*ichi*

68 7 0
                                    


Rano obudził mnie łomot. Otworzyli bramę w hangarze, aby wpuścić światło do środka. Otworzyłem oczy i przetarłem je piąstkami. Czas wstawać. Wstałem i pozbierałem posłusznie swoje posłanie, które następnie złożyłem do magazynu. Dostaliśmy nasz skromne śniadanie, a następnie dali nam czyste ubrania do przebrania się. W końcu będę mógł się przebrać...

W godzinach po południowych zaczęło się zamieszanie. Ustawili nas w grupkach wiekowych i kazali usiąść na podłodze. Czyli to już czas. Po chwili gdy wszyscy byli gotowi hangar się otworzył i weszło do niego pięciu klientów. Spuściłem wzrok w ziemie tak jak mi kazali i czekałem. Czułem strach, ale nie wiem dlaczego. 

-Biorę tego- usłyszałem głos pewnego bogacza, ale dalej nie podniosłem wzroku, bo nie wiedziałem czy to o mnie chodzi i czy mogę spojrzeć.- Patrz mi w oczy jak mówię- teraz wiedziałem, ze to do mnie. Szlachcic złapał moją brodę w lodowatą rękę i zmusił mnie do spojrzenia mu prosto w czerwone oczy. 

-Tak Panie- odpowiedziałem, a wampir puścił moją brodę i się wyprostował. Przyjrzałem mu się dokładnie nie wstając z kolan na których klęczałem. Owy szlachcic to wampir, z przeszywającym czerwonym wzrokiem i czerwonymi włosami. Był bardzo elegancko ubrany i przystojny.

-Witam Sato-sama- powiedział jeden z pracujących w hangarze.

-Witam. Biorę tego- powiedział i wskazał na mnie.- Mój służący Ryota dogada się z Panem w kwestii ceny.

-Dobrze, proszę oto jego papiery- podał szlachcicowi papiery.

-Dziękuję. Ryota będę w samochodzie- zwrócił się do mężczyzny z długimi czarnymi włosami w okularach.- Wstawaj- zwrócił się do mnie, a ja zrobiłem to co mi kazał- Idziemy.- podążyłem za nim do wyjścia z hangaru przed którym stała złota limuzyna. Wsiedliśmy do środka. Usiadłem na przeciwko niego i zacząłem mu się przyglądać.- Dobrze poczytamy sobie trochę o tobie- powiedział i wyjął moje dokumenty z koszulki- Ikuya Kinoshita. Lat 18. Sprzedany przez rodziców. Brak wcześniejszych właścicieli. Zdrowy. Różowe oczy. Włosy czarne z białymi końcówkami. Tyle mi starczy- powiedział i odłożył papiery. - Nazywam się Masahiko Sato należę do jednego z najsilniejszych rodów wampirów. Nie miałeś właścicieli dlatego wytłumaczę ci co masz robić. Masz słuchać każdej rzeczy którą ci powiem. Pamiętaj, ze jak do ciebie mówię masz patrzeć mi w oczy. Jesteś prezentem dla mojego brata na urodziny. Muszę go przekonać do ludzkiej krwi. Twoimi zadaniami jest po prostu robienie wszystkiego co ja zechcę i mój brat, bo w końcu jesteś dla niego. Planuję trzymać cię w naszej rezydencji do żywienia. Nie możesz stawiać oporu, bo wtedy zabije cię od razu. Cała rezydencja jest do twojej dyspozycji oprócz mojego biura do którego masz zakaz wstępu. Całymi dniami rób sobie co chcesz, ale gdy będziesz mi potrzebny lub bratu to stawiasz się od razu u nas. Jeżeli chodzi o posiłki to zawsze jadamy je o ustalonych godzinach wspólnie radzę ci się nie spóźniać. Cała rezydencja jest ogrodzona nie próbuj uciekać, bo i tak cię znajdę. A teraz klęknij przede mną- powiedział a ja to uczyniłem. Otworzył swoją torbę i wyciągnął z niej białą obrożę dla psa. Zapiął mi ją na szyi, a potem wróciłem na miejsce.- Podoba ci się?

-Tak, Sato-sama- powiedziałem chociaż bardzo mi się to nie podobało...nie jestem psem, ale nie chciałem drażnić wampira. 

-Jestem- powiedział długowłosy wsiadając do samochodu. 

-To jest Ryota Wada- powiedział Masahiko- Jest oddany mojej rodzinie od wielu lat i tylko on i mój brat mogą mówić do mnie po imieniu. Pamiętaj. Do Ryoty też miej szacunek. 

-Miło mi Wada-san- powiedziałem i podałem rękę mężczyźnie, który ją uścisnął.- Sato-sama mógłbym wiedzieć dlaczego mnie wybrałeś?- zapytałem nieśmiało.

-Jesteś słodki, może to przez to. A teraz siedź cicho. Droga nam trochę zajmie. 

Po jakichś trzech godzinach drogi dojechaliśmy do ogromnej bramy za którą mieściła się rezydencja. Oczy rozszerzyły mi się jeszcze bardziej gdy zobaczyłem jak wielka jest. Wysiedliśmy z limuzyny i weszliśmy do środka. W środku wszystko kipiało bogactwem.

-Ryota pokaże ci twój pokój. - powiedział Masahiko i zniknął. 

-Idziemy- powiedział Ryota, a ja poszedłem za nim. Droga do pokoju zajęła nam dobre pięć minut zanim wdrapałem się na górę po schodach. Stanęliśmy w końcu przed jakimiś drzwiami, które otworzył Ryota i kazał mi wejść do środka. Pokój był duży w kolorze ciemno niebieskim. Znajdowała się w nim ogromna szafa z wielkim lustrem, łóżko, biurko i duże okno z szerokim parapetem gdzie można przesiadywać.- Nic lepszego nie dostaniesz, więc nawet nie proś- powiedział, a ja pomyślałem, że chyba oszalał. Ten pokój był idealny.- Szafa jest zapełniona ubraniami dla ciebie, łazienka też jest zaopatrzona w potrzebne rzeczy- wskazał na drzwi, których wcześniej nie zauważyłem.- Telefonu nie będziesz miał. Zegar masz na ścianie, a gdyby to nie wystarczyło to masz tam zegarek na rękę- rzekł i wskazał na pudełeczko na łóżku.- Kolacja jest o 19. Umyj się i przebierz. Służąca przyjdzie po ciebie gdy przyjdzie czas. To tyle- powiedział i wyszedł, a ja przysiadłem na łóżku i wziąłem pudełeczko w rękę. Otworzyłem je i wyjąłem zegarek. Wyglądał na drogi. 

Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Otworzyłem ją. Faktycznie była przepełniona ubraniami. Wziąłem pierwszą lepszą koszulkę i spodnie, a następnie poszedłem do łazienki. Łazienka w kolorze kremowym. Jasne kafelki były położone na podłodze i na ścianie. W rogu łazienki znajdował się prysznic, a po drugiej stronie toaleta i umywalka z lusterkiem. Rozebrałem się i wskoczyłem pod prysznic. Umyłem się dokładnie i ubrałem się w nowe ubrania. Do kolacji zostało mi jeszcze trochę czasu dlatego zająłem się oglądaniem pokoju. 

Około godziny 19 ktoś zapukał do moich drzwi.

-Proszę- krzyknąłem i do pokoju weszła drobna dziewczyna. 

-Witam Kinoshita-san. Jestem służącą Kiyo Sasaki. W razie jakichkolwiek potrzeb zwracaj się do mnie aby nie kłopotać Sato-sama.- dziewczyna ukłoniła się.

-Mów mi proszę Ikuya po imieniu.

-Dziękuję w takim razie ty mów mi Kiyo. A teraz chodź proszę ze mną zaraz będzie kolacja.- poszedłem za dziewczyną, która zaprowadziła mnie do wielkiej jadalni.- Usiądź tutaj- wskazała mi miejsce, a ja posłusznie je zająłem. Po chwili do jadalni wszedł Masahiko i Ryota. Masahiko usiadł na przeciwko mnie, a Ryota obok mnie. 

-Nie założyłeś obroży- odezwał się Masahiko. 

-Wybacz Sato-sama. To się nie powtórzy.- powiedziałem.

-Mam nadzieję- odpowiedział i w tym momencie do jadalni wszedł wysoki blondyn i usiadł obok Masahiko.- Witaj bracie

-Cześć- odpowiedział blondyn i popatrzył na mnie. Moje oczy spotkały się z jego pięknymi zielonymi, które błyszczały.-Kto to jest?- zapytał

-To mój bracie jest dla ciebie prezent na twoje urodziny ode mnie. Chciałbym abyś w końcu przekonał się do ludzkiej krwi. Możesz robić z nim co chcesz

-Podziękuję. Nie zamierzam korzystać z twojego prezentu. Nie potrzebnie zawracałeś sobie głowę

-Dobrze jak sobie chcesz Akihiko, ale zostawię sobie go jako moją zabawkę. Jestem pewny, że i tak w końcu się przełamiesz. Podejrzewam, że ma dobrą krew i trudno będzie ci się jej oprzeć.- powiedział, a mnie przeszły ciarki. 

Kolacja minęła w ciszy, a po niej Kiyo zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie od razu rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. 




HEJ, HEJ. WITAM W KOLEJNYM OPOWIADANIU. 

NAZWY ROZDZIAŁÓW TO BĘDĄ PO PROSTU LICZBY PO JAPOŃSKU :)

Co znaczą końcówki?
Sama- Jest głównie używany do tytułowania osób o wyższym statusie.
San-  Tłumaczy się jako: „pan", „pani", „panna".


Gifuto ギフト *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz