*9*

145 6 8
                                    

Od samego rana fatalnie się czułam. Kiedy tylko próbowałam wstać, od razu kręciło mi się w głowie i mdliło. Miała już po prostu tego wszystkiego dość, więc chwyciłam poduszkę i krzyknęłam w nią. Dobrze, że miałam pokój sama, bo inni wzięliby mnie za wariatkę. Szybko jednak wstałam i ruszyłam biegiem do łazienki, aby zwrócić resztki jedzenia z mojego żołądka.

Co się dzieje?

***

Na poprawę humoru, tuż po śniadaniu, Robert, Daniel i Johann zabrali mnie na zwiedzanie miasta. Oberstdorf latem jest przede wszystkim spokojnym miastem. Nie ma tłumu kibiców, przez który nie da się przejść. Nie słychać tych wszystkich trąbek czy gwizdków. Nie to, że mi to przeszkadza. Ja wręcz uwielbiam tą atmosferę, którą tworzyli fani skoków. Natomiast w tym momencie potrzebowałam takiej ciszy.

Szłam ramie w ramie z rudowłosym, dokładnie obserwując, co robią dwaj blondyni. Młodszy z nich robił zdjęcia wszystkiemu co się dało i nagrywał nas wszystkich. Delikatnie pokręciłam głową, gdy Forfang nagrał upadającego tuż przed naszymi nogami Tandego.

- Usuń to - syknął Daniel, wpatrując się w śmiejącego się w niebo głosy Johanna. - Lepiej uciekaj. I tak, niczym małe dzieci, Norwedzy zaczęli się ganiać. Nagle zrobiło mi się słabo i niedobrze jednocześnie. Zatrzymałam się i złapałam Johanssona za ramie. Ten zdezorientowany chwycił mnie w pasie, a widząc, że zaraz upadnę, pomógł mi dojść do ławki.

- Lotta, co się dzieje? - spytał zmartwiony. Musiało minąć kilka chwil, za nim cały świat wrócił do normy. Zamazany Oberstdorf stał się normalny, dlatego spokojnie przeniosłam swój wzrok na Roberta. - Jesteś cała blada, przynieść Ci wody?

- Nie dziękuje - wyszeptałam. Na szczęście w parku, w którym obecnie się znajdowaliśmy, nie było nikogo. Dlatego, gdy mnie zemdliło. podbiegłam do pobliskiego kosza i zwróciłam całe śniadanie. Wytarłam chusteczką twarz i wróciłam na ławkę, po to, by zacząć płakać. Byłam już bezsilna, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. - Robert... ja już nie mam siły - skoczek podrapał się po głowie, po czym mocno mnie do siebie przytulił.

- Ale co się dzieje, mała? - spytał, głaszcząc mnie po głowie. Poczułam jak ktoś siada po drugiej stronie ławki i zaczyna głaskać mnie po plecach. Podniosłam głowę i zobaczyłam siedzącego Daniela i kucającego Johanna.

- Mam już dość. Od dłuższego czasu ciagle wymiotuje, dodatkowo te zawroty głowy i... - nie było dane mi dokończyć, gdyż Tande szeroko otworzył oczy i odwrócił mnie w swoją stronę.

- Wymiotujesz? Zawroty głowy? Spóźnia Ci się okres? - spytał, a ja zaczęłam liczyć. O matko... Przeraziłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że mój okres się spóźnia. - Chyba nie chcesz powiedzieć mi, że...

- Idziemy do apteki - zarządził Wąsacz.

***

Nerwowo chodziłam w kółko po mojej łazience. Obgryzałam paznokcie z nerwów w oczekiwaniu na wynik testu ciążowego. Może po prostu muszę iść do lekarza i nie jestem w ciąży? Może Norwedzy po prostu panikują.

Nagle usłyszałam pukanie do mojego pokoju. Krzyknęłam proszę i zakluczyłam drzwi od łazienki. Mądrze.

- Skarbie - Andreas musiał najwyraźniej wejść w głąb pokoju, gdyż niedokładnie słyszałam jego głos. Po chwili jednak zapukał do łazienki. - Skarbie jesteś tam? - spytał i próbował otworzyć drzwi, jednak zamek mu to uniemożliwił.

- Tak jestem, ale... - szybko zaczęłam myśleć, co powiedzieć mojemu chłopakowi. - Szykuje się do wzięcia prysznicu, bo zaraz kładę się spać.

- O godzinie 18? Nie wygłupiaj się i chodź na kolacje.

- Jestem zmęczona, nie chce na razie nic jeść - nie kontrolując siebie warknęłam, a kiedy zdałam sobie z tego sprawę, było już za późno. Wellinger westchnął i najwyraźniej obraził się na moją osobę. Standard.

- Jak chcesz, ja idę - po czym wyszedł i zamknął za sobą głośno drzwi.

Ja też westchnęłam i spojrzałam na test.

***

Trzy godziny siedziałam w łazience. Po zobaczeniu wyniku musiałam szybko pójść do mojej siostry. Clara pewnie na mnie nakrzyczy czy coś, ale potrzebowałam z nią porozmawiać.

Weszłam do jej pokoju nawet nie pukając i stanęłam na środku. Czułam jak po moich policzkach wciąż spływają łzy, a ja nie kontrolowałam tego.

- Co się stało? - spytała Cornelia, której obecność tutaj strasznie mnie zdziwiła. Lecz teraz to nie miało znaczenia. Pokazałam jej plastikowy przedmiot, a one wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Cora wzięła ode mnie przedmiot, a Clara podeszła bliżej mnie.

- Czy ty... naprawdę? - moja młodsza bliźniaczka nie wiedziała co ma powiedzieć, natomiast starsza bliźniaczka uderzyła ją w ramie.

- Naprawdę... jestem w ciąży - po tych słowach wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.

I jak? Lotta w ciąży ❤️

Jesteście #teamgirl czy #teamboy ? Piszcie w komentarzach.

Całuski ❤️

Let's meet at the bush of roses// A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz