10. Oberyn II: Trianna z Tyrosh

17 4 2
                                    

Robett okazał się chętnym i utalentowanym kochankiem. Nie trzeba go było długo przekonywać, aby rozebrał się przed Oberynem i z energią odwzajemniał wszelkie pocałunki. Olbrzymie mięśnie i gęste owłosienie okazało się równie podniecające, co jędrne piersi Ellarii, a w samotności jego nowy kochanek całkowicie wyzbył się nieśmiałości.

Niestety wszystko, co piękne, kiedyś musiało się skończyć i także Oberyn musiał się ubrać na ucztę. Mógłby się spóźnić, ale powrót Ellarii niespecjalnie spodobał się Robettowi. Książę zdecydował się na skromne, ale grube szaty w kolorze soku cytrynowego i brudnopomarańczowe spodnie, które dostał od Elii. Musiał przyznać, że węże wyszyte na dole nogawek w skromny wzór wyglądały naprawdę ładnie, chociaż z daleka były prawie niewidoczne.

Gdy uznał, że nic więcej nie musi robić, aby wyglądać pięknie, wyszedł w końcu ze swoją kochanką, ubraną w czerwoną suknię, przy ziemi przechodzącą w żółć. Żadne z nich za nią nie przepadało, ale stanowiła najlepszą osłonę przed mrozem Doliny ze wszystkich ubrań, które przywiozła.

Elia jednak nie wyglądała dobrze. Zbladła i poruszała się niczym zmęczona życiem staruszka, a jej oczy błyszczały w ten okropny sposób, jak zawsze, gdy chorowała. Ale nic nie powiedział. Wiedział, że nie chciała okazywać słabości przed lordem Arrynem.

Ashara za to wprost promieniała. Bladofioletowa suknia sprawiała, że ametystowe oczy dziewczyny jeszcze bardziej się wybijały. Długie, czarne loki opadały aż do pasa, a nietypowo blada dla dornijki twarz ukazywała rysy Valyrian. Nic dziwnego, że uważano ją za najpiękniejszą w królestwie. Z łatwością uwiedzie tego swojego Starka.

– Prześliczne spodnie, Oberynie – stwierdziła z uśmiechem Elia. – Skąd je masz?

– Ah, nie wiem, nie pamiętam, przykro mi – odparł, wzdychając teatralnie.

Ruszyli na ucztę i Oberyn aż wytrzeszczył oczy. Nigdy nie widział równie surowej sali bankietowej. Szare ściany z cegieł, brak jakichkolwiek ozdób. Całe szczęście, sama organizacja nadrabiała za miejsce. Dziesiątki potraw rozstawiono na stołach: ciasto cytrynowe, jajecznicę ze smoczą papryczką, młode jagnię w sosie grzybowym, ryby smażone, wędzone, nóżki w galarecie, ślimaki i małże podane na podłużnych talerzach, a także pieczone ziemniaki, kaczkę nadziewaną jabłkiem i schab podany z marchewką i bazylią. Wszystkie te piękne zapachy unosiły się po całej sali.

Zasiedli do stołu, a stado służących natychmiast podbiegło, z przeróżnymi trunkami na rękach. Wina z Dorne i Arbor, tutejszy miód i kozie mleko, z niezrozumiałych powodów bardzo popularne w Dolinie. Oczywiście wybrał pierwszy z tych trunków, zamiast żałosnych, bezsmakowych wyrobów północnych.

Muzyka zaczęła grać. Oberyn mgliście pamiętał głos minstrela, nazywał się bodajże Dandelion i słynął z liczby kochanek, która niemal dorównywała Oberynowi mimo młdoego wieku. I, co najgorsze, niemal wszystkie kobiety w pomieszczeniu wpatrywały się w niego żarłocznie. A przy tym nie wydawał się zainteresowany własną płcią!

Przynajmniej Ellaria wydawała się z niego zadowolona. Tego wieczoru mieli co prawda skosztować tyroshijki, ale Oberyn nie wątpił, że jego kochanka i tak znajdzie drogę do łóżka tego mężczyzny. Wolałby być z nią, ale doceniał, że przynajmniej wcześniej o niego zadbała.

Ashara Dayne z delikatnym uśmieszkiem czarowała młodego Eddarda. Wilczek rumienił się jak dziewica. Zapewne nigdy jeszcze nie dotknął kobiety. Oberyn mu współczuł. Zmarnował już zbyt wiele lat.

Trianna snuła się po sali, w swych kolorowych szatach. Od czasu do czasu szeptała coś służącym. Wzrok Elberta Arryna cały czas za nią podążał. Mężczyzna jadł dużo, nie spoglądając nawet, co sobie nakłada. Kielicha też nie oszczędzał, a posłuszne służki dolewały mu coraz więcej czarnego napoju.

Robert Baratheon zachwalał głośno tyłek jednej z dziewek, a Jon Arryn zaczął niezobowiązującą rozmowę z Elią. Oberyn nudził się, szczególnie, że Ellaria poszła czarować swojego barda. Ale nie zwracał na to uwagi, czekał na nadejście nocy.

Gdy dzwony wybiły północ, a Elia i Jon Arryn już dawno wrócili do zaciszka komnat, Ellaria wróciła do niego wraz z Trianną. Udali się w trójkę do sypialni, zostawiając Asharę flirtującą ze Starkiem, Baratheona, który zabawiał się piersiami rudej służki i śpiącego na stole Elberta.

I musiał przyznać, że ta noc, spędzona z ukochaną Ellarią i dziwną zarządczynią, zapadła mu w pamięć do końca życia. I chyba nigdy jeszcze nikt go tak nie zdominował, jak ta kobieta. I nikt nie zdominował Ellarii tak, jak Trianna z Tyrosh.

Pozory myląWhere stories live. Discover now