"Godzina myśli" cz. 1

1.7K 75 2
                                    

 CZYTAĆ NOTKĘ, BO BARDZO WAŻNA!!!! PROOOOSZĘĘ!!!



 I

Głuche cierpiących jęki...


   Mdła łuna powoli przygasała. Zielone płomienie ustąpiły – tylko gdzieniegdzie tliły się ich zdrowsze, pomarańczowe odpowiedniki.

   Zrujnowane budowle trzaskały pod stopami krzątających się między zgliszczami ludzi. Mieli nadpalone, zszargane szaty, ubrudzone twarze i szare cienie pod oczami.

   Patrzyli przerażeni wokoło.

  Jakaś grząska, odrzucająca i mętna energia pętała się w powietrzu. Zagrożenie wprawdzie zniknęło, a oni, teoretycznie, nie mieli się już czego bać...

   Ale wokół pałętała się energia przywróconych do życia zmarłych...


...śmiech ludzki nieszczery


   Wei Ying rozglądał się z satysfakcją. Patrzył z zadowoleniem na swoje ohydne, ociekające zgnilizną, ciałami dzieło, nie mogąc powstrzymać poczucia satysfakcji.

   Wyglądał odstręczająco.


Są hymnem tego świata - a ten hymn posępny...


   Na wpół-martwi jęczeli. Jeżeli byli to swoi - podchodzono do nich, podciągano z ziemi i próbowano przenieść, opatrzyć, w najgorszych wypadkach – już tylko pocieszyć.

   Jednak znacznie większą część stanowili ci obcy - wrogowie. Do nich nikt się nie zbliżał. Nie dobijał.

   I tak nie istniała szansa, aby dożyli poranka.


Zbłąkanymi głosami wiecznie wniebowstępny...


   Lan Zhan stał na uboczu, wpatrzony w Wei Yinga:jJego wzrok wydawał się być pusty, przechodzący przez mężczyznę na wylot, jakby tego wykonano ze szkła albo z wiatru. Jasne oczy nienaturalne mocno odbijały światło. Błyszczało kolorami tlących się zgliszczy oraz powoli jaśniejącego nieba.

   Ale zdawało się, że sam Lan Wangji nie był w stanie ich dostrzec – że nie był w stanie nic dostrzec.

   I chyba trochę go to przerażało...


Wpada między grające przed Jehową sfery...


   Wszyscy słyszeli jak Lan Wangji prosił, żeby Wei wrócił z nim do Gusu.

   Być może wszyscy po cichu liczyli, iż się zgodzi...?

   Fakt, pomógł im wygrać. Ale...

  ...za jaką cenę?

   Czy tak teraz miały wyglądać wszystkie walki? Jak makabra wyszarpnięte z koszmarów owładniętego amokiem szaleńca? Czy za każdym razem mieli podnosić pokąsane przez zwłoki trupy lub przechodzić ponad resztkami nieumarłych wojowników, a serca za każdym razem miały im podchodzić do gardeł...?

Cut-sleeves || Mo Dao Zu Shi One-Shoty ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz