O dwóch takich, co mieli wybitnie nierówno pod sufitem (cz. 1)

1.2K 58 13
                                    

  Ja się bardzo dobrze bawię, tak jakby ktoś pytał!

Czyli AU gdzie Jiang Cheng jest projektantem mody, a Nie Huaisang influencerką z instagramową ;)

– Wyglądam grubo?

– Nie.

– Nawet nie spojrzałeś.

– Jesteś chudy jak tyka, niby jakim cudem miałbyś wyglądać grubo?

– No dzięki... Popatrz wreszcie! – frustracja oraz irytacja Nie syknęły chórem, a Jiang Cheng pomyślał, że gdyby zajrzał mu teraz do gardła, pewnie znalazłby tam dwa, rozdwojone języczki. I, kto wie, może nawet ogon z grzechotką pod ubraniami...?

W każdym razie, czy Huaisang miał przyczepioną do tyłka zabawkę lub skryte w gardle gadziopodobne sekrety, czy nie, Wanyin wolał uniknąć potencjalnego ukąszenia. Dlatego też, z cierpiętniczym wyrazem twarzy, uniósł głowę i zlustrował małżonka wzrokiem. Jego mina dawała wyraźne sygnały, iż c i e r p i.

– No, trochę pogrubia – przyznał wreszcie, po czym wrócił do swojej jedynej, największej (a do tego ostatniej niewinnej w tym domu), kochanki. Książki. O ogrodnictwie, gdyby ktoś pytał.

– Wiedziałem! – dwa węże zamieszkujące krtań Huaisanga ponownie zasyczały, jeden z dumą, a drugi z rezygnacją. Po chwili zaś zamknęły paszcze, kiedy ich skonfundowany właściciel zaczął jeszcze raz wykręcać się przed lustrem, w celu obejrzenia każdego, niemożliwie długiego oraz wysokiego, fragment swojego, wystrojonego jak panna pod latarnię, ciała.

Jinag Cheng obserwował to wszystko kątem oka, bo drobne problemiki jego męża okazały się najwyraźniej nieco ciekawsze niż typy nawozów dla roślin doniczkowych.

– Unieś nieco pas i mocniej go zawiąż, a do tego bardziej wyeksponuj nogi – zasugerował, mając nadzieję, iż to skutecznie uciszy dwa wężyki w ustach szatyna.

Nie na chwilę zatrzymał się, rozważając tę sugestię.

– W sumie racja. Dzięki! Już myślałem, że będę musiał zwrócić firmie ubrania – zawołał entuzjastycznie, przechodząc z sypialni do garderoby. Po drodze złożył szybkiego całusa na głowie Chenga.

Brunet leniwie przewrócił koleją stronę, myśląc, że w zasadzie dwa węże i tak kiedyś wrócą, a siedzące na jego ramionach diabełek oraz aniołek (które z czystej złośliwości nazwał Wei WuXian oraz Lan WangJi – ciągle kazał zamknąć się temu pierwszemu i chyba tylko dlatego podejmował w życiu dobre decyzje) podsumowały rozmowę właściwymi sobie sposobami – Wei uznał, że taki syczący mąż to straszny wrzód w wiadomym miejscu, zaś Lan WangJi mruknął tylko z aprobatą, bo doskonale wiedział, iż jego mały podopieczny wcale lubi te gadziny ukryte pod skórą jego partnera...

***

– A-Cheng...?

Głos Nie Huisanga zadrżał w niejakiej grozie, gdy zobaczył stan swojego męża. Dotąd uważał go za pełnokrwistego człowieka z agresji i kości (gburowatego oraz zgredliwego niczym staruszka po wojnie domowej, ale jednak), zaś teraz przechylał się raczej ku definicji humanoidopodobnego stwora rodem ze sci-fi. Gdyż to coś, co stało po środku kuchni, za Chiny nie mogło być jego mężem!

Bestyjka miało szare wory wielkości talarków spożywczych w miejscu dolnych powiek, spojrzenie seryjnego mordercy o skłonnościach psychopatycznych, zmarszczki głębsze od rowu mariańskiego i skórę o odcieniu wahającym się między papierem ściernym, a szarą srajtaśmą (zapewne faktura też była podobna..).

A sytuacji zdecydowanie n i e p o p r a w i a ł fakt, iż humanoid stał w drzwiach otwartej lodówki: upiornie-blade światło padało wprost na jego przekrwione gałki oczne oraz prawie przezroczystą cerę.

Cut-sleeves || Mo Dao Zu Shi One-Shoty ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz