- Jak się trzymasz? - spytała Ava, podając mi szklankę wody.
Razem z szatynką jako jedyne z całej kadry nie pojechałyśmy na kolejne zgrupowanie Norwegów. Ostatnie przed rozpoczęciem Pucharu Świata. Ona była na macierzyńskim, a ja... po prostu wzięłam wolne, tłumacząc się złym samopoczuciem. Co było zgodne z prawdą.
Od kilku dni praktycznie nie mogłam spać, a rano ponownie zaczęły dokuczać mi takie mdłości, że praktycznie nie wychodziłam z łazienki. Ciągle słyszałam kazania od Avy i Cornelii, które co chwile powtarzały, że powinnam się oszczędzać. Ale jak mam się oszczędzać, gdy ktoś porwał moją małą księżniczkę?
O Arii wciąż nic nie było wiadomo. Jakby słuch po niej zaginął. Max nie potrafił mi odpowiedzieć na żadne pytanie, a ja czułam się bezsilna. Z dnia na dzień moje nadzieje na odnalezienie dziewczynki malały, a jedyne co mogłam zrobić to płakać.
- Mówię coś do Ciebie - Avy potrząsnęła lekko moim ramieniem, a ja spojrzałam na nią nieobecnym wzrokiem. Dziewczyna tylko westchnęła i usiadła tuż obok mnie. Mocno mnie przytuliła i pogłaskała po głowie, tarmosząc przy tym moje blond loki. - Też się o nią martwię. Ale musisz zrozumieć, że wszyscy robią co w ich mocy, aby odnaleźć Arię. I uda im się to, ale musisz dać im trochę czasu.
- A jak się nie odnajdzie? - wyrwałam się z uścisku dziewczyny i wstałam. Czarnowłosa westchnęła. Dobrze wiedziałam o czym mówię. - Wiesz, że z dnia na dzień szanse na to, że Aria się odnajdzie maleją.
Larsen nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziała, że mam rację. Miałam cholerną rację. Ale ona w porównaniu do mnie nie popadała w paranoję. Starała się myśleć racjonalnie, ale w głębi duszy też była kłębkiem nerwów. Sama miała w końcu dziecko. I każdego dnia od uprowadzenia Arii bała się, że to samo może stać się z Willem.
- Dopóki nic nie wiadomo to pomyśl o sobie. Lotta, jesteś w ciąży. Nie śpisz, mało jesz. Słuchaj - wstała i udała się do kuchni. - Ja zrobię nam coś do jedzenia, a Ty to zjesz - wskazała na mnie palcem. - Musisz być silna dla Arii i tego maluszka, którego nosisz pod sercem - puściła mi oczko. W tym momencie rozległ się płacz po pokoju. - Zajęłabyś się za ten czas Williamem? Jest najedzony i przebrany, musisz się tylko z nim pobawić.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, a dziewczyna zniknęła za ścianą. Podeszłam do szarego wózka, który stał tuż obok kanapy. Uśmiechnęłam się do chłopca i delikatnie wyciągnęłam go, trzymając przy tym główkę. Już zdążyłam zapomnieć, jak to jest zajmować się takim maluchem. Coś we mnie siedziało i bałam się nawet zajmować Willem. No tak, jak Aria wylądowała pod moją opieką to miała 6 miesięcy, a mały Hagen ma ledwo 3.
Powoli zaczęłam chodzić po pokoju z małym na rękach. William był identyczną kopią Olava. Z ciemnymi włoskami. Mały ziewał i co chwilę machał swoimi małymi rączkami. W głębi duszy nie mogłam się doczekać, aż mój maluch przyjdzie na świat. Aż będę mogła bawić się z takim maluchem i patrzeć jak codziennie zasypia. Patrzeć jak dorasta.
- I co? Nie jest tak źle? - spytała Ava, stawiając na blacie dwie porcje jedzenia. W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Ava, jako pani domu, udała się do korytarza, aby je otworzyć. - Cześć... wejdź - powiedziała zdziwiona. Po chwili moim oczom ukazała się jedna z moich sióstr.
Clara weszła w czarnym garniturze, który idealnie podkreślał jej kobiece kształty. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zdjęła swoje czarne okulary przeciwsłoneczne z nosa. Zdjęła również z siebie swoją czarną marynarkę. Podziwiałam ją, że ubrała się tak przy takim upale.
- No cześć siostra - Clara podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek. Spojrzała na syna Avy, którego trzymałam na rękach, a na jej twarzy automatycznie pojawił się grymas. - Dziecko... jakie... cudne - powiedziała, nawet na nas nie patrząc i udałą się w stronę kanapy. Obie z Avy pokręciłyśmy głowami. Clara nie lubiła dzieci i każdy o tym wiedział. - Jak Ci życie mija? - spytała, gdy usiadłam tuż obok nie. Czy naprawdę każdy musi mnie o to pytać?
- Jest okej? - bardziej spytałam niż powiedziałam. Clara uniosła jedną brew. Poklepała mnie po kolanie i wstała.
- Chodź, idziemy do Ciebie. Muszę się wykąpać po podróży z tymi głupkami. Wiesz co oni zrobili? - zaśmiała się, wychodząc z mieszkania Avy i Olava. Zdziwiłam się na jej słowa.
- Po podróży z jaki głupkami - szybkim krokiem wyszłam za nią i zatrzymałam sie przed moim mieszkaniem. Spojrzałam na Markusa, który pomachał mi i wrócił do przeglądania czegoś na swoim telefonie. Moja siostra pokręciła tylko głową. Moją uwagę zwrócił jednak drugi ze skoczków, który poderwał się ze schodów, gdy tylko mnie zobaczył.
- Cześć Lotta - westchnęłam, gdy Wellinger zaczął zmierzać w moją stronę.
Jakieś takie nijakie te rozdziały mi wychodzą...
Buziaki ❤
CZYTASZ
Let's meet at the bush of roses// A.Wellinger
FanfictionCzasami w naszym życiu nie układa się tak, jak zakładamy. Po cudownych, szczęśliwych chwilach, Lotta i Andreas muszą stawić czoła kolejnym, trudnym wyzwaniom. 2 część „Lonley Girl".