6.

346 25 5
                                    

Wylegiwałam się w łóżku razem z moim pieskiem. Nie miałam zamiaru jeszcze wstawać. Chwyciłam za telefon.

10:25

Wstawać czy nie wstawać? Oto jest pytanie.

Usłyszałam jak Astro jęczy mi nad uchem ,że chce wyjść na spacer. Jak zrobił te swoje maślane oczka to nie mogłam się oprzeć. Wstałam do siadu i podrapałam się głowie.

Astro zeskoczył z łóżka ,a ja od razu po nim wstałam i zaczęłam się kierować do łazienki.

Spojrzałam na siebie w lustrze i zaczęłam się modlić w duszy.

-O mój boże...- wymruczałam starając się jakoś ogarnąć siano na swojej głowie.

Gdy już coś z nimi zrobiłam opłukałam twarz i wyszłam z pomieszczenia.

Plis kawy.

Wstawiłam wodę na kawę i usiadłam na krześle ,lecz długo na nim nie posiedziałam ,bo usłyszałam jęczącego pod miską Astro. Wstałam nalałam do jednej miski wodę, a do drugiej wsypałam karmę. Po danych czynnościach wróciłam do stołu. 

Zalałam kawę gorącą wodą i postawiłam kubek na stole.

Wzięłam pierwszy łyk ,ale prawie się poplułam. Zapomniałam posłodzić. Znowu wstałam z krzesła i wzięłam cukierniczkę. Gdy położyłam ją na stole koło kawy ktoś do mnie napisał.

Upiłam kolejny łyk kawy.

-FUCK- krzyknęłam. Dalej jej nie posłodziłam.

Wsypałam trzy łyżeczki cukru do kubka i zaczęłam mieszać. 

Hobi:

Hej [T.I] masz dzisiaj czas prawda?

Ja:

 No tak mam 

Hobi: 

To idziemy na tą kawę dzisiaj?

Ja:

Pewnie przyjdź po mnie  około 15:00 oki?

Odłożyłam telefon i spojrzałam na pieska. Ten tylko podbiegł do mnie i położył się koło moich stóp.

Nagle ktoś zapukał w drzwi. Wstałam niechętnie i otworzyłam drewnianą powłokę. Stał tam mój braciszek.

- No elo- przywitał się.

- Siema ,wchodź- powiedziałam i szerzej otworzyłam drzwi.

- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam.

- Siadaj- rozkazał.

- Uwaga , znalazłem Ci prace - zaczął klaskać jak głupi.

- Wow praca - powiedziałam bez entuzjazmu.- niby jaką?

- W kawiarni U mojego kolegi, szukają kogoś za ladę , zaczynasz od dzisiaj BUM.

- No nie wiem.

- To nadal chcesz żyć na koszt rodziców ,bo wiesz w pewnym momencie przestaną Ci wysyłać pieniądze- powiedział i spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

- Ah no dobra O której mam tam iść?

- O 16:00 powinnaś już tam być- odparł.

- Ale ja wtedy mam spotkanie z Hobim.

- No musisz to z tym pogodzić nie wszystko jest w życiu łatwe- zaśmiał się i pogłaskał Astro.

- Wiesz jak człowieka dobić- prychnęłam zastanawiając się co zrobić.

- Jesteś mądra coś wymyślisz.

- Dobra dobra damy radę. Ubiorę się tylko i pójdziesz ze mną na spacer- odparłam wychodząc z kuchni.

Stanęłam przed szafą i wybierałam powoli outfit.

Stanęłam przed szafą i wybierałam powoli outfit

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszłam z pokoju.

- Ruszaj dupe!- krzyknęłam do braciszka.

- Ej szacunek ma się dla starszych- upomniał mnie.

- Spadaj ,chodź tu piesku- ukucnęłam przy Astro i przypięłam mu smycz do obroży.

- Let's go!- po tych słowach wyszliśmy z mieszkania.

~*~

- O patrz A tu kolejny- powiedział Szymon Kiedy znalazł kolejnego kasztana.

Czy tylko ja jestem na tyle upośledzona że nigdy nie znajduje kasztanów? ( tru story nigdy nie znajduje kasztanów)

- Weź ,bo zaraz Cię nim rzucę- pogroziłam mu.

- O nie ,ale się ciebie boję- udawał przestraszonego.

Zaczęłam go bić.

- Ej młoda spokojnie ,złość piękności szkodzi  ,a ty już wystarczająco jesteś brzydka.

- O nie teraz przesadziłeś radziłabym ci uciekać- powiedziałam ,po czym zaczęłam go gonić.

Lecz długo nie pobiegałam ,bo spotkałam Momo. 

Gadaliśmy tak ,gdy mój brat stał obok nie ogarniając co się dzieję. Nagle dziewczyna zmieniła temat.

- W ogóle widziałam Hoseoka.

- Gdzie?

- W galerii z Julie- odparła.

- Często się spotykają co?

- No normalnie 24/7- zaśmiała się.- Dobra muszę zmykać widzimy się jutro- powiedziała i odeszła. Zdążyłam jej jeszcze pomachać na do widzenia.

- Kim jest ta Julie?- zapytał Szymon.

- Nie interesuj się.

- No powiedz...- zaczął tupać nogami jak małe dziecko.

- Agh to narzeczona Hoseoka- oparłam bez emocji.

- Wow jest zaręczony? Brawo dla niego- zaśmiał się.

- Dobra wracajmy.

~*~

 Jak wróciliśmy do domu było po jedenastej. Szymon miał jakąś sprawę na mieście więc poszedł. Ja wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do Hobiego. 



____________

Hai

Tak możecie mnie zabić ,ale ostatnio nie mam weny totalnie.    Przepraszam :((

Closed eyes || J.hsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz