- Powiedz mi, że to co powiedziałeś mi przez telefon to jakiś głupi żart?! - spytałam wściekła, wbiegając do jednego z biur norweskiej siedziby w Oslo. Za mną jak strzała wleciał Robert, który tak samo jak ja martwił się o dziewczynkę. Usiadłam zdyszana na krześle i wlepiłam wzrok w Maxa.
- Główną podejrzaną w tej sprawie będzie niania. Nie jaka Amelie Rose, praktycznie nic o niej nie wiemy, nie ma jej w bazie danych - Max Hagen przeglądał papiery i powiesił na wielkiej białej tablicy zdjęcie kobiety. Swoją drogą dopiero ostatnio dowiedziałam się, że on i Olav są braćmi.
Wstałam i podeszłam do tablicy, aby przyjrzeć się zdjęciu. Młoda kobieta z kruczo czarnymi włosami i niebieskimi oczami. Im dłużej przyglądałam się zdjęciu, tym bardziej znajoma wydawała mi się ta osoba.
- Wygląda znajomo - stwierdził Wąsacz, który stał za moimi plecami. Kiwnęłam głową.
- Ale nie mogę sobie przypomnieć kogo mi przypomina - podrapałam się po głowie i spojrzałam na obu Norwegów.
Max obiecał nam, że da nam znać jeśli tylko coś ustali. Ale ja nie potrafiłam czekać. Wychodząc z budynku, czułam jak moje nogi i ręce trzęsą się niczym galareta, co nie było przyjemne. Wsiadłam do czarnego pojazdu Johanssona i zapięłam pasy. Czekałam aż skoczek ruszy, jednak ku mojemu zdziwieniu chłopak nie miał zamiaru nigdzie jechać. Posłałam mu zdziwione spojrzenie.
- Powiesz mi w końcu o co poszło z Wellingerem? - spytał, a ja załamana oparłam głowę o zagłówek.
***
- Nigdy nie byłem jego fanem, ale tym razem chłopak totalnie przegiął - warknął Robert, kiedy weszliśmy do mojego mieszkania. Chwyciłam jabłko i wzięłam wielkiego gryza. Wzruszyłam ramionami na słowa Johanssona.
Od momentu porwania Arii skupiałam się tylko na tym. Nie miałam głowy do rozmyślania nad kłótnią z Andim ani nad tym, że Niemiec najprawdopodobniej zostawi mnie z małym dzieckiem. Teraz to był mój najmniejszy problem.
Nie potrafiłam dopuścić do siebie myśli, że gdzieś tam ktoś przetrzymuje tego małego Aniołka. Zastanawiałam się czy dziewczynka ma co jeść czy ma ubrania na zmianę. Spojrzałam w dół na małego pluszaka, z którym Norweżka zawsze śpi. Oj Aria, wróć do mnie.
- Na którą masz wizytę u lekarza? - spytał nagle, a ja otarłam swoje łzy. Podniosłam pluszaka z ziemi i odwróciłam się w jego stronę.
- Za dwie godziny.
- Jechać z Tobą?
- Nie - odpowiedziałam szybko. - Jeszcze się najeździsz z Marlene.
Rudowłosy kiwnął głową. Pożegnał się ze mną buziakiem w policzek i wyszedł z mojego mieszkania, zostawiając mnie samą z mętlikiem w głowie pomiędzy zabawkami Arii.
***
- Która to pani ciąża, pani Müller? - spytała lekarka, robiąc mi USG.
- Druga - odpowiedziałam nawet na nią nie patrząc.
Kobieta wypowiedziała jeszcze kilka słów, lecz widząc, że nie jestem dziś w nastroju do rozmowy, szybko ucichła. W skupieniu przeprowadzała badanie, a w pewnym momencie odwróciła ekran w moją stronę. Po chwili ujrzałam na ekranie małą fasolkę, a w pomieszczeniu rozległo się bicie serduszka.
Zaczęłam płakać. Beczałam jak małe dziecko. Byłam szczęśliwa jeszcze bardziej, gdy lekarka powiedziała, że ciąża rozwija się prawidłowo. Pod moim sercem rozwijało się życie, o które muszę w 100% zadbać. Nie patrzyłam już na to, że Wellinger tak łatwo się poddał. Ja nie mogłam. Dam radę bez Niemca.
Muszę to zrobić dla tej fasolki.
Pojawiam się i znikam? 🤔
Zostawiam Was z tym rozdziałem i kolejną akcją, która powoli będzie się rozkręcać.
Piszcie w komentarzach czy Wam się podoba.
Buziaki ❤
CZYTASZ
Let's meet at the bush of roses// A.Wellinger
FanfictionCzasami w naszym życiu nie układa się tak, jak zakładamy. Po cudownych, szczęśliwych chwilach, Lotta i Andreas muszą stawić czoła kolejnym, trudnym wyzwaniom. 2 część „Lonley Girl".