozmawiać dopóki nie robi z siebie imbecyla.
Skończyliśmy jeść już jakiś czas temu, a Harry zajął się zmywaniem.
- A ty ładnie wyglądasz jak zmywasz. - mówię ze śmiechem.
- A więc przyzwyczajasz się. - odpowiada Harry z uśmieszkiem.
- Spadaj idioto.
On się uśmiecha i kręci lekko głową. Biorę jego telefon i włączam spotify żeby zmienić muzykę. Ostatecznie puszczam „Bye bye darling" Børn'a, bo ta piosenka jest cudowna. Harry zaczyna lekko tańczyć. Siadam na blacie i pogłaśniam muzykę.
- Ta piosenka jest cudowna. - mówi Styles.
- Nie wiedziałam że ją znasz.
- Żartujesz, czy co? To w końcu Børn.
Uśmiecham się na jego odpowiedź. To idiotyczne, prawda? To była taka prosta odpowiedź, a ja się uśmiecham jak głupia. Czuję że powoli jednak się w nim zakochuję... Harry wyciąga do mnie rękę. Zaczynamy tańczyć po kuchni. Moje serce bije jak szalone.
- Włączamy tą piosenkę jeszcze raz. - mówi Harry.
- A wieczór gier?
- Daj spokój, mieszkasz w tym samym bloku. Zawsze możemy zrobić sobie wieczór gier. - mówi z uśmiechem włączając jeszcze raz piosenkę.
Wracamy do naszego pięknego tańca. Owijamy ręce wokół jego szyi. On robi to samo z moją talią. Patrzymy sobie prosto w oczy. Moje kolana same się uginają. Nie wiem, to jest dziwne... Przytulam go, a idiota się śmieje.
- Wiesz, w filmach w takim momencie ja cię całuję aż stracimy dech. - mówi z uśmieszkiem.
- Przestań. - wzdycham - Jesteś wkurzający.
Piosenka się kończy, a my się od siebie odklejamy. Brunet wyłącza muzykę. Splata nasze dłonie, i ciągnie mnie do salonu. Siadamy na kanapie, a on kładzie jedną rękę na jej oparciu.
- Widzę, że coś jest nie tak. - mówi.
- Czy chcesz się do mnie zbliżyć tylko dla seksu? - pytam prosto z mostu.
Harry patrzy na mnie marszcząc brwi. Mam wrażenie że chce się spytać czy to żart. Widzi jednak mój całkowicie poważny wyraz twarzy, i wzdycha. Przeczesuje dłonią swoje włosy.
- Dlaczego to powiedziałaś?
- Nie wiem. Ja... Okay, Juliette powiedziała mi coś co cały czas nie daje mi spokoju.
- Powiedz mi wszystko. - mówi niezbyt zachęcającym tonem.
- No... Mówiła żebym się w tobie nie zakochiwała. Mówiła że zależy ci tylko na seksie. Jeśli naprawdę o to ci chodzi, to możesz zapomnieć.
- Nie. O mój Boże stop. Nie chcę się do ciebie zbliżyć żebyś mi wskoczyła do łóżka. Tego możesz być pewna. Zapewniam cię. Ty jesteś inna, Ava. Lubię cię, bardzo cię lubię, nie mam żadnych złych zamiarów w stosunku do ciebie. Przepraszam cię za to wszystko, za to że tak chcę żebyś mnie pocałowała.
- Ja... Umm... Okay.
Brunet opuszcza smutno głowę i nic nie odpowiada. Obserwuję go. W salonie panuje niezręczna cisza. Biorę mój telefon, i widzę że jest już 22:00.
- Jeśli chcesz wrócić do domu, to proszę bardzo. - mówi nagle. - Chyba pójdę spać, źle się czuję...
- A jeśli mam inne plany? - pytam z nieśmiałym uśmiechem.
- Plany?
- Potrzebuję dwóch kołder, dwóch poduszek i komputer.
- Co się dzieje w twojej głowie? - pyta ze śmiechem.
- Co ty na to żebyśmy spali na dachu? Jakbyśmy byli upici. Chociaż i tak jesteśmy.
- Ty teraz tu jesteś upita.
- No dawaj!
- Dobra, poczekaj.
Niedługo później, jesteśmy już na dachu. Leżymy na jednej kołdrze a druga nas przykrywa. Nasze głowy leżą na poduszkach i oglądamy film. Na dworze jest dość ciepło.
- Dziękuję Ava.
- Za co?
- Za to, że nie poszłaś do domu. Tutaj jest przyjemnie.
- To nasze miejsce. - mówię z lekkim uśmiechem.
- Tak, to prawda. Co ty na to, żebyśmy robili takie coś, że jeśli ktoś z nas źle się czuje, wiesz o co chodzi, przychodźmy tutaj, róbmy sobie taką noc.
- Fajnie brzmi. - mówię ze śmiechem.
Kładę głowę na ramieniu Harry'ego, a on przytula mnie do siebie. Koncentruję się na filmie, a nagle czuję usta bruneta na swoim czole. Wydaje mi się że szybko zasnęłam.
CZYTASZ
Rooftop - Harry Styles
Fanfiction~ Dwie osoby spotykają się na dachu wieżowca...~ Tłumaczenie ff @lavolupte_ 🥰 Mam zgodę autorki!