3.

3.1K 108 22
                                    

Przyszedł czas na rozstrzelanie... Łzy zaczęły płynąć mi z oczu. Zaczęłam się modlić. Obiecałam sobie, że jeśli przeżyję zacznę działać na rzecz naszego państwa. Zacznę o niego walczyć. Pomiędzy nami chodził jakiś żołnierz... nagle usłyszałam

- Ona! Do mnie ! - chodziło o mnie... Byłam przerażona. Jakiś żołnierz zaczął się do mnie dobierać. Zauważyłam strzał i on padł. Franz mnie uratował. Stałam sparaliżowana, a on podszedł do mnie. Był wściekły.

- Co ty tu robisz?! Chcesz umrzeć?!- inni zaczęli mu salutować.

- Zabieram ją... jeśli następnym razem się dowiem o takim incydencie... że będzie ona w grupie do rozstrzeliwania, to skończycie gorzej niż kolega. Odmaszerować ! - złapał mnie za łokieć i zaczął ciągnąć.. byłam cała rozstrzęsiona, ale jednak - uratował mnie... Obiecał i dotrzymał słowa. Gdy byliśmy już w jego willi chciałam mu podziękować.

- Dziękuję - powiedziałam szczerze.

- Jak widzisz dotrzymuję słowa... teraz zejdź mi z oczu! To było takie nieodpowiedzialne... - już wcale go nie rozumiem... Najpierw ratuje mi życie, a później znów jest dupkiem... Ale czego innego mogę się spodziewać po niemieckim zbrodniarzu.

U siebie w pokoju spędziłam trochę czasu. Wieczorem usłyszałam melodię.. potrafił pięknie grać. Wyszłam z pokoju i przyglądałam się mu. Może wcale nie jest taki zły? Co ja mówię ... On codziennie przecież zabija tyle osób. Poczułam alkohol i dopiero teraz zorientowałam się, że stoi on przy mnie i coś mówi. Musiał trochę wypić.

- Jak ci się podobalo ? - prychnął. Przez alkohol mówił trochę niewyraźnie, ale dało się go zrozumieć.

- Naprawdę masz talent, często grasz ? - zaczął się bawić moimi włosami. Spięłam się.- Gram, gdy muszę się odstresować. Czyli dość często.

- Grasz żeby wyzbyć się zbędnych emocji? Tyle zła wokół.

- Ja jestem tym złem. - powiedział z wyrzutem.

- Gdy chcesz, to potrafisz być dobry - zaczął się śmiać..

- Nie, nie potrafię.

- To wszystko cię przerasta... Ta cała, cholerna wojna. Przerasta cię to, że zabijasz.Ty wcale tego nie chcesz! - dobrze, że wypił. Mogłam z nim normalnie porozmawiać.

- Skąd, do kurwy, możesz to wiedzieć ?!

- Też grałam żeby wyzbyć się emocji.

- Tak? Na czym?

- Grałam w siatkówkę. -zagwizdał pod nosem. Na wspomnienia siatkówki, uśmiechnęłam się.

- Jestem zły i na zawsze taki będę - wyrwał mnie ze wspomnień.

- Nie musisz.

-Muszę! - Uderzył pięścią w fortepian. - Ja sam nie wiem... - odwrócił się. - Kiedy stałem się taki otępiały, kiedy zgubiłem samego siebie?
Wszystkie te słowa, które opuszczają mój ohydny język. Ja...czuję jakby pochodziły od kogoś innego. Gdzie są te moje cholerne uczucia? Już więcej nic nie czuję. Nie potrafię. Wiem, że powinienem coś czuć...Gdzie jest prawdziwy ja? Jestem zagubiony i to mnie zabija, w środku. Nigdy mnie nie zrozumiesz. Nie wiesz, co mam za sobą. Muszę.. muszę być mężczyzną. Muszę być wierny państwu. To jedyne co mi zostało... - odruchowo przytuliłam go, a on najzwyczajniej wtulił się we mnie. Jak duże dziecko. Rozumiałam go, muszę go poznać. Muszę mu pomóc, bo widzę że w środku jest on dobrym człowiekiem. Ale pomylił priorytety. Zagubił się, swoje serce i dobro.

•Serce, czy rozum? - Opowieść, jak pokochałam wroga •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz