*10*

239 9 8
                                    

Siedziałam na ziemi i opierałam się plecami o łóżko. Cornelia klęczała tuż obok mnie i delikatnie głaskała mnie po głowie. Jakby to miało jakoś mi pomóc. Clara siedziała na krześle i piła szampana. Nie wiem, skąd ona go wzięła, ale blondynka stwierdziła, że na trzeźwo nie umie teraz myśleć.

Byłam załamana. Ja nie byłam jeszcze gotowa na dziecko. Miałam problem z zaadoptowaniem Arii, a co dopiero z urodzeniem i zaopiekowaniem się własnym dzieckiem. A poza tym, mimo iż znałam Andreasa prawie 2 lata, to my w poważnym związku byliśmy dopiero 8 miesięcy. Dla mnie, to był za krótki staż jak na założenie rodziny.

- Nie chciałaś mieć dzieci - Clara po raz kolejny wypominała mi to, co wcześniej mówiłam. Miałam ochotę wylać na nią ten szampan, którym się tak delektowała.

- Odpuść już, dobrze? - powiedziała Cora i wstała. Zaczęła chodzić w kółko, co sprawiało, że kolejny raz tego dnia chciało mi się wymiotować. - Zastanówmy się teraz jak to powiesz Andreasowi.

- Andi to tak bułka z masłem. Gorzej z tatą - Clara machnęła ręką, po czym odłożyła kubek z trunkiem na stoliczek i ukucnęła przy mnie.

Najmłodsza z nas miała racje. Tata zwariuje. Niby pogodziliśmy się po tej jego chorej akcji z Alanem, ale każda wzmianka o moim i Wellingera związku sprawiała, że chodził cały naburmuszony. Wiedziałam, że nie zaakceptuje naszego dziecka po całej tej szopce, którą odstawiliśmy z Niemcem rok wcześniej. Nawet nie chce sobie wyobrażać jego miny, gdy dowie się, że zostanie dziadkiem.

- Nie mów mu na razie. Idź do lekarza, nie stresuj się. A ojcem zajmiemy się my - pielęgniarka wzruszyła ramionami, posyłając przy tym znaczące spojrzenie Clarze. Psycholog przełknęła ślinę i kiwnęła lekko głową.

- Yyy... tak! Oczywiście, że przygotujemy go na informacje, która masz mu przekazać - uśmiechnęła się krzywo. Clara zawsze stresowała się przed poważną rozmową z ojcem. Niby była tą najodważniejszą bliźniaczką z naszej 3, a jednak było coś czego się bała.

Otarłam łzy i poprosiłam, aby Clara pomogła mi wstać. Natychmiast udałam się do łazienki, gdzie bez pytania wzięłam kosmetyki siostry, aby trochę poprawić mój wygląd. Gdy spojrzałam w lustro, omal nie krzyknęłam ze strachu. Wyglądałam, jakby ktoś wyciągnął mnie z jakiejś rzeki i obsmarował twarz jakąś czarną mazią. Szybko chwyciłam wacik i zaczęłam zmywać resztki makijażu.

- Wiesz co? - powiedziała Clara. Nie wiedziałam czy mówi to do mnie, więc lekko wychyliłam się z łazienki. - Jakbyś wtedy nie poroniła, to właśnie byłabyś w ciąży z twoim 3 dzieckiem.

- Co? - spytałyśmy równocześnie z Cornelią. Patrzyłyśmy na Clarę jak na jakąś kosmitkę, która próbuje nam wmówić, że przyleciała na ziemie w pokojowych zamiarach.

- To - rzuciła z ironią i wytknęła nam język. Wzięła do ręki swoje małe lusterko i zaczęła poprawiać swoje włosy. Uzależnienie. - Jakbyś nie poroniła to byłabyś w ciąży teraz z 3 dzieckiem. Pierwsze to tamto, które poroniłaś, no oczywiście Aria i to - powiedziała to, jakby to była jakaś najoczywistsza rzecz na świecie.

- Aria nie jest moją córką - warknęłam i wróciłam do łazienki.

Skoro jestem teraz w ciąży, to nie ma możliwości, abym zaopiekowała się Arią.

***

Na śniadaniu usiedliśmy wszyscy razem. Niemcy i Norwegowie plus my. Ja zajęłam swoje standardowe miejsce pomiędzy Danielem a Johannem. Nie miałam ochoty siadać obok Wellingera, którym obiecała się zaopiekować Clara. Co chwile słyszałam, jak z tamtego miejsca dochodzą mnie śmiechy jej i Richarda, a Andi ma na sobie złą minę. Kto by pomyślał, że Clara i Richard będą kiedyś idealnym zespołem do wkurzanie ludzi. Cornelia natomiast wymieniała co chwile urocze spojrzenia z Karlem, co mnie zaintrygowało. Nie miałam bowiem wcześniej zielonego pojęcia, że owa trójka się zna. Ale nie przejęłam się tym zbytnio, gdyż Geiger miał w końcu dziewczyne. Daleko stąd, ale miał.

Let's meet at the bush of roses// A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz