Chapter 12: Gladys

2.4K 93 3
                                    

Betty przez nadchodzący tydzień przyglądała się Jughead'owi, który ewidentnie nie miał pojęcia, co robić. Spakowała trochę swoich rzeczy i przeniosła się tymczasowo do jego mieszkania, by się upewnić, że nic mu nie jest i dać mu znać, że jest przy nim. W poniedziałek wmaszerował przez drzwi całkowicie zmęczony i w złym humorze, prawie się nie odzywał, więc dziewczyna nie zmuszała go do konwersacji, wiedząc że jest pogrążony w swoich myślach. Uważała, że to jego decyzja i nie chciała go zmuszać do robienia czegoś na siłę.

We wtorek, gdy tylko przekroczył próg swojego mieszkania, od razu zrzucił swoje rzeczy na podłogę. Podszedł do niej w dwóch susach i wpił się w jej usta. Poprowadził ją do tyłu w kierunku łóżka, zrzucając ubranie z ramion, i nie przerywając pocałunku ani nic jej nie mówiąc. Natychmiast pochłonęło go pożądanie, na które chętnie odpowiedziała. Resztę wieczoru spędzili na bezsensownej, krótkiej rozmowie.

W środę odwiedzili Archie'go i Veronicę, wieczór zaczął się nawet przyjemnie. Jughead sprawiał wrażenie, że miał dobry humor, ciągle się uśmiechał, delikatnie gładził plecy Betty, stale się z czegoś śmiał. Po drugiej stronie stołu siedziała V, która z kolei była wyprowadzona z równowagi. Podczas kolacji, Jughead pochylił się nad stołem, by pocałować Betty i mrugnąć okiem w jej stronę, i właśnie w tym momencie V głośno westchnęła z irytacją.

„ Jemy kolację." Mruknęła. Betty spojrzała na nią zaskoczona, nie mając pojęcia, dlaczego ich pocałunek tak bardzo przeszkadzał ich przyjaciółce. Jughead zmarszczył brwi w kierunku Archie'go, który tylko wzruszył ramionami. Parę godzin później, siedzieli wszyscy w salonie, i gdy Betty wróciła z łazienki, Jughead złapał ją za dłoń i usadowił na swoich kolanach. Uśmiechnęła się w jego stronę, a jego oczy roziskrzyły się serdecznym wyrazem, po czym pocałował ją delikatnie.

„ Moi drodzy, przestańcie się już tak miziać, oboje załapaliśmy, jesteście zakochani." Wyrwało się z ust Veronici. Betty oderwała się od Jughead'a i zapatrzyła na przyjaciółkę.

„ Okej, co się z tobą do cholery dzieje, Ron?" Zapytał Jughead, poddenerwowany. Betty ześlizgnęła się z jego kolan i zajęła miejsce obok niego, ze zmieszanym wyrazem twarzy.

„ Co?" Spytała V, odkrywając swoją złość w głosie. „ Jeśli mi się coś nie podoba, to nie mogę o tym powiedzieć na głos?"

„ Hmm, nie wiem, może nam w końcu powiesz, co się ci tak bardzo nie podoba." Odwarknął Jughead. Betty złapała go za dłoń, wiedziała, że jego spięcie nie ułatwi sytuacji.

„ Wszystko jest absolutnie fantastycznie, a gdyby nawet tak nie było, to nie jest twój interes."

„ V." Powiedziała szybko Betty, lekko zirytowana postawą przyjaciółki.

„ Poważnie, to już trwa od ładnych kilku tygodni. Jestem zmęczony twoim paskudnym humorkiem." Stwierdził Jughead, wstając, złość aż od niego biła. Veronica zaczęła się histerycznie śmiać.

„ Przepraszam bardzo, co?" Zapytała ze śmiechem. „ Ty jesteś zmęczony moim paskudnym humorem? I kto to mówi, Panie Humorzasty?"

„ Veronica!" Warknął Archie, jego głos był stanowczy. Spojrzała na niego i ponownie się zaśmiała.

„ A no tak, zapomniałam. Małe kroczki." Wymamrotała i ze stukotem szpilek opuściła pomieszczenie.

„ Co to do cholery było?" Zapytał Jughead, zarówno wkurzony, jak i zmieszany. Skierował swoją twarz ku Archie'mu. „ Co do cholery jest z nią nie tak?" Wrzasnął.

„ Zostaw to, Jug." Westchnął Archie.

„ Tak, jasne. Wcale mi nie przeszkadza, że za każdym razem kiedy przebywamy w swoim towarzystwie staje się coraz bardziej irytująca. Dlaczego w ogóle chcę spędzać z wami czas, skoro zachowuje się jak totalna suka?"

Pieces of my HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz