°five°

1K 53 41
                                    

- W mojej grupie od hiszpańskiego jest jakieś dziesięć chłopaków, a ja oczywiście musiałam trafić na niego! - żaliłam się Sadie.

Miałam oczywiście na myśli Wolfharda, który wylosował mnie jako partnerkę do projektu z hiszpańskiego trzy dni temu. Od tamtego czasu nawet z nim nie rozmawiałam, a termin oddania projektu powoli się zbliżał.

- Nie myśl o tym - odpowiedziała - Teraz czeka nas impreza.

Uśmiechnęłam się na jej słowa. Mimo tego, że byłam trochę przerażona perspektywą, że nie znałam prawie nikogo, kto będzie na tej imprezie, to i tak czułam narastające podekscytowanie.

Jechałyśmy samochodem Sadie. Ona ubrana była w piękną, różową sukienkę, a ja w czarną bluzkę na ramiączkach i krótką żółtą spódnicę. Obie zdecydowanie przesadziłyśmy z makijażem, ale to dlatego, że przygotowywałam się do imprezy razem z nią, u niej w domu. Rudowłosa bardzo chciała, żeby Caleb zwrócił na nią uwagę, dlatego postanowiła nałożyć na siebie takie ilości tapety, a ja po prostu poszłam w jej ślady.

Za nami siedzieli Noah i Gaten, którzy końcowo jakoś przekonali się do jechania na imprezę.

- Jeśli tam nie będzie Annie, to się zabiję! - oznajmił Gaten - Tylko dlatego tam jadę.

- Na pewno będzie, ona nigdy nie opuszcza imprez - zapewniła Sadie.

- Ja w sumie nie wiem, czemu tam jadę - powiedział Noah, wzruszając ramionami. - Ale całkiem zabawne może być oglądanie, jak Gaten nieudolnie podrywa Annie.

Gaten zaczął krzyczeć na przyjaciela, a ten odpowiedział tylko głośnym śmiechem.

Na chwilę wyłączyłam się z rozmowy i zaczęłam myśleć o nieznajomym, F, który do mnie pisał. Nie zrobił już tego od dłuższego czasu i dopadało mnie przez uczucie zawiedzenia. Ale zasadzie, czego ja się spodziewałam? Pisał ze mną tylko wtedy, kiedy mu się nudziło, nie znał mnie, nie miał nawet pojęcia, jak miałam na imię. Po prostu musiałam się mu znudzić.

Sadie, jakby czytała mi w myślach, zerknęła na mnie i zapytała:

- Millie, ten typ dalej do ciebie wypisuje?

- Ostatnio w ogóle. - odparłam zgodnie z prawdą.

- Może to i dobrze, bo to trochę niebezpieczne - powiedział Noah - co jeżeli to pedofil?

- Raczej wątpię - odpowiedziała za mnie Sadie, gwałtownie skręcając w jedną z uliczek - No, chyba jesteśmy.

Rudowłosa zgasiła silnik, a ja rozejrzałam się. Byliśmy przed jakimś dużym domem, wokół którego nie było żadnych innych obiektów, tylko polana. Wokół nas było kilka innych zaparkowanych samochodów, co oznaczało, że dużo osób już przyjechało. Dało się słyszeć z domu dochodzącą muzykę.

Poczułam podekscytowanie, ale Noah i Gaten mruknęli coś o tym, że żałują, że tu przyjechali. Wysiedliśmy z samochodu Sadie i ruszyliśmy w stronę budynku.

Kiedy tylko otworzyliśmy drzwi, do moich uszu dotarł tak głośny dźwięk muzyki, że aż mi coś tam zadudniło. Poczułam wyraźny zapach alkoholu, potu i spoconych ciał.

Mama by mnie chyba zabiła, gdyby sie dowiedziała, gdzie teraz się znalazłam.

W domu było już ponad dwadzieścia osób, z których część trochę kojarzyłam, a część w ogóle. Niektóre osoby tańczyły na parkiecie, wyśpiewując kolejne słowa piosenki Believer, inni rozmawiali ze sobą gdzieś z boku, część osób popijała alkohol, a w kątach pomieszczenia znajdowały się namiętnie całujące się pary.

new message | F.W ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz