Rozdział 11

303 12 1
                                    

Mała była grzeczna, nawet pani ze żłobka powiedział że najgrzeczniejsza z nich wszystkich. Za parę minut przyjdzie Kirino...chyba nie powinienem mu mówi o tej misji od trenera...sam nie wiem.

Muszę wymyślić jak zagrać Zuzę by mi powiedziała dlaczego przepisał się do Raimon'a...oby obawy trenera były fałszywe, bo ja nie wytrzymam z tym. O jest Kirino, jak zwykle mnie przytulił i namiętnie pocałował i odrazu poszedł do Imy...ja siedzę w salonie na kanapie i myślę co z tym wszystkim zrobić...

- Kariya Coś nie tak?
- Nie Wszytko jest ok. A dlaczego pytasz?
- Bo jakoś marnie wyglądasz...coś cię gryzie...widzę po tobie.
- Jakbym mógł ci powiedzieć to bym powiedziała ale nie mogę...przykro mi...
- Nie ważne, ważne jest to by żeby coś zrobić i przestać rozmyślać nad tym...uwierz mi tak będzie najlepiej dla ciebie.
- Masz rację Kirino...to powiedz mi gdzie mieszka Zuza, bo tego nie raczyła mi powiedzieć.
- Tuż obok ciebie...tak jak przeczuwałeś że mieszka na tej samej ulicy co ty.
- Serio? Ty tak serio!?
- Bo małą obudzisz.
- Sorry, to co robimy.

Kirino wzruszył ramionami...ja na niego się patrzyłem i liczyłem by coś wymyślił ale to na nic. Zaczął jakąś głupawą rozmowę co się śmialiśmy. O drugie słowo. Siedziała jeszcze dwie godziny i poszedł. Akurat wrócił tata z Mido...powiedziała by przypilnowali Imy a ja lecę do sąsiadki...muszę z nią pogadać i nie będę owijać w bawełnę odrazu zacznę prosto z mostu.

Zapukałem a drzwi mi otworzyła Zuzia, gestem ręki pokazała bym wszedł do środka co uczyniłem odrazu usiadłem na kanapie w salonie...poczekałem na nią chwilę i wróciła z napojem w szkalnkach...zaczynam.

- Zuza nie będę owijać w bawełnę powiem ci prosto z mostu...dlaczego przyszłaś do Raimon?
- A więc po to przyszłeś? Dobrze powiem ci ale pod warunkiem że nikomu nie powiesz.
- Zgoda...nikomu nie powiem.
- Jestem w Raimon dlatego że...Święty Cesarz mi kazał, pewnie trener Evans podejrzewa że jestem ziarnem...i ma rację jestem nim...kazano mi być szpiegiem w Raimon, podawać innym drużyną informacje o was,  ja nie chcę tego robić...ale muszę. Muszę to robić by nie zabili mojej mamy...a mam tylko ją. Ty wiesz jak to jest mieć tylko jednego rodzica, wiesz jaki to ból gdy drugi rodzić cię zostawia dla innej rodziny...ty mnie rozumiesz...prawda?
- Więc Dlatego? Nie wiem co powiedzieć, ale  z pewnością nie robisz nic mądrego. Jesteś odemnie starsza o rok...ale psychicznie młodsza o parę lat. Rozumiem robisz to dla bezpieczeństwa swojej mamy bo jak mówiłaś masz tyłka ją i nikogo więcej, ale czy to powód żeby tak poświęcać swoją drużynę? To powód żeby zniszczyć przyjaźń między nami? Powód żeby wszyscy cię znienawidzili i odrzucili? Powiedz mi.
- ...
- Tak myślałem...to cześć.
- Kariya...ja...przepraszam
- ...Pa.

Wyszłem z jej domu...nie che tam być póki ona jest za piątym sektorem...co w nią wstąpiło? Nie wiem...ale wiem jedno...ona już nie jest moją przyjaciółką. Chciała tego na własne życzenie. Bardzo ją lubię ale póki gra przeciwko nam nie chcę mieć z nią nic wspólnego.

Właśnie siedzę sobie w domku owinięty kocem i popijam kakao, Ima śpi a ja się martwię Zuzą. Mam dziecko do wychowania a ja się nią martwię...to jest chore, nawet bardzo. Co jakiś czas Mido albo tata się mnie pytają co się stało ale ja nic im.nie mówię, bo nie chce żeby wiedzieli...nie mogę im powiedzieć, nikomu nie mogę...tylko trenerowi, który z pewnością będzie wiedział co robić...siedzę i oglądam.jakies głupie filmy...tata widząc mój stan zajmuje się mała a Mido próbuje mi jakoś poprawić humor ale coś mu nie idzie...jaka szkoda...naprawdę

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miłość do Senpai'a (Omegaverse) | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz