*3*

157 6 0
                                    

- Wiesz, że jeżeli nie rozłączysz się teraz, to spóźnię się na samolot? - rzuciłam ze śmiechem. Robert pewnie wywrócił oczami. - A co za tym idzie nie zdążę na spotkanie z Norą i nie będę towarzyszyła Ava przy porodzie.

- Ona jest tydzień po terminie. Mówię ci zdążysz. Ja też nie pchałbym się na świat, gdybym miał być dzieckiem Avy - wrzuciłam do walizki czapkę z daszkiem i zatrzymałam się na środku pokoju. Oni kiedyś naprawdę mnie wykończą.

- Nie skomentuje tego. Dobra muszę kończyć, bo nie mogę znaleźć mojej kosmetyczki.

Rzuciłam do rudowłosego krótkie cześć i szybko się rozłączyłam. Zabrałam się za poszukiwanie seledynowej kosmetyczki, która jak na złość rozpłynęła się w powietrzu. Zawsze tak jest - gdy czegoś potrzebuje, to nie mogę znaleźć tego w danym momencie. Mruczę coś pod nosem, po czym słyszeli cichy chichot z salonu.

- Słyszałam - syknęłam w stronę Andreasa i Clary, którzy siedzieli w salonie i zajmowali się swoimi sprawami zamiast mi pomóc. No, bo lepiej jest grać w Fifę i przeglądać Instagrama, niż pomóc dziewczynie czy siostrze, prawda? Chciałam wyjść i coś im powiedzieć, gdy omal nie przewróciłam się o przedmiot leżący na ziemi. Kosmetyczka. Wzięłam ją do ręki i wrzuciłam do czarnej walizki, którą po chwili zamknęłam i ledwo podniosłam. Gdy znalazłam się w drugim pokoju, Andreas jak na zawołanie wyłączył grę, po czym potrzedł i mnie pocałował. Uwielbiam to.

- I znów zostaję tu sama - mówi moja siostra, gdy staje tuż obok nas. Zamykam ją w szczelnie w swoich ramionach i uśmiecham się do niej.

- Masz więcej miejsca dla... auć - skoczek zawył i rozmasował bolące ramię, w które chwilę wcześniej go uderzyłam. Musi się hamować, a ja dopilnuje, aby się tego nauczył.

- Wiem, że i tak cieszysz się, że wyjeżdżam. A poza tym, przecież jutro przylatuje tu Lu i będziesz miała towarzyszkę - wzruszyłam ramionami i ubrałam buty.

Luise ma z nami dobrze. Może przyjeżdżać do Niemczech, Norwegii i Austrii, kiedy tylko chce. Wie, że jej nie odmówimy, dlatego bardzo często korzysta z takiej możliwości. Tata nie jest zbyt zadowolony z tego faktu. W roku szkolnym opuszcza trochę zajęć, ale młodej to nie przeszkadza. Jest za mądra, aby później tego nie nadrobić. I za sprytna.

- Właśnie zdałam sobie sprawę, że teoretycznie mieszkam tu sama i to ja płacę za to mieszkanie. A koniec końców moje mieszkanie robi za darmowy hotel, restaurację i klub dla was wszystkich - posłała nam wymowne spojrzenie, a my unieśliśmy ręce w geście obrony.

- Ktoś musi się poświęcić - zaśmiał się Andi, przechodząc przez próg mieszkania z moją walizką. Clara zamachnęła się i rzuciła w niego futrzanym kapciem. Na szczęście chłopaka, ma on niezły refleks, dzięki czemu zdążył zrobić unik przed latający, obiektem.

Zaśmiałam się z moich towarzyszy. Oboje są już dorośli, a zachowują się niczym dzieci z podstawówki. Chodź pewnie i tam wszyscy są od nich dojrzalsi. Poprawiłam jeszcze włosy, spoglądając w wielkie lustro obok drzwi i odwróciłam się w stronę bliźniaczki. Dziewczyna westchnęła, gdy poraz kolejny znalazła się w moich ramionach. Chwyciła kubek z filiżnaką, a mnie od razu zemdliło. Odsunęłam się od niej, a na mojej twarzy pojawił się grymas. Nigdy nie lubiłam kawy, ale teraz jej zapach nie tylko wywoływał u mnie wymioty, ale również drażnił moje nozdrza.

- Weź to zabierz, bo aż mnie mdli od tego zapachu - jęknęłam i wyszłam z mieszkania.

Po chwili dołączył do mnie Wellinger z moją walizką, a Clara zamknęła drzwi, gdyż po klatce rozniósł się dźwięk trzaskania. Wolnym truchtem podbiegłam do samochodu blondyna i czekałam, aż go otworzy. Skoczek, chąc zrobić mi na złość otworzył go dopiero wtedy, gdy sam znalazł się obok bagażnika. Wytknęłam mu język i wsiadłam do pojazdu. Zaraz po mnie, Andi uczynił to samo. Zapięliśmy pasy i odjechaliśmy w kierunku jego domu. Mieliśmy zabrać stamtąd jego rzeczy oraz prezenty dla Nory. W głębi duszy modliłam się, aby nic się z nimi nie stało, bo znając niemieckich skoczków, mogły wylądować one gdzieś w basenie u sąsiada. Ale na szczęście w ostatnim czasie spędzali oni wolne chwile w hotelu „Mieszkanie Clary", dlatego mogłam odetchnąć z ulgą.

Włączyłam muzykę i zaczęłam lekko stukać palcami. Co chwile spoglądałam na blondyna. Był skupiony na drodze. Wiedział, że to ostatni raz, gdy w najbliższym czasie ktoś pozwoli mu prowadzić, dlatego koncentrował się tylko na tym. Przez jego kontuzję, to ja musiałam robić za kierowcę. Nie to, że miałam jakiś problem z jazdą. Lecz w ostatnim czasie w pojazdach robiło mi się strasznie niedobrze i wolałam, aby to on szybciej zawiózł mnie do celu. Tak było i tym razem. Poczułam jak kolejny raz tego dnia zbiera mi się na wymioty, więc szybko skierowałam klimatyzację w swoją stronę. Skoczek był tak skupiony na drodze, że nawet tego nie zauważył.

- Od kiedy nie lubisz zapachu kawy? - spytał po dłużej chwili. W samochodzie słuchać było tylko radio i latającą muchę, którą szybko wypuściłam przez okno na zewnątrz.

- Przecież nigdy nie lubiłam kawy - rzuciłam zdezorientowana. Nigdy nie przepadałam za tym napojem i trzymałam się od niego zdecydowanie z daleka.

- No tak, nie lubisz jej smaku. Ale zapach? Od kiedy cię po nim mdli? - spojrzał na mnie, gdy zatrzymaliśmy się pod jego mieszkaniem. Wzruszyłam ramionami. Nie rozumiałam tych pytań z jego strony.

- Ten zapach był ostry. Może Clara zmieniał kawę, którą pije i po prostu mi nie odpowiada jej zapach? - spytałam bardziej siebie niż jego. Andi pokiwał głową i wyciągnął kluczyki ze stacyjki, po czym podał je mi.

Uwierzył mi. Ja sama starałam się w to uwierzyć.

Kolejny rozdział już jest ❤️

Od teraz będę starała się wstawiać rozdziały co sobotę bądź niedziele, ale to zależy od szkoły i ilości nauki 😕

Całuski ❤️

Let's meet at the bush of roses// A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz