Jughead niechętnie podążał za Betty, która z zapałem spacerowała po farmie drzewek, gdzie sprzedawano choinki. On chciał kupić już wyciętą i zapakowaną, żeby bez problemu mógł ją zanieść do domu, ale ona uparła się, że sami wytną jedną.
„ To nasze pierwsze wspólne drzewko, Jughead, musimy wybrać je razem." Wykłócała się.
„ Cóż, razem moglibyśmy też razem wybrać ładną, wyciętą i owiniętą już w siatkę choinkę." Jęknął niezadowolony. Dziewczyna znowu wygrała kolejną kłótnię, bo Betty Cooper, jak zwykle nie grała fair. Przyłożyła się do nim, przesunęła dłonią po jego kroczu i zaczęła mruczeć, że będzie mu pięknie dziękować, jeśli pozwoli jej na to. W tamtym momencie zapomniał, jak się kłócić i ją pocałował. Teraz był tutaj, zapadając się po kostki w śniegu, ponieważ nie mógł się oprzeć jej obietnicom i dotykowi.
„ Co powiesz na to?" Zapytała, zatrzymując się przed dużą sosną. Trudno mu było oderwać od niej wzrok. Jej zielone oczy błyszczały od podniecenia, a jej policzki zaróżowiły się od zimna i drogi Boże, chciał po prostu zabrać ją do domu i pozwolić jej, żeby zaczęła już mu dziękować, tak jak obiecała. „ Jughead!" Śmiała się. Zamrugał i spojrzał na drzewo.
„ Tak, pewnie, jest super." Wzruszył ramionami. Dziewczyna zmarszczyła brwi, a chłopak westchnął.
„ Okej, poszukamy innego." Pomaszerowała dalej.
„ Na litość boską, kobieto, wszystkie wyglądają tak samo." Westchnął głośno, człapiąc za nią. W końcu znaleźli drzewko, które brunet uznał za spektakularne i zabrał się do cięcia piłą łańcuchową, którą targał całą drogę.
Przynieśli drzewo do domu ciężarówką Archie'go i musieli skorzystać z windy towarowej budynku, bo choinka była cholernie duża. Umieścił ją dla niej, przed jednymi z francuskich drzwi tarasowych, a ona pisnęła z zachwytu i skoczyła na niego, obejmując jego szyję i owijając nogi wokół jego bioder.
„ Zabierz mnie do łóżka, muszę ci podziękować." Zachichotała. Chłopak był zbyt szczęśliwy, by odmówić.
Kilka godzin później, Betty siedziała skulona na kanapie, popijając mokkę, obserwując jak chłopak rozwiesza lampki. Rzucił jej znaczące spojrzenie.
„ Dlaczego tylko ja dekoruję, a ty siedzisz sobie wygodnie?" Chciał wiedzieć.
„ To tylko lampki, Juggie, przestań narzekać." Odparła z uśmiechem. Chłopak wywrócił oczami i cofnął się parę kroków, by spojrzeć, czy wygląda to dobrze. Całe szczęście, było dobrze. Blondynka wstała z kanapy i pomagała mu zawiesić ozdoby choinkowe, dopóki drzewko nie było całe w srebrnych i niebieskich odcieniach. Jug chciał, żeby bombki były zielone, by przypominały mu o jej oczach, ale Betty uparła się na niebieskie, bo te z kolei kojarzyły się jej z jego tęczówką, a że drzewko i tak było zielone, oczywiście wygrała tę dyskusję.
Betty cofnęła się, by obejrzeć ich dzieło z daleka i stwierdziła, że wyglądało to cholernie dobrze. Odwróciła się do Jughead'a z wielkim uśmiechem na ustach i dostrzegła w jego dłoniach małą paczuszkę. Uśmiechnął się do niej i podał jej pudełko. Betty wzięła je ostrożnie, gładząc palcami wieczko.
„ Co to?" Zapytała, mile zaskoczona niespodzianką.
„ Taki mały drobiazg." Powiedział z błyskiem w oku. „ Otwórz." Betty delikatnie uchyliła wieczko pudełka i ujrzała na miękkiej tkaninie piękną srebrną koronę, obszytą kryształkami, z literami J i B pośrodku. To była ozdoba choinkowa.
„ Oh, Juggie." Westchnęła. „ Jest śliczna." Wyjęła ją z pudełka, a korona zabłysła w blasku świateł. Dziewczyna powiesiła ją na honorowym miejscu na choince, na samym środku, tak aby każdy ją widział. Podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła. „ Dziękuję, jest idealna." Jughead uśmiechnął się pod nosem i pochylił, by ją pocałować.
CZYTASZ
Pieces of my Heart
Romansa8 lat temu Betty Cooper zakończyła swój związek z Jughead'em Jones'em, a jego życie wymknęło się mu spod kontroli. Teraz, gdy dziewczyna wróciła do miasta, ma nadzieję na odbudowę ich relacji. Czy ich miłość jest wystarczająco silna, aby stawić czoł...