1

7.8K 191 34
                                    

- Mam tego serdecznie dosyć.

Wątłej postury kobieta zapadła się w lekko zakurzony czerwony fotel. W pośpiechu ściągnęła szpilki i podkurczyła nogi. W mieszkaniu panował przejmujący chłód.

Na pierwszy rzut oka widzimy lekko zdenerwowaną młodą kobietę. Jednak gdy przyjrzymy się bardziej zauważymy sedno problemu. Głębokie cienie pod smutnymi oczami, słaby uśmiech od dawna bez żadnego blasku oraz niezdrową szarość skóry.

Dziewczyna westchnęła, przyzwyczaiła się do ciągłej rutyny i zastoju. Jednak gdziś w głębi serca pragnęła szczerej wolności.

W życiu każdego człowieka w pewnym momencie puszczają nerwy, każdy czasem musi zmienić siebie bo czuje, że zabija się od środka. Własnie to stało się w życiu Hermiony Granger. Postanowiła zmienić wszystko. Od początku do końca.

**************

Następnego ranka Hermiona, wkroczyła do świętego Munaga pełna chłodnej determinacji.

Skierowała się do biura swojego przełożonego. Po uprzednim zapukanu cicho weszła do pokoju i zdecydowanym ruchem położyła na biurko wypowiedzenie. W środku była pełna obaw, ale nie pozwalała by jej twarz cokolwiek pokazała. Ordynator spojrzał na nią pytającym wzrokiem.

- Mogę znać powód tak nagłego zwolnieni z pracy? - Spytał ostrym tonem Neils Brown, główny ordynator w Mungu.

- Szereg powodów osobistych panie Brown.- Odpowiedziała lekko zmieszana kobieta.

Mężczyzna westchnął przeciągle i potarł skronie. Nie mógł powiedzieć, że żałował zwolnienia panny Granger, ponieważ niezbyt dobrze się znali. Jednak każda para rąk do pracy się przyda.

- Rozumiem i zapewniam, że bardzo będzie nam pani brakować panno Granger. Ostatnia pensja powinna pojawić się do końca przyszłego tygodnia.- Odpowiedział beznamiętnie doktor Brown. 

Kobieta miała przykre wrażenie, że to prosta formułka używana przy każdym zwalniającym się lub zwalnianym pracowniku.

Skinęła głową i przy akompaniamencie krótkiego pożegnania opuściła gabinet. Gdy wychodziła ze szpitala, na jej twarzy pojawił się pierwszy szczery uśmiech od bardzo dawna. Czuła, że właśnie rozpoczęła się wielka zmiana.

Kiedy wyszła na główną ulicę zaczął padać rzęsisty deszcz. Kobieta ze spokojem ducha wdychała zapach mokrego betonu.

Weszła do swojej ulubionej kawiarni w centrum miasta, usiadła przy oknie na drewnianym, miodowym krześle.

Wystrój był utrzymany w lekko przygaszonych kolorach, dookoła mieściły się obrazy lasów a, przy każdym stoliku stały fotele i miodowe krzesła. Na niektórych stolikach i półkach porozrzucane były mugolskie książki.

Dziewczyna rozmyślała nad nową przyszłością, a na szybie beztroskie krople prowadził swój ostatni wyścig.

Podeszła do niej młoda kelnerka w firmowym fartuchu. Idealnie pasowała do świata stworzonego w pomieszczeniu.

- Dzień dobry, czy chciałaby pani coś zamówić?- spytała delikatnym głosem, który przywodził Hermionie na myśl Lunę Lovegood.

- Tak, poproszę ciasto marchewkowe oraz korzenną kawę dnia- odpowiedziała lekko nieobecnym głosem Hermiona. Młoda kobieta kiwnęła głową i już jej nie było.

Dziewczyna wróciła do świata myśli i zastanowiła się nad krótkim listem, który w ostatnim czasie dostała od Dumbledore'a. Dyrektor Hogwartu napisał, że potrzebuje błyskotliwej osoby do pracy nad zaklęciami i jeśli byłaby zainteresowana szczegółami to musi się zgłosić  do jego gabinetu w nadchodzący piątek.

Ja tutaj tylko patrzę ! (Sevmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz