-... jest dobrze. Miał dużo szczęścia, nóż nie uszkodził mu żadnych narządów wewnętrznych. Jeśli nie wystąpią w najbliższych dniach żadne powikłania to myślę że za 3-4 wypuścimy go ze szpitala.
- Ufff to dobrze. - odetchnęła Anna
- Jak to się wogóle stało ?
- Sama nie wiem muszę go o to zapytać. Gdy dojechaliśmy na miejsce Wiktor leżał na podłodze próbując zatamowac krwawienie.
- Dziwne...
- Aha Michał, w której sali leży ?
- A no tak bym zapomniał. Sala numer 114.
- Dzięki.
Anna poszła do Zosi aby powiedzieć jej że z jej tatą wszystko w porządku i że mogą iść się z nim przywitać.
- I co dowiedziała się pani czegoś ?
- Tak. Z twoim tatą wszystko wporządku miał dużo szczęścia bo nóż nie uszkodził mu żadnych narządów wewnętrznych. Zresztą może pójdziemy do niego ?
Spytała Zosi Anna po czym zobaczyła uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Pewnie ! Tak bardzo pani dziękuję !
Jest pani dla mnie jak mama.
Zosia przytuliła się do zaskoczonej jej słowami Anny. Stały tak przez jakąś chwilę po czym udały się do sali Wiktora.
- Cześć tato ! - przywitała się z ojcem Zosia
- Cześć córeczko ! Co ty tu tak późno robisz ? Powinnaś być w domu.
- Żartujesz ? Nie mogłam cię tu zostawić samego. Bardzo się bałam.
- Jak widzisz nie miałaś czego żyje i mam się dobrze.
- Wiem ale wtedy w domu... Myślałam że to już koniec, że już nigdy cię nie zobaczę.
- No gdybym tam trochę dłużej leżał to nie wiem jak by się to skończyło. Na szczęście pani doktor przyjechała na czas i mnie uratowała. - uśmiechnął się do Ani
- Właśnie... Właściwie jak to się stało ? - spytała Reiter
- Nie pamiętam tego dokładnie ale... Wracaliśmy z Zosią z kina, przed naszym domem stał jakiś mężczyzna uznałem że to przypadek, że na kogoś czeka czy coś... Okazało się inaczej... Weszliśmy do domu, oglądaliśmy jakiś film, była przerwa reklamowa, Zosia poszła do łazienki a ja zostałem na kanapie. Nagle ktoś zapukal do drzwi, poszłem otworzyć moim oczom ukazał się mężczyzna z nożem. Powiedział że przysłał go przyjaciel żebym zapłacił za wszystko i przestał się wkońcu wtrącać w jego życie... Dźgnął mnie nożem w brzuch i uciekł. Zawołałem Zosię i powiedziałem jej żeby zadzwoniła po pogotowie. Resztę już znasz.
- Hmm, coś mi tu nie pasuje... Mówisz powiedział że przysłał go jego przyjaciel żebyś zapłacił za wszystko i skończył się wtrącać w jego życie ? - pytała rozmyślając Anna
- No tak. - odparł Wiktor
- A pamiętasz co Potocki powiedział Zosi wtedy gdy zostawiłeś ją samą w aucie ?
- No pamiętam. Powiedział że... O cholera... Powiedział że przyszedł się zemścić bo jej tata wtrąca się w nie swoje sprawy ! Myślisz że on maczał w tym palce ?
- Tak myślę. On jest zdolny zrobić wszystko nawet zza krat.
- Masz rację... To świr.
- Zajmiesz się tym jak stąd wyjdziesz a teraz odpoczywaj.
- Tak jest pani doktor ! - uśmiechnął się Wiktor
- Wiktor chciałam cię o coś zapytać... - zaczęła niepewnie
- No to pytaj.
- Bo wtedy w karetce ty powiedziałeś... powiedziałeś że mnie kochasz...
W tym momencie Wiktor zrobił się czerwony i przerwał Ani.
- Cholera wiedziałem że wyjdę na idiotę... No ale dobrze jak już do tego doszło to mogę wkońcu wyrzucić to z siebie... Tak Aniu kocham cię. Gdy pierwszy raz spotkałem cię w sklepie... Zakochałem się w tobie ale bałem się tobie o tym powiedzieć. Jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć to zrozumiem.
Anna była zaskoczona ale z drugiej strony cieszyła się że Wiktor czuje do niej to co ona do niego. Banach obawiał się odpowiedzi Reiter. Ta chwila niepewności była dla niego jak wieczność. Wkońcu Reiter zdała się na odwagę.
-Wiktor nawet nie wiesz jak się cieszę z tego co właśnie powiedziałeś. - powiedziała że łzami w oczach
- Czy to znaczy że...
- Tak Wiktor kocham cię !
Anna pobiegła do łóżka Banacha i pocałowała go czule w usta. Wszystkiemu przyglądała się szczęśliwa Zosia.
- Czy to znaczy że jesteście razem ? - spytała dziewczyna
Ania i Wiktor spojrzeli na nią tak chodźby zapomnieli że ta cały czas tam stała.
- Chyba można tak powiedzieć - powiedział Wiktor
- Jezu jak się cieszę ! - pobiegła do nich Zosia
- Dobra dobra dość tego przytulania. Powiedzcie mi lepiej kiedy z tąd wychodzę.
- Michał powiedział że jak wszystko będzie dobrze to za 3-4 dni wyjdziesz. - powiedziała Anna
- Dopierooo... No ale dobra spróbuję tu jakoś wytrzymać. Ale obiecajcie że będziecie mnie codziennie odwiedzać.
- No dobrze - odpowiedziały zgodnie
- Wiecie nie chciałbym was wyganiać ale jestem trochę zmęczony i chciałbym się przespać...
- Pewnie my i tak już wychodzimy. Trzymaj się, do jutra. - powiedziała Anna
Anna z Zosią wyszły z sali. Wiktor został sam i myślał o tym jakim jest szczęściarzem.
Kobiety kierowały się w stronę samochodu. Nagle Zosia zaczęła rozmowę
- Nawet pani nie wie jaka jestem teraz szczęśliwa. Marzyłam o tym aby pani i mój tata byliście razem.
- Zosiu po pierwsze nie żadna pani tylko Ania, a po drugie też się bardzo cieszę twój tata podobał mi się od samego początku.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie ale mina Zosi po chwili zrzedła, Reiter nie wiedziała co się stało. Postanowiła zapytać.
- Co się stało Zosiu ? Nagle posmutniałaś
- Bo wiesz trochę boję się wracać do domu... Boję się że ten mężczyzna wróci gdy będę sama i mi coś zrobi.
- Ale to nie problem do powrotu twojego taty do domu możesz spać u mnie.
- Naprawdę ? Nie chciałabym robić problemu...
- Ale to naprawdę żaden problem. Chodź jedziemy do was weźmiesz sobie jakieś rzeczy a potem pojedziemy do mnie.
- No dobrze ale wejdziesz tam ze mną ?
- Oczywiście.
Gdy kobiety weszły do domu zobaczyły na podłodze plamę krwi, początkowo nie wiedziały jak ona się tam znalazła ale po chwili przypomniały sobie że to pozostałość po ostatnim wypadku. Zosia poszła spakować najpotrzebniejsze rzeczy, a Anna została na dole i wytarła krew. Po chwili Zosia była już spakowana.
- To co gotowa ? - spytała Reiter
- Tak. Ale czy to napewno nie będzie dla ciebie problem ? Nie będę przeszkadzać ?
- Mówię ci to kolejny raz. To żaden problem. Na codzień mieszkam sama więc nie masz komu przeszkadzać.
- No dobrze, to jedźmy.
Po 10 minutach były już pod domem Anny. Weszły do mieszkania. Zosi odrazu się spodobało.
- Ale tu pięknie. - powiedziała dziewczyna
- No już bez przesady. Chodź, pokażę ci gdzie bedziesz spała.
Reiter pokazała Zosi jej tymczasowy pokój, nie był ani mały ani duży. Zosi odrazu się spodobał.
- Wiesz Aniu był to dla mnie bardzo ciężki dzień, pójdę się położyć.
- Dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc.
Reiter zeszła na dół, poszła wziąść prysznic i również położyła się spać.Hej, jestem z kolejną częścią, mam nadzieję że się spodobała. Teraz ze względu na to że zaczyna się rok szkolny rozdziały będą pojawiały się co tydzień w niedzielę.

CZYTASZ
Na zawsze razem - AWi ( Na Sygnale )
Short StoryJest to opowieść o Annie Reiter i Wiktorze Banachu. Historia jest oparta na wydarzeniach z serialu ale częściej pojawiają się tam wydarzenia zaczerpnięte z mojej wyobraźni.