Prolog

358 12 4
                                    

Biegniemy raz. Wśród deszczu. Ludzie uciekają, a my - jak zakochani nastolatkowie - biegniemy przed siebie. Od czasu do czasu spoglądamy w swoje oczy. Z takim uczuciem jak zwykle. 

- No chodź, nie jesteś z cukru - krzyczę do ciebie, gdy na chwilę się zatrzymujesz.

Kręcisz głową i podbiegasz do mnie, aby po chwili podnieść mnie i obracać w swoich ramionach. Piszczę i zaczynam się śmiać. Zagryzam wargę, gdy stawiasz mnie na ziemi i opierasz swoje czoło o moje. Wpijam się namiętnie w twoje usta, by po chwili znowu biec przez kałuże. Gonisz mnie, prawie wywracając się kilka razy, gdy podeszwy twoich butów na moment tracą przyczepność.

Dopiero w moim mieszkaniu stajemy na przeciwko siebie i cicho chichoczemy. Jesteśmy cali przemoczeni, ale nie przeszkadza nam to. Wtulam się w twój tors, którego nie mogłam dotknąć przez ostatnie 3 miesiące. Nie musieliśmy się całować czy iść razem do łóżka. Jedyne czego teraz oboje potrzebowaliśmy, to obecność drugiej osoby.

W tamtym momencie to było piękne. Ale życie nigdy nie jest piękne. Magia, która była pomiędzy nami, miała zostać wystawiona na próbę w najbliższym czasie, ale my nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia.  


Krótki, ale chyba najlepszy, jaki kiedykolwiek napisałam. Inny, bo cała książka będzie inna. Mam nadzieję, że nie mogliście się doczekać.

Zapraszam Was na dalsze losy Lotty i Andreas.

Całuski ❤

Let's meet at the bush of roses// A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz