>Pov. T.I<
Obudziłaś się w ramionach Errora. Przetarłaś rękami oczy. Wyślizgnełaś się z pod kołdry i podeszłaś do okna rozchylając zasłony by światło dzienne wpadło przez okno do pokoju. Ziewnełaś cichutko. Rozejrzałaś się po pokoju. Nie był zbyt wielki. Biurko, szafa, łóżko, dywan na środku i jakiś inne pierdoły. Podeszłaś do biurka. Leżały na nim jakieś papiery i inne przybory biurowe. Wziełaś do ręki papiery...jakieś napaści, mordowania, gwałty...CZEKAJ CO?!?! Na jednej z kartek pisało napad na au "underlust", zamordowanie Lusta i zgwałcenie jak i potem zabicie jego dziewczyny za zdradę dokonaną XX.XX dnia i miesiąca. Przeczytałaś tak z dwie trzy kartki, a później odłożyłaś wszystko na miejsce aby Error niczego nie zobaczył. Chwyciłaś za klamkę od drzwi i już miałaś wychodzić do kuchni lecz coś, a bardziej ktoś ci to nieumożliwił. Error swoimi nitkami złapał cię za ręcę i nogi i przeniósł koło siebie na łóżko. Zawisnął nad tobą i złapał cię po obu stronach rękami na nadgarstkach.
-Co przeczytałaś...? (error)
-Nic nie czytałam... (t.i)
-Myślisz że nic nie słyszałem ani widziałem? (error)
-O co chodzi z tymi papierami...porwania, morderstwa, gwałty? To jest przerażające! (t.i)
-Nie wtykaj nosa nie w swoje sprawy. (error)
-Obiecałeś mi, że nic nie będziemy przed sobą ukrywać! (t.i)
-Czasy się zmieniły. Jak mówiłem nie wtykaj nosa nie w swoje sprawy. (error)
-Ale Error! (t.i)
-Powiedziałem coś! (error)
-Puść mnie! (t.i)
Error nic nie zrobił. Dalej trzymał twoje nadgarstki.
-PUŚĆ MNIE POWIEDZIAŁAM!!! (t.i)
-Zamknij się!!! (error)
Poczułaś ostry ból na swoim policzku. On cię uderzył...to była ostatnia osoba którą byś podejrzewała o coś takiego. Pojedyńcza łza spłyneła ci po policzku. Errorowi rozszerzyły źrenice gdy zauważył co ci zrobił. Wziął prawą rękę z twojej ręki i lekko dotknął twojego policzka. Bałaś się...Bałaś się go...że zaraz coś ci zrobi. W pokoju pojawił się szkielet. Bardzo kolorowo ubrany szkielet.
-Yolo Error! Bracie jak ja cie długo nie widzi...chyba przeszkadzam... (???)
Error wstał z ciebie, a ty z płaczem wybiegłaś z pokoju do łazienki.
>Pov. Error<
Ja ją uderzyłem...jak? Dlaczego? Kiedy? Gdzie? Poniosły mnie emocje.
-Error czy ty walnełeś ją w twarz? (fresh)
-Nie... (error)
-Jak to nie!? Przecież widziełem że ma cały czerwony policzek! Takich rzeczy się nie robi i to w dodatku dziewczynie! (fresh)
-Ja...mnie poniosły emocje...(error)
-Teraz leć do niej i ją przeproś! I to już! (fresh)
Wstałem z łóżka. Podszedłem do fresha i go przytuliłem. Pierwszy raz w życiu go przytuliłem. Ten niczego nie świadomy tylko stał jak wryty.
-Czasem mnie wkurwiasz, ale czasami jesteś spoko. A teraz wywal mi z domu muszę pogadać z T.I. (error)
-No to Elo błędziku! (fresh)
Szkielet zniknął mi z oczu, a ja szybko pobiegłem w stronę łazienki. Stanełem na przeciwko drzwi od pomieszczenia i lekko zapukałem w drewno.
-T.I proszę wybacz mi...nie chciałem cię uderzyć...poniosły mnie nerwy...(error)
-Poniosły cię nerwy!? A co będzie następnym razem gdy wezmę twoje papiery? Połamiesz mi rękę?! Nogę!? (t.i)
-Ja naprawdę cię przepraszam...nie chciałem tego zrobić...(error)
-Nie poznaję cię Error...kiedyś byłeś lepszy. Bardziej wyrozumiały. Byłeś szczery i miły. Co się takiego stało gdy mnie nie było? (t.i).
Oparłem się plecami o drzwi i zjechałem po nich plecami. T.I zrobiła chyba to samo bo poczułem jak drzwi lekko sie poruszyły.
-To bardzo długa historia, która teraz nie powinna być mówiona. Obiecuję że ci ją opowiem ale nie teraz. (error)
-... (t.i)
-Proszę wpuść mnie do środka... (error)
Usłyszałem chwilę ciszy, a potem tak jakby dźwięk otwierających się drzwi. Otworzyłem je na rościerz i wbiegłem do łazienki po czym wtuliłem w siebię T.I. Dziewczyna nic nie zrobiła tylko czekała na mój ruch.
-Tak strasznie cię przepraszam, ale te papiery to dla mnie bardzo ciężki temat do rozmów... (error)
-Rozumiem...proszę chodź my już z tąd i zapomnijmy o dzisiejszym nie zbyt udanym poranku. (t.i)
-To jak może gofry na śniadanie? (error)
-Podoba mi się. (t.i)
-To chodźmy! (error)
Wziełem ją w stylu panny młodej i zaniosłem ją do kuchni. Posadziłem na blacie i zaczełem robić gofry. Po kilku minutach danie było gotowe i można było je jeść. Podałem jeden talerz z gofrem T.I a jadem sam zaadoptowałem. Kruszynka wzięła pierwszego gryzą i zobaczyłem w jej oczach iskierki.
-Smakują ci aż tak? (error)
-Są cudowne! (t.i)
-Bardzo się cieszę, że ci smakują. (error)
Po kilku gryzach skończyłem swoją porcje i podszedłem do T.I. Miała usta uwalone lekko w bitej śmietanie. Kciukiem przejechałem po jej wardzę, a ta się zarumieniła na ten gest. Znowu się do niej przybliżyłem. Ujełem jej twarz w ręcę i czule pocałowałem. Jednak ktoś musiał nam przerwać, bo czemu by nie? W domu metr odemnie pojawił się Ink z miną mordu w oczach. Patrzał na T.I. Wiedziałem co się kroji. Zasłoniłem swoim ciałem dziewczynę i czekałem na ruch ze strony Inka ale nic się nie wydarzyło.
...
..
.Oberwałem czymś mocno w tył czaszki...
Ostatnie to co widziałem to to że Ink złapał mocno za nadgarstki mojej kruszynki i centralnie wrzucił ją siłą do jakiegoś portalu. Dalej już nic nie było widać.Ciemność...
Czy to mój koniec...?
Czy tak wygląda śmierć...?
Otworzyłem oczy. Czarny pokój. . .
>to koniec na dzisiaj. Chyba zmienię tytuł książki na inny. Ale to zobaczycie na jaki ha ha!<
>Niech majonez będzie z wami!<
(jak ja długo tego nie pisałam)
CZYTASZ
𝙲𝚣𝚊𝚛𝚗𝚢 𝚙𝚘𝚔ó𝚓 | 𝙴𝚛𝚛𝚘𝚛!𝚂𝚊𝚗𝚜 × 𝚁𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛 | 𝙿𝚘𝚛𝚣𝚞𝚌𝚘𝚗𝚊
Roman d'amour- O P I S Jesteś spokojnie żyjącą w mieście 19-latką. Studiujesz i w wolne dni pracujesz w pobliskiej kawiarence. Pewnego chłodnego wieczory postanowiłaś położyć się spać trochę wcześniej niż zazwyczaj. Położyłaś się do łóżka, przykryłaś kołdrą i p...