Kiedy dyrektor otwierał drzwi do sali, czułam jakby każdy mój mięsień był sparaliżowany przez stres. Ledwo pokonałam kilka kroków, które musiałam przejść, żeby stanąć na środku. Mężczyzna stał tuż obok mnie.
-Drogie dzieci, powitajcie nową uczennicę waszej klasy. -odezwał się radosnym głosem dyrektor, jakby to była najwspanialsza nowina pod słońcem. -Millie Bobby Brown, przyjechała do nas z Nowego Jorku.
Poczułam, że mój żołądek wykonał parę fikołków. Denerwowały mnie te formalności w tej szkole. Czemu dyrektor musiał mnie przedstawiać? Wolałabym to zrobić sama.
Powoli podniosłam wzrok - najpierw na wychowawczynię. Była starszą kobietą o nieco przerażającym i surowym wyrazie twarzy, a w jej włosach dało się dostrzec pasma siwizny.
Potem przeniosłam wzrok na klasę; i to było niesamowicie okropne. Każdy, z trzydziestki osób znajdujących się w sali, wlepiał we mnie wzrok. Poczułam, że moje policzki zaczynają płonąć.
-Millie, może powiesz nam coś o sobie? -zagadnął wesoło dyrektor.
Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem i miałam nadzieję, że dzięki temu zrozumie, że to naprawdę zły pomysł. Ale on nawet nie patrzył na mnie - szeroko uśmiechał się w stronę klasy.
-Uhmmm, no to tak... -spróbowałam zacząć.
Nienawidziłam takich rzeczy. Naprawdę. Co ja niby miałam o sobie opowiedzieć?
-Jak już pan dyrektor powiedział, przyjechałam do Hawkins z Nowego Jorku... -zaczęłam w końcu, bardzo uważnie przyglądając się moim butom.
-Dlaczego? -spytał jakiś męski głos.
Podniosłam wzrok, rozglądając się po klasie, by zrozumieć, kto mi przerwał.
-Ym, słucham? -spytałam niepewnie.
-To trochę dziwne. -odezwał się tym samym głosem wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach, które zakręcały się w loki. -Czemu miałabyś chcieć się przeprowadzać z tak wielkiego i nowoczesnego miasta do dziury, jaką jest Hawkins?
Wśród uczniów przeszły potwierdzające pomruki.
-Nie przesadzajmy. -zaśmiał się niezręcznie dyrektor, niezadowolny z faktu, że jego uczeń nazwał jego ukochane miasteczko dziurą.
-No cóż, ee... moja mama zmieniła pracę. -odpowiedziałam chłopakowi.
Oczywiście skłamałam. Nie miałam ochoty mówić prawdziwego powodu na środku klasy przed ludźmi, których widziałam pierwszy raz w życiu.
Przeklinałam w myślach tego chłopaka, zdenerwowana, że o to spytał. Przez to pytanie w mojej głowie zaczęły się pojawiać nieprzyjemne wspomnienia, które próbowałam przegonić.
Miałam nadzieję, że nie będę już nic więcej musiała mówić, ale dyrektor wesoło zagdnął:
-Może powiesz coś jeszcze o sobie, Millie? Co lubisz robić?
Westchnęłam w myślach, błagając, by to piekło się skończyło.
-Eee... lubię aktorstwo... i śpiew. -odparłam.
Przez dłuższą chwilę w sali panowała niezręczna cisza, bo dyrektor oczekiwał, bym coś jeszcze powiedziała, a ja nie miałam do powiedzenia już zupełnie nic.
Dyrektor odchrząknął.
-No dobrze. Mam nadzieję, że odpowiednio się zaopiekujecie Millie. Aha, no i trzeba jeszcze wyznaczyć osobę, która oprowadzi ją po szkole. Ktoś chętny?