Rozdział 6

522 23 12
                                    

Zabić się. Łatwo powiedzieć trudnej zrobić. Jestem u siebie w pokoju i czekam jak ojciec pojedzie i będę sam. Spróbuję się zabić przecież to nic trudnego, robiłem to już ale nie wychodziło tym razem będzie inaczej.

// Time skip//

Nie ma ich. Zeszłem na dół i wziąłem nóż i wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżko i wbiłem sobie nóż w prawe płuco. Krew leciała nie milosiernie, ból nie do zniesienia. Upadłem na podłogę, ból znikł a przed oczami miałem ciemność.

Pov. Kirino
Wracałem ze szkoły i minąłem Shindou, uśmiechał się złośliwie, rzadko tak się uśmiecha.
- A ty co się tak uśmiechasz?
- A co nie można? Dobra, bo mnie zaraz wzrokiem zabijesz. Rozmawiałem z Kariyą, był smutny więc chciałem go pocieszyć ale nie wyszło.
- Co ty mu powiedziałeś?
- Nic.
- Gdzie on teraz jest?
- Pewnie w domu.- zostawiłem go i pobiegłem do niego.

Jak coś siebie zrobił to nie daruję Shindou tego. Pewnie mu coś nagadał. Kariya jest zdolny do samobójstwa nie raz próbował, w Raimon jeszcze przez jakiś czas w łazience ciął sobie ręce przy nadgarstkach. Dzięki nam przestał. Wszystko zaczęło się w podstawówce. Wracając biegnę do niego ile sił w nogach, na meczach tak szybko nie biegalem.

Jestem, nie pukam bo mogę. Kazał nie pukać. Weszłem nigdzie go nie widzę.
- Kariya!- pewnie jest u siebie w pokoju. Pobiegłem na górę i weszłem.
- KARIYA!- to co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Leżał na podłodze cały we krwi i nożem w prawym płucu. Nie wahałem się i odrazu zadzwoniłem po pomoc.

// Time skip, szpital//

Operują go, dobrze że mam numer jego ojca, zaraz będzie. Siedzie i czekam jak skończą.
- Kirino!
- Hiroto- San.
- Gdzie on jest?
- Operują go.
- Co się stało?
- Nie wiem. Wiem tylko tyle że jak weszłem miał nóż wbity w prawe płuco. Podejrzewam że Shindou mu coś nagadał, ale pewności nie mam.
- Rozumiem. Dziękuję ci, że uratowałeś go.
- Każdy by tak zrobił.- nie mogę mu powiedzieć że go kocham bo jeszcze by się to dla nas skończyło, a szczególnie dla niego, cały czas by miał pytania od ojca.

Skończyli, śpi, jest w śpiączce. Wiążą go na OIOM. Idę za nimi bo chce przy nim być jak się obudzi. Teraz nie mogę wejść ale potem na pewno. Stoję tu chyba z dwie godziny i dalej nie mogę wejśc.
- Hiroto-san.
- Spokojniej, będzie dobrze.
- Mam taką nadzieję. Mogę panu coś powiedzieć?
- Pewnie i nie mów do mnie pan.
- Dobrze. Zrobiłem to bo go kocham, on mnie też ale nie che że mną być, z powodu Shindou. Dał mi kosza. Zrobił to dla mojego szczęścia. Nie wiem czemu chciał to zrobić...patrz budzi się.- obudził się, całe szczęście. Chciał tam wejść ale najpierw badania.

Pov. Kariya.
Obudziłem się, jestem w szpitalu. Pewnie tata mnie znalazł. Obruciłem się w stronę szyby i zobaczyłem tatę i Kirino, co o tu robi? Tata pewnie po niego zadzwonił. Wiedziałem że się nie uda. Mogą wejść, ale czemu tata nie wszedł tylko on. Przytulił mnie?
- Kirino-senpai...
- Masz tego więcej nie robić, rozumiesz.
- Hai! Co ty tu robisz?
- Czekałem jak się obudzisz. To ja cię znalazłem i zadzwoniłem. Jak wracałem spotkałem go i kłamał więc jak najszybciej do ciebie pobiegłem.
- Kirino...kocham cię.
- Kariya.- po tych słowach pocałował mnie. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie ale tak nie było.

Do sali wszedł tata i zaczął mnie o wszystko wypytywać, ale nie o Kirino tylko o tą sytuację. Jeszcze jakiś czas był i wrócił do pracy. Siedziałem sam na sam z nim.
- Kariya, zadam ci pytanie.
- Mów.
- Będziesz mój i tylko mój?
- Tak tylko i wyłącznie twój.- jesteśmy razem, wreszcie.

To dzięki niemu przestałem się samookaleczać i zacząłem żyć bez tych wszystkich, noży, scyzoryków i innych ostrych narzędzi. Wracając musiałem zostać w szpitalu trzy dni na obserwacji a on se poszedł.

Pov Kirino
Wróciłem do domu i odrazu powiedziałem wszytko wujkowi. Był w szoku. Na drugi dzień poszedł do szkoły go nie było i kazał powiedzieć trenerowi. Omijałem Shindou i nawet go nie słuchałem jak do mnie mówił. Poranny trening zaczął się od pytania "Gdzie jest Kariya?" Podeszłam do trenera.
- Kariya jest w szpitalu.
- A co się stało?
- Chciał się zabić przez kogoś.
- Jak długo go nie będzie?
- Jeszcze dwa dni.
- Rozumiem, dobra wszyscy wracam do treningu.- wszyscy wrócili do treningu.

Szybko minął, lekcje się ciągły, a popołudniowy trening był jeszcze szybciej się skończył niż zaczął. Poszłem do szpitala do niego. Jak przyszłem akurat spał, wygląda tak słodko i niewinnie jak śpi. Usiadłem na krześle koło niego i złapałem go za rękę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ohayo
Słów jest tylko 744. No to, a jeszcze jedno rozdziały będą się pojawiać jak najczęściej się da w każdej książce. To Tyle.

Bajo~

Miłość do Senpai'a (Omegaverse) | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz