*juuyon*

40 6 0
                                    


Po tygodniu Akihiko zregenerował się całkowicie i przestał pić moją krew. Nie przeszkadzało mi, że ją pije, bo dawałem mu ją z własnej woli. A poza tym mogłem spędzać z nim dużo czasu, siedzieliśmy razem, rozmawialiśmy, czytałem mu książki. To był wspaniały czas. Teraz Akihiko znowu siedzi zamknięty u siebie i kontynuuje pisanie swoich powieści. Więc znowu pozostało mi tylko szlajanie się po rezydencji i szukanie jakiegoś zajęcia. 

Otworzyłem wielkie wrota od rezydencji i wyszedłem na dwór opatulony w grubą kurtkę i szalik. Musiałem w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza. Dziś nie zamierzałem zbaczać ze ścieżki dlatego poszedłem nią kierując się w nieznanym mi kierunku. Kilka kroków dalej usłyszałem skomlenie. Rozejrzałem się dookoła i nic nie znalazłem, poszedłem dalej i skomlenie się nasiliło. Podszedłem do krzaków z których wydobywał się dźwięk i się do nich nachyliłem. Moim oczom ukazała się mała biała kulka futra. Dotknąłem kuleczki, która trzęsła się ze strach i z zimna. Kuleczka futra popatrzyła na mnie i przysunęła łepek bliżej mojej ręki aby poczuć odrobinę ciepła. 

-Co tutaj robisz piesku?- zapytałem go, chodź nie liczyłem na odpowiedź. Pogłaskałem stworzenie po głowie, a potem wziąłem na ręce. Piesek był zziębnięty.  Pobiegłem z nim na rękach do rezydencji. Ściągnąłem szybko byty i kurtkę wieszając ją na wieszaku. 

-A co ty tam masz?- usłyszałem głos za moimi plecami. Obróciłem się i zobaczyłem Akihiko.

-Pieska. Znalazłem go na dworze. Jest malutki i strasznie zziębnięty. - powiedziałem

-Pójdź z nim do biblioteki tam jest rozpalony kominek. Zaraz tam przyjdę, powiem Kiyo aby przyniosła mu coś do jedzenia. - powiedział a ja popędziłem we wskazane miejsce. Postawiłem pieska na dywanie i przykryłem go kocykiem który leżał na fotelu.

-Już maluszku, zaraz będzie ci ciepło- powiedziałem i przytuliłem kuleczkę. Do biblioteki wszedł Akihiko.

-Wiem, że nie może tu zostać, ale zadzwoń proszę do kogoś, aby się nim zaopiekował- powiedziałem do wampira i zrobiłem smutną minę.

-Zatrzymaj go- powiedział i klęknął przy mnie głaszcząc puchatą główkę pieska. 

-Ale ...Masahiko...- zacząłem

-Nie przejmuj się nim. To prezent dla ciebie ode mnie za to, że dawałeś mi swoją krew. Widzę, że go pokochałeś i wiem, ze się nim dobrze zajmiesz. Masahiko powiem, że to mój kaprys, a że ty będziesz opiekował się pieskiem.

-Dziękuję- powiedziałem i miałem ochotę rzucić się w ramiona wampira żeby go przytulić. To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek otrzymałem. I jedyny jaki otrzymałem.

-Jaki słodki?!?!- usłyszeliśmy pisk dziewczyny. Odwróciliśmy wzrok w stronę drzwi w których zobaczyliśmy Kiyo. Podbiegła do nas i uklęknęła obok Akihiko. -Jest słodziutki. Jak go nazwiesz?- zapytała.

-Yuki- odpowiedziałem 

-Dlaczego tak?-zapytała

-Bo to imię oznacza śnieg, a on jest bialutki jak śnieg.- powiedziałem i przytuliłem kuleczkę. Yuki polizał mnie po policzku, a ja prawie umarłem od nadmiaru słodyczy. 



TUTAJ MACIE PIESKA YUKI

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TUTAJ MACIE PIESKA 
YUKI

Gifuto ギフト *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz