5.

2.2K 84 8
                                    

Jak się okazało było tam zaplecze. Kilka osób już na nas czekało. Cieszyłam się, że jestem wokół swoich. W końcu zacznę walczyć o wolność. Rozpoznałam chłopaka, który wczoraj chciał sie włamać do willi Freitaga. Uśmiechnął się do mnie. Jego błękitne oczy błyszczały. Dołeczki dodawały mu uroku. Był przystojnym mężczyzną. Widać było jego stanowczość i rozważność. Oczywiście był również dzielny co potwierdza jego wczorajszy wyczyn. To właśnie on wyrwał mnie z podziwiania jego osoby.

- Przyszłaś.. - Uśmiechnął się znowu.

- No tak.. chcę coś zrobić dla naszego kraju.

- Jesteś bardzo odważna. Musisz mieszkać z tym... no z jednym z najgorszych potworów w Warszawie. - praktycznie wypluwał te słowa.

- A gdybym uciekła od niego?

- Nie, to nierozważne i niebezpieczne. Jeśli bedzie taka potrzeba - taką akcję zaplanuje dowództwo. Dziś założysz przysięgę. Będziesz służyć Państwu Podziemnemu wraz ze mną i resztą zebranych. Zapewne dowództwo na samym początku da ci jakąś akcję do zrealizowania. - strasznie się wystraszyłam. Niebieskooki złapał mnie za rękę. Mały, ale uspokajający gest.- Hej, nie masz się czego bać. Będziesz mieć obstawę i dopilnuję tego, żebym to ja w niej był. A ja nie pozwole cię skrzywdzić.- zarumienilam sie i odruchowo zabrałam swoja dłoń.

- Czy moge już złożyc przysięgę?- zachichotał.

- Ale ci śpieszno. Nie ma jeszcze dowództwa.- znów sie zarumieniłam, ale ze wstydu...- uroczo wyglądasz gdy się rumienisz. - chłopak nachylił się, aby nasze głowy były na równi. Był ode mnie o wiele wyższy. Tak samo jak Franz. Jestem dość niska. Albo w sumie to oni są wysocy ! W tym momencie chyba wyszło dowództwo. Brunet i blondyn. Zwyczajnie ubrani. Po prostu byli zwyczajni. Wszyscy zaczęli salutować oprócz mnie, byłam nowa chyba nie musiałam...

- Spocznij... - ich wzrok spoczął na mnie.

- Ty jesteś ta nowa ? Jak się nazywasz ? Pokaż papiery- wyjęłam papiery i im pokazalam. Wciąż stał przy mnie chłopak, którego wczoraj poznałam.

- Hmm Anna Szymańska. Nowa gosposia Freitaga czyż nie ?

- J..ja.. mogę stamtąd odejść od niego jeśli tego wymagacie...

- Nie... spokojnie. Jeszcze o tym porozmawiamy. Chyba czas na przysięgę. Chodź tutaj. - ustałam gdzie mi kazali. Położyłam rękę na serce i złozyłam przysięgę.

Po chwili wszyscy zebrani rozeszli się. Dostałam już pierwsze zadanie. Powybijać szyby u niemieckich fotografów. Niby nic, ale się bałam. Gdy wyszłam ze sklepu zatrzymał mnie niebieskooki.

- Udało się. Będę twoja obstawą! - przejechał reką po włosach.

- Od razu czuję się bezpieczniej.

- Nie pozwole żeby stała ci sie krzywda... Właściwe to.. cholera zapomniałem. Janek jestem! Janek Cichocki. Bardzo mi miło- uśmiechnął sie szarmancko i ucałował moją dłoń.

- Anna... Anna Szymańska. - znów się zarumieniłam...

•Serce, czy rozum? - Opowieść, jak pokochałam wroga •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz