Spotkał ją przypadkiem w galerii handlowej. Nie, żeby w jakikolwiek sposób pomógł temu przypadkowi. Podpisywanie płyt to takie wydarzenie, gdzie musi się pojawić bez żadnego „ale”.
Wyróżniała się tym, że całe zamieszanie związane z jego zespołem nie robiło na niej wrażenia. Zupełnie, jakby się nudziła albo nawet irytowała, że musi być wśród piszczących fanek, które oszalały odkąd zobaczyły swój ukochany zespół na żywo.
-Nawet o tym nie myśl, Hemmings- warknął w stronę blondyna, jednocześnie będąc miłym dla kolejnej dziewczyny, która przeszła obok stolika chłopaków z podpisaną okładką płyty i wielkim uśmiechem przyklejonym do jej twarzy.
-O co ci chodzi?- spytał, ściągając brwi w zastanowieniu.
-Ty już dobrze wiesz. Za późno, zaklepana.
-Chyba śnisz- prychnął, nie przejmując się urojonym kodeksem zasad „kto pierwszy…”.
-Nawet nie jest w twoim typie.- Ashton ciągnął dalej, mając świadomość, że Luke woli niewysokie dziewczyny z ciemnymi włosami, co było zupełnym przeciwieństwem tej, która stała gdzieś w oddali, a na jej twarzy malowało się zakłopotanie przez całe zamieszanie.
-No i co z teg…- Luke nie zdążył dokończyć, bo Irwina już nie było przy stoliku. Zdezorientowane nastolatki, które akurat miały poprosić o maźnięcie autografu na okładce debiutanckiego albumu zespołu, popatrzyły jak pospiesznie odchodził. A Ashton, mając za nic nawoływania ochroniarzy, którym nakazane było pilnowanie porządku, ale również i to, żeby wszystko przebiegało sprawnie i bez żadnych komplikacji, zwinnie ich wyminął i szybkim krokiem skierował się w stronę blondynki, którą obserwował od początku.
Jeśli już jesteśmy przy komplikowaniu spraw, dopiero miał nastąpić chaos.
-Hej- powiedział, stając dziewczynie na drodze, kiedy ta już była prawie przy wyjściu, co prawda jednym z wielu, ale wyjście to wyjście i musiał się liczyć z tym, że mógł więcej jej nie zobaczyć, jeśli w tym momencie nie weźmie sprawy w swoje ręce i czegoś nie zrobi, by to zmienić. –Tak się zastanawiałem- zamyślił się, łapiąc ręką nerwowo za szyję i układając w głowie coś sensownego do powiedzenia. –Czekałaś tu tyle czasu i nie podeszłaś z nami porozmawiać. Myślałem, to znaczy, no wiesz- zagubił się w swojej mowie, a blondynka tylko patrzyła na niego ciekawskimi oczami. –W sumie wiedziałem, że mi się przyglądałaś i skoro już wiem, że ci się podobam, chciałem zapytać, czy nie wyjdziemy gdzieś razem, może?
Usłyszał, jak z jej ust wylatuje głębokie westchnienie.
-Nie zawsze musi chodzić o twój zespół czy o ciebie. Jeśli to załapiesz, ułatwisz wszystkim życie, serio. Chodźmy, Elle- powiedziała do koleżanki, którą wypatrzyła za plecami blondyna. –Zapakowali tym razem porządnie ten prezent urodzinowy?- zapytała, na co ta druga przytaknęła i obie wyszły z galerii handlowej. Bądź co bądź, wcale nie musiały przyjść po autograf.
Ashton potem przypadkiem natknął się na artykuł w gazecie z pewną ciekawą informacją, a mianowicie:
Kobiety wzdychając, prowadzą wewnętrzną rozmowę same ze sobą. Wtedy zastanawiają się czy facet, z którym teraz dyskutują, zawsze był taki beznadziejny czy po prostu wcześniej tego nie zauważyły. W oddechu ukryte jest wszystko to, co wypowiedziane na głos mogłoby dotkliwie zaboleć delikwenta.
Irwin doszedł do wniosku, że jednak palnął głupotę na całej linii.
a/n oj, Irwin, wyszedłeś na aroganta z wielkim ego, co ja mam z tobą zrobić? jak cię wychować? po prostu ręce opadają i *głębokie westchnienie* :D XD no więc witam was ponownie lub po raz pierwszy, jeśli ktoś nie miał okazji trafić tu wcześniej. kliknijcie gwiazdkę czy jak to tam, jeśli wam się podobało to to wyżej. możecie mi też zostawić komentarz, bo schodzę na monolog, a wolałabym nie XD i co jeszcze, hmm? trzymajcie się cieplutko, bo pogoda jakaś taka nieprzyjazna ;>
CZYTASZ
Think like a woman || a.irwin
FanfictionCo, jeśli nagle, tak bez żadnego powodu każda napotkana kobieta będzie bardziej skomplikowana niż zwykle? A co, jeśli jeden facet postanowi rozgryźć tą dziwną kobiecą psychikę? Uda się? Nikt nie obiecuje, że będzie łatwo. W każdym razie powodzenia...