Flowers

420 40 17
                                    

-Rosie... Ja...- Wendy oderwała się ode mnie, mimo tego że sekundę wcześniej oddała mój pocałunek.- Nie możemy.

-Ale...

-Rosé do kurwy nędzy!- dziewczyna zerwała się z łóżka.- Przecież kochasz Pranpriyę. Chcesz popełnić błąd, którego będziesz żałować za każdym razem jak będziesz w jej towarzystwie? Tak nie można. Tylko lekko się posprzeczałyście...

-A ty byś chciała popełnić ten błąd...?- zapytałam.

-To co ja chcę nie ma tu kompletnie znaczenia. Nie możemy tego zrobić. Nie możesz mnie wykorzystać.

-Masz rację... Nie mogę cię wykorzystać. Przepraszam.- ukryłam twarz w dłoniach.- Co ja robię...? Co ja odpierdalam...?

-Napisz do niej...

-Co?- spojrzałam na Wendy stojąca obok drzwi ze spuszczoną głową.

-Napisz do Pranpryi.- niezastanawiając się wiele więcej wzięłam telefon w ręce i zaczęłam pisać.

Ja: Lisa. Przepraszam za wszystko.
Nie chcę się kłócić. Kocham cię.|
Ja: Lisa. Przepraszam za wszystko.
Nie chcę się kłócić.|
Ja: Lisa. Przepraszam za wszystko.|
Ja: Lisa. Możemy porozmawiać?

Lisa: Przyjedź do mojego mieszkania
jeśli tak bardzo chcesz.

-Mam pojechać do jej mieszkania.- zerwałam się z łóżka i podeszłam do szafy by się przebrać.

-Podwiozę cię. Czekam przed domem.- powiedziała cicho Wendy i wyszła. Mam sobie za złe, że tak podle ją potraktowałam...
Szybko przebrałam się w świeże ciuchy i wyszłam z pokoju. Moim oczom ukazał się widok Wendy rozmawiającej z Markiem. Nawet nie wiedziałam, że się znają.

-Wendy?- podskoczyła przestraszona, gdy wypowiedziałam jej imię.

-Ach... Chodźmy. Bye... Mark*.- w ciszy doszłyśmy do samochodu, a także w ciszy do niego wsiadłyśmy... i w ciszy jechałyśmy.

              _________________________

-Napisz później to po ciebie przyjadę.- to jedyne słowa, które powiedziała do mnie Wendy w trakcie naszej 20 minutowej podróży.

-Okej. Dziękuję.- odparłam cicho i wyszłam z samochodu. Wendy odjechała z piskiem opon. Moje serce biło jak szalone na myśl rozmowy z Lisą. Miałam wrażenie jakbym się dusiła, ale nie mogłam tak tego zostawić. Wendy miała rację. Podeszłam do drzwi i zapukałam.

-Otwarte, wejdź!- usłyszałam z głębi, więc wykonałam polecenie.

-Cześć.- weszłam posłusznie do środka by zastać Lisę wpatrzoną w ekran komputera.

-Mhm...- mruknęła, a ja usiadłam przy stole.

-Lisa... Hm... Jak zacząć...- zauważyłam, że kobieta nawet nie zwróciła na mnie uwagi.- Możesz na mnie popatrzeć?- zwróciłam jej uwagę, ale nie otrzymałam żadnej reakcji.- Czy możesz mnie posłuchać?- poprosiłam, ale ponowanie zero reakcji.- Czy możesz kurwa zamknąć tego laptopa i posłuchać mnie przez 5 pierdolonych minut?!- wstałam od stołu i rzuciłam się do niej siedzącej na kanapie. Kobieta tylko spojrzała na mnie jak na wariatkę.

-O co ci chodzi?- powiedziała cicho.

-Chodzi mi o to, że nie mam kurwa zielonego pojęcia o co tobie chodzi!- rzuciłam rękami.- Najpierw wszystko jest dobrze, wpada tu ta Jennie, pluje się że chciała ci się oświadczyć i szuka mnie kurwa po całym domu... ja wypadam z okna i przychodzę do domu cała poobijana tylko po to byś na mnie nakrzyczała!

Another 30 Days // ChaelisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz