Pukanie do drzwi było ciche i niepewne, więc Yanli nie spodziewała się, że pukał akurat starszy z jej młodszych braci.
Miał minkę niemalże w podkówkę, zmarszczkę między brwiami i minę niczym zagubiony szczeniaczek, który szuka drogi do domu.
Zaparzyła mu jaśminową herbatę.
– Co się stało? – zapytała kiedy już siedzieli przy stole.
– Kiedy wiedziałaś...?
– O czym? – Spojrzała na niego zatroskana.
– Że go kochasz. Kiedy wiedziałaś?
– Mówisz o...? Oh...– zawahała się. – Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek „wiedziałam"... Czy teraz wiem.
– Jak to nie...? – brat przyglądał jej się spod zmrużonych brwi, a zmarszczka, wcześniej widoczna jako czerwona linia, wydawała się tylko pogłębiać. – Więc... więc dlaczego...? – nie rozumiał chłopak.
– Ponieważ myślę, że jestem w stanie go kochać – przyznała kobieta, lustrując dno swojej filiżanki z dziwnym zainteresowaniem.
– Nie rozumiem.
– Myślę, że jestem w stanie go pokochać. A potem kochać – zaczęła. – Nie mam oczywiście pewności, myślę, że nigdy nie będę jej miała, ale... kiedy na niego patrzę i go obserwuję... – przerwała, szukając odpowiednich słów. – Myślę, że łatwo mogłabym go pokochać. A potem dbać o tę miłość.
Wei Ying przez chwilę patrzył na siostrę dziwnie.
– To brzmi jak... to brzmi trochę jak praca – stwierdził niepewnie. – Jak zadanie domowe, jak coś co robi służba...! Dlaczego...? – zapytał wreszcie.
– A-Xian... – Yanli posłała mu swój sławny uśmiech, który mógł kończyć wojny i walić góry. – Miłość zawsze jest pewnego rodzaju pracą. Nie spada na nas jak liście z drzewa. Musisz nauczyć się jej szukać, pielęgnować i... czasem naprawiać.
–Ty swojej nie naprawiasz – zwrócił uwagę. Jego głos niemalże ociekał sceptycyzmem.
– Nadal jestem w stanie go kochać, A-Xian – zapewniła. – Nadal to w sobie pielęgnuję, ale... jeżeli on tego nie chce... – wzruszyła lekko ramionami; gest wydawał się smutny oraz sztuczny, jakby nie była pewno czy może powiedzieć to co by chciała. – Kochając kogoś musisz wcześniej pokochać siebie, wiesz? – zaczęła nagle, zupełnie zmieniając ton. – Ludzie w mieście ciągle to powtarzają. Myślałam, że chodzi im o miłość ciała, umysłu... Ale teraz uważam, że chodzi o miłość wartości; miłość, która pozwala ci stwierdzić, że nawet jeżeli kochasz drugą osobę, nie musisz w imię tego cierpieć. A przynajmniej tylko cierpieć... Znosić złe traktowanie, czy brak wzajemności. Tak jak ty kogoś kochasz, tak sam zasługujesz żeby być kochanym.
Przez dłuższą chwilę panowało między nimi milczenie; Wei nic nie odpowiadał, wpatrzony tępo w swoją jaśminową herbatę.
– A-Xian? – ponagliła go siostra.
– Tak?
– Kochasz kogoś?
Kolejna chwila milczenia.
– Ja... ja... nie. Chyba nie. Nie... nie tak jak ty. Ale...
– Ale ktoś kocha ciebie? – zgadła.
– Wiesz?
–Trudno było... się nie domyślić – przyznała, jakby zakłopotana.
CZYTASZ
Cut-sleeves || Mo Dao Zu Shi One-Shoty ||
Fanfic"Czy wiecie, że shounen-ai (anime opowiadające o męsko-męskiej miłości, ale w lekki sposób) po chińsku nazywane są historiami obciętego rękawa? Ma to związek z historią pewnego cesarza, którego kochanek zasnął na jego rękawie. Cesarz nie chcąc obudz...