Następnego dnia Wiktor i Anna byli już na bazie. Oboje zaczynali dyżur o tej samej godzinie. Wiktor siedział na kanapie, a Anna robiła sobie kawę. Nagle ktoś przysłał Reiter SMS-a. Okazało się że to Potocki.
Spotkajmy się przed szpitalem. Teraz !
Tak brzmiała ta wiadomość.
Anna że zdenerwowania trzasnęła o szafkę co nie umknęło Wiktorowi.
- Coś się stało pani doktor ? - spytał Banach
- Nieważne - odparła Anna po czym wyszła na zewnątrz
Po wyjściu rozglądała się za Stanisławem, który stał przed szpitalem. Podeszła do niego.
- Czego chcesz !? - powiedziała ze złością Reiter
- Chcę porozmawiać o naszym małżeństwie - odparł Potocki
- Jakim małżeństwie ? Stanisław zrozum że ja nie chcę z tobą być.
Wiktor postanowił wyjść na zewnątrz. Nagle usłyszał jak Anna kłóci się z jakimś mężczyzną wtedy jeszcze nie wiedział że był to jej mąż.
- Stanisław zostaw mnie w spokoju - wykrzyczała Potockiemu w twarz Anna
- Nie, nie dam ci spokoju. Masz robić to co ja chcę - mówiąc te słowa złapał za szyję i przycisnął do ściany Reiter. - Rozumiesz !?
- Puść mnie to boli ! - powiedziała Reiter
- Ma boleć ! - odparł Stanisław
Całą sytuację obserwował Wiktor, wkońcu nie wytrzymał i podszedł do Potockiego i złapał go za koszulę.
- Zostaw ją ! - powiedział że złością Banach
Potocki wyrwał się z rąk Wiktora i przyłożył mu w twarz. Wiktor nie został mu dłużny i oddał cios tyle że znacznie mocniej. Stanisław upadł na ziemię ale po chwili się podniósł.
- Jeszcze pożałujesz ! - wykrzyczal Potocki idąc w stronę szpitala.
Wiktor podszedł do Anny.
- Nic pani nie jest ? - spytał Banach
- Nie ale dziękuję. Gdyby nie pan nie wiem co by było dalej. - powiedziała Anna
- Może nie jest to dogodna sytuacja ale co pani na to abyśmy zrezygnowali z tych tytułów ? Wiktor. - powiedział Banach podając rękę Reiter
- No dobrze. Anna. - odparła kobieta
- Kto to wogóle był ? - spytał Wiktor
- To był mój mąż zresztą niedługo były - odpowiedziała Anna
- Rozwodzicie się ? - dopytywal Banach
- Tak, przynajmniej taki mam zamiar ale on nie chce mi dać rozwodu.
- A dlaczego się rozwodzicie ?
- To już dłuższa historia.
- W takim razie zapraszam cię na kolację wtedy mi opowiesz, dobrze ?
- No niech ci będzie. Gdzie ?
- Może u mnie ? Co ty na to ?
- No dobrze. O której ?
- 20 ?
- Ok.
Reszta dyżuru minęła lekarzom bardzo szybko. Wiktor odrazu po dyżurze udał się do sklepu aby kupić coś na kolację z Anną. Po zrobieniu zakupów pojechał do domu. Gdy wszedł do domu zdziwił się bo mieszkanie było posprzątane i wiedział że zrobiła to jego córka ale nie wiedział z jakiego powodu to zrobiła. Postanowił ją o to zapytać.
- Zosiu czy to ty tutaj posprzątałaś ? - pytał choć doskonale wiedział że to ona.
- Tak. A co ?
- Jaki jest powód ?
- Żaden po prostu nudziło mi się i pomyślałam że się ucieszysz jeśli posprzątam.
- No musze przyznać że mnie pozytywnie zaskoczyłaś. - powiedział córce - Aha i jeszcze jedno. Dzisiaj zaprosiłem do nas na kolacje Annę, tą nową lekarkę o której ci opowiadałem. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko.
- Nie, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję że wreszcie zaczniesz się z kimś spotykać.
- Też mam taką nadzieję. Tymbardziej że chciałbym by Anna była ze mną.
Wiktor skończył robić kolację. Była 19:30 więc poszedł się ubrać. Założył bordowy garnitur z brązowym krawatem. Wyglądał w nim bardzo elegancko. Później poszedł do łazienki aby poprawić fryzurę. Było po 20 nagle Banach usłyszał dzwonek, poszedł otworzyć drzwi a jego oczom ukazała się piękna niebieskooka blondynka. Była to oczywiście Anna. Była ubrana w piękną granatową sukienkę. Wiktor stał jak wryty.
- Coś się stało ? - spytała Anna
- Nie nic, po prostu wyglądasz przepięknie - odparł Banach
- Dziękuję
- Proszę wejdź do środka - zaprosił Reiter Wiktor
W przedpokoju stała Zosia.
- Dzień dobry, jestem Zosia Banach. - przedstawiła się Zosia
- Dzień dobry, a ja jestem Anna Reiter.
- Tato ja już pójdę do siebie muszę jutro wcześnie wstać - poinformowała ojca
- Dobrze, dobranoc
- Dobranoc, do widzenia - pożegnała się Zosia
- Proszę usiądź - powiedział Wiktor do Anny
- Dobrze, a co tak ładnie pachnie ? - pytała Reiter
- A to moje danie popisowe. - odparł Wiktor - Proszę i smacznego.
- Dziękuję i wzajemnie
- Dobrze może opowiesz mi o tym swoim mężu ? - spytał Banach
- Tak, przecież po to się spotkaliśmy. - odparła i zaczęła opowiadać Anna - Więc tak. Gdy poznałam Stanisława miałam kryzys z powodu choroby. Miałam raka. Stanisław był miły, zaproponował że się mną zaopiekuje. Gdy wyzdrowiałam wyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych i wzięlismy szybki ślub. Trudno w to uwierzyć ale wtedy naprawdę kochałam Stanisława. Potem zaczęło się piekło... Pracowałam w jednym z najlepszych szpitali w USA, wszystko było dobrze ale po czasie Potocki poszedł do mojego szefa i powiedział że jestem psychicznie chora. Straciłam pracę. Stanisław zaczął mnie zamykać, gwalcić a nawet mnie bił. - kontynuowała Anna a w jej oczach pojawiały się łzy. - Postanowiłam że uciekne. Przyjechałam do Polski. Złożyłam pozew o rozwód i zaczęłam pracę w stacji, myślałam że się od niego uwolniłam ale wczoraj dowiedziałam się że również tu przyjechał i jest ordynatorem szpitala. Resztę już znasz. - kończyła Reiter a łzy płynęły jej po policzkach.
Wiktor był zaskoczony tym ile złego spotkało Annę. Podszedł do niej i ja przytulił.
- Nie wiedziałem że tyle przeszłaś. To musiało być dla ciebie rzeczywiście piekło. Ale obiecuję że ci pomogę i z rozwodem i już później. - obiecał tulac ją do siebie Wiktor.
- Dziękuję - powiedziała zapłakana.
Stali tak jeszcze chwilę.
- Wiktor ? - pytała Reiter
- Tak ?
- Mogę cię o coś zapytać ?
- Pewnie. - odparł Banach
- Gdzie twoja żona bo córkę jak widziałam masz ? - pytała z zaciekawieniem Anna
- To długa historia ale cóż ty mi o sobie odpowiedziałaś więc teraz moja kolej. Więc tak, Zosia jest moją córką ale żony nie mam, nie żyje.
- Bardzo mi przykro. Jak to się stało ? - spytała przerywając Wiktorowi Anna
- Właśnie. Byliśmy z Elą w górach, Zosia została w domu. Na szczyt weszliśmy bez żadnych problemów ale gdy schodziliśmy nastąpiło załamanie pogody pod nogami Eli osunął się śnieg spadła w dół. Gdy zszedłem na dół zauważyłem ją. Leżała nieprzytomna na śniegu, zobaczyłem czy jakimś cudem przeżyła, niestety...
- Jejku, gdybyś mi tego nie powiedział nigdy bym się nie domysliła. Nie pokazujesz tego po sobie na codzień.
- Próbuje o tym zapomnieć dla córki. Ona też to bardzo przeżyła ale się szybko pozbierała nie znała aż tak Eli bo gdy ona odeszła miała dopiero 4 latka. Ale dobra teraz musimy się skupić na twoim rozwodzie z Potockim. Pamiętaj, że zrobię wszystko aby ci pomóc rozwieść się z tym gnojem.
- Dziękuję.
Anna zorientowała się że jest już późno i postanowiła że już pójdzie.
- Było pyszne ale jest już późno i muszę iść
- Może cię odwieść ? Jest późno a nie chciałbym żeby coś ci się stało.
- Nie, nie chcę ci robić problemu.
- Ale to żaden problem, nalegam.
- No dobrze niech ci będzie.
- No i to rozumiem. Tylko sprawdzę czy Zosia już śpi.
- Dobra
Wiktor wróciwszy z pokoju córki ubrał się i wyszedł z Reiter do auta.
- To tutaj - powiedziała Anna
- Ok. Widzimy się jutro w pracy. Na którą masz ?
- Na 10. A ty ?
- Też na 10.
- To super
- A i pamiętaj że gdyby coś się działo zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Wiem. - odpowiedziała Anna i odchodząc pocałowała Wiktora w policzek.
Wiktor stał jak wryty. Do tej pory myślał że Anna nie jest nim zainteresowana. Ale po tym co się chwilę wcześniej stało zmienił swoje przypuszczenia i wiedział że kobiecie w której się zakochał też na nim zależy. Po kilku minutach wsiadł do auta i pojechał do domu.
Anna gdy weszła do mieszkania przebrala się i poszła spać. Leżąc w łóżku myślała o Wiktorze był on zupełnie inny niż Potocki. Wiktor był miły i opiekuńczy. Można było mu zaufać.
- Chyba się zakochałam. - powiedziała sama do siebie i zasnęłaHej, jestem z kolejną częścią. Tak jak mówiłam jestem wcześniej. Mam nadzieję że wam się spodobała. Piszcie w komentarzach.
Next będzie w niedzielę.
CZYTASZ
Na zawsze razem - AWi ( Na Sygnale )
Short StoryJest to opowieść o Annie Reiter i Wiktorze Banachu. Historia jest oparta na wydarzeniach z serialu ale częściej pojawiają się tam wydarzenia zaczerpnięte z mojej wyobraźni.