Foczka
Gdzie się spotykamy?misia🐨
pod salą gimnastyczną może?Foczka
ok xxWestchnęłam, wrzucając telefon do torebki. Byłam tak zdenerwowana, że stres wręcz paraliżował moje ciało. Strach zawiązał mój żołądek w bolesny słupeł i sprawił, że zupełnie zaschło mi w gardle. Mój mózg ciągle podsuwał mi negatywne wizje tego, jak może skończyć się moje spotkanie z tym tajemniczym chłopakiem. Tak cholernie bałam się odrzucenia, że to było wręcz chore.
Byłam ubrana w buty na koturnach i zakupioną wczoraj sukienkę. Miałam nadzieję, że skoro tak bardzo spodobała się Finnowi, to spodoba się również Foczce. Ostatnie półtorej godziny spędziłam w domu Sadie, gdzie obie robiłyśmy wszystko co w naszej mocy, by wyglądać jak naładniej. Miałam wyprostowane włosy, usta pomalowane czerwoną szminką, tusz na rzęsach, podkład na twarzy i cienie na powiekach. Czułam, że wyglądam naprawdę ładnie, ale i tak okropnie się bałam, że nie spodobam się Foczce.
- Caleb się spóźnia - powiedziała z niezadowoleniem Sadie, patrząc na zegarek.
Rudowłosa ubrana była w długą, różową sukienkę, miała lekko podkręcone włosy i była wymalowana jeszcze bardziej, niż ja. Wyglądała naprawdę pięknie i byłam pewna, że Caleb będzie zachwycony.
- Foczka też - odpowiedziałam, wzdychając.
Potarłam knykcie ze zdenerwowania, rozglądając się. Nie miałam pojęcia jak rozpoznać mojego partnera, bo nie miałam pojęcia, jak on wygląda.
Sadie rzuciła mi współczujące spojrzenie i objęła mnie ramieniem.
- Będzie dobrze, Mills. Skoro tak dobrze ci się z nim pisało, na pewno okaże się być kimś super - powiedziała.
- Bardziej boję się tego, że on mnie nie polubi - odmruknęłam.
Sadie uniosła brwi.
- Serio, Millie? Ten chłopak będzie musiałby być naprawdę idiotą, jeśli by cię nie polubił. Przecież jesteś cudowna, daj spokój!
Słowa rudowłosej sprawiły, że poczułam się trochę lepiej. Spojrzałam na nią z wdzięcznością i rzuciłam jej nieśmiały uśmiech, który odwzajemniła.
- Caleb! Caleb tam idzie! - zawołała z radością - Muszę lecieć. Ale nie denerwuj się, Mills, na pewno będzie dobrze.
Pokiwałam głową, ale wcale nie byłam pewna czy miała rację. Rudowłosa podleciała do Caleba, który wyglądał naprawdę przystojnie w swojej marynarce. Wymienili ze sobą kilka słów, po czym złapali się za ręce i razem weszli do sali.
Podeszłam do drzwi i spojrzałam w głąb sali. Była praktycznie cała zapełniona, co oznaczało, że prawie wszyscy już tam byli. Dostrzegłam, że na środku Gaten rozmawiał z Gabrielle, głośno śmiejąc się z jej żartu, a w kącie Noah uważnie słuchał tego, co mówiła jego partnerka Alice. Rozejrzałam się też za Finnem, bo byłam ciekawa z kim przyszedł, ale nigdzie go nie dostrzegłam.
Wróciłam na korytarz, usiadłam na ławce i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była osiemnasta dwanaście, co oznaczało, że Foczka spóźniał się już prawie kwadrans. Do moich uszu dobiegł dźwięk pierwszej piosenki, co oznaczało, że zimowy bal właśnie się zaczął. Ze stresu zaczęłam się bawić moim czerwonym paskiem, który miałam przywiązany w talii. Co jeżeli Foczka postanowił mnie wystawić? Może kłamał i wcale nie chodził do Hawkins School? Może Noah miał rację i słusznie był źle nastawiony do jego osoby. Może to ja byłam po prostu okropnie naiwna.