Rozdział 2

4K 150 24
                                    

Szliśmy w milczeniu. Nie mieliśmy konkretnego miejsca dojścia po prostu miło spędzało nam się ten czas. W końcu zmęczona tym pytaniem zapytałam:
-Dlaczego za mną idziesz?
Dazai roześmiał się:
-Zawsze jesteś taka poważna? Mogłabyś czasem wyluzować...
-Uch przepraszam ale ta ostatnia noc mnie trochę przytoczyła...
Nagle na horyzoncie zobaczyłam dom, mój dom. Poczułam, że muszę tam podbiec i wtedy... załamałam się ciała moich rodziców leżały bezwładnie na ziemi całe zakrwawione. Poczułam jak z moich oczu zaczynają lecieć łzy. Jedyne osoby jakie miałam były właśnie nieżywe. Rozpłakałam się na dobre. Byłam w takim stanie, że nie mogłam się ruszyć. Siedziałam tylko na ziemi na zmianę to płacząc i się trząść. Nagle poczułam uścisk w tali i zobaczyłam Dazaia kucającego za mną. Pozwolił mi wpaść w swoje ramiona i się wypłakać. Dopiero po chwili zrozumiałam co robię i moje zmysły wróciły na miejcse:
-Przepraszam nie powinnam Pana dotykać em może lepiej już pójdę...
Jednak wtedy zatrzymał mnie swoim głosem. Wiem prawdopodobnie co się z tobą dzieje i dlaczego nie zostałaś zabita podczas ataku mafii.
-Jeżeli do tego doszedłeś... To powiedz przynajmniej jak! Żaden lekarz nie umiał tego wytłumaczyć...
-Bo to nie sprawa dla lekarza... o której kończysz jutro lekcje?
-o 17...
-To spotkajmy się w kawiarni o 18 wyjaśnię ci wszystko.
-Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że nie mam miejsca na nocleg. No tak, wtedy byłoby za pięknie... nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł:
-Panie Dazai ma Pan może miejsce do wynajmu na noc?
Dazai pokiwał głową przecząco:
-Mam za darmo uśmiechnął się
Szliśmy dalej kompletnie nie wiem gdzie mnie prowadził. Mógł być dobrym człowiekiem albo mafiozą kto wie? Ale... z jakiegoś powodu mu ufałam sama nie wiem czemu. Jakoś tak po prostu czułam, że nie byłby w stanie mnie skrzywdzić...
-Myślisz o mnie. Tak?-uśmiechnął się Dazai
-Jak do tego doszedłeś?-spytałam zaskoczona
-Po prostu cały czas na mnie spoglądałaś-zachichotał.
W końcu doszliśmy do jakiegoś dziwnego budynku. Kompletnie straciłam orientację w terenie. Nigdy nie zapuszczałam się w te tereny. Jednak postanowiłam mu zaufać.
-Dazai, gdzie jesteśmy?
-Agami, witaj w zbrojnej agencji detektywistycznej!
-Chwila, w tym miejscu pracują osoby, posiadające dary... to znaczy, że skoro mnie tu zaprowadziłeś, to jestem posiadaczką daru?!-spytałam zaskoczona
-Tak wszystko się zgadza-odpowiedział Dazai z szerokim uśmiechem na twarzy.
Nadal nie dowierzałam w to, co przed chwilą usłyszałam.
-A-ale jaki to dar?
-Tego nie wiem,ale na pewno niezwykle potężny inaczej mafia nie chciałaby cię wyeliminować. Tylko nie wiem, czy się do tego nadajesz. Podobno dziewczyny w twoim wieku nie interesują się bronią, a chłopakami.
Te słowa nieco mnie uraziły... zacisnęłam mocno pięści by wyładować smutek,rozżalenie i złość. Kiedy się już opanowałam, sięgnęłam do kieszeni mojej kurtki wyjmując licencję na broń oraz parę naboi. Potem ruszyłam bez słowa w kierunku drzwi. Po raz kolejny poczułam się tą odrzuconą, tą dziwną i nienormalną... Gdy już miałam wejść do środka i pobiec do toalety się rozpłakać poczułam uścisk na swoim prawym ramieniu. Gdy zobaczyłam spojrzenie Dazaia, w którym zobaczyłam szczere przepraszam i tą samą gorycz, którą ja przeżywałam parę lat temu. Chyba na prawdę jesteśmy do siebie podobni...
Odpowiedziałam mu tylko
-Przeprosiny przyjęte
Gdy weszliśmy do środka przywitała mnie grupa osób część z nich już znałam z wyglądu, ale żadnego osobiście. Jednak przedstawianie się postanowiłam przełożyć na jutro byłam zbyt zmęczona wszystkim. Po odebraniu klucza do pokoju postanowiłam iść pobiegać. To zawsze mnie uspokaja. Już miałam wychodzić kiedy usłyszałam znajomy głos
-gdzie idziesz?-spytał Dazai
No tak. Bo kto inny jak nie Dazai już mam trochę tego dosyć bawi się w moją niańkę czy co?
-Już 21 mafia na pewno na ciebie czyha. Pójdę z tobą.
-Jeśli musisz... chciałam pozbierać myśli i pobyć chwilę sama.
-Zastanów się. Jest 21, ludzi na ulicach prawie nie ma. Do tego nie nosisz przy sobie żadnej broni i masz niezwykle silną nieopanowaną umiejętność. Idealny cel dla mafii dlatego idę z tobą.
-wszystko się zgadza tylko z jedną rzeczą się pomyliłeś.
Po chwili wyciągnęłam z kurtki małe opakowanie. Szybko nacisnęłam guzik i naszym oczom pokazał się piękny lśniący pistolet. Dazai nieco zdziwiony odpowiedział:
-Nieźle to ukryłaś
-Dzięki, dostałam to od rodziców zanim... nagle posmutniałam. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy.
Dazai poklepał mnie ręką po prawym ramieniu sygnalizują mi przy tym: ,, wszystko się jakoś ułoży"

Juhuu i mamy 2 rozdział! Udało mi się to napisać i dla waszej informacji ta część ma ponad 700 słów więc prosiłabym o uszanowanie mojej pracy. Do zobaczenia niedługo! ^^

Czas Stop  Dazai x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz