To jakiś żart? - przeszło mi przez myśl, gdy zatrzymałem się na przeraźliwie zimnej klatce schodowej. Ten dzieciak naprawdę istnieje. Wysłał mi swoje prawdziwe zdjęcia, jednak od początku chciał jednego - oszukać mnie, by mieć z tego niezły ubaw.
Przycupnąłem na schodach, nie wiedząc, co zrobić: wyjść na zewnątrz, zostać tutaj, czy wrócić do mieszkania... Nie musiałem się długo nad tym zastanawiać, bo wtem pojawił się NamJoon.
- Co się stało? - zapytał, przytulając mnie do siebie opiekuńczymi ramionami.
Wtuliłem się w niego, nie wiedząc, w jaki sposób odpowiedzieć na pytanie. Jednak NamJoon to bardzo mądry człowiek, dodał dwa do dwóch, skojarzył fakty i już wiedział, dlaczego uciekłem z mieszkania, gdy tylko pojawił się TaeHyung.
- Wszystko jest w porządku - mruknął, muskając ustami moje czarne włosy. - Tae nie wywinie się z oszustwa...
- Skąd on się tutaj wziął? - zapytałem, chcąc zrozumieć, dlaczego mam w życiu aż tak cholernie wielkiego pecha.
- Tae to przybrany brat YoonGiego - wyjaśnił starszy Kim. - Jego matka i ojciec Mina są małżeństwem od dobrych trzech lat.
- Co? - wyszeptałem, doskonale rozumiejąc te wyjaśnienia, ale kompletnie nie przyjmując ich do swojej świadomości.
- Wiem, takie zbiegi okoliczności nie zdarzają się zbyt często...
- Prawie w ogóle się nie zdarzają! - zawołałem.
Nagle drzwi mieszkania Mina otworzyły się gwałtownie. Na korytarz wypadł YoonGi, ciągnąc za sobą skruszonego braciszka.
- Przepraszaj - rzucił starszy tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- YoonGiś, spokojnie... - mruknął JiMin, stojąc tuż obok, mocno zaniepokojony zaistniałą sytuacją.
- No! Czego jeszcze potrzebujesz?! Kopa w dupę?!
Siedziałem nieruchomo, mocno spięty w ramionach NamJoona. Wlepiałem spojrzenie w TaeHyunga, który stał tuż przede mna ze spuszczoną głową.
- Ja prze-przepraszam... - powiedział cicho, w ogóle na mnie nie patrząc. To nie spodobało się YoonGiemu, bo szturchnął brata w ramię, po czym syknął mu wprost do ucha:
- Nauczyć cię jak powinny wyglądać szczere przeprosiny?
Wtedy Tae podniósł głowę i spojrzał na mnie, a ja, choć miałem ochotę odwrócić wzrok, nie zrobiłem tego. Poczułem za to, jak dłoń Nama ściska delikatnie tę moją, w pocieszającym i uspokajającym geście.
- Przepraszam, SeokJin, za to, że cię... wystawiłem i... - powiedział głośno, lekko drżącym głosem, jednak nic więcej nie dodał, jakby nie wiedział, co.
- I? - odezwał się Min, naciskając tym samym na biednego, bynajmniej dla mnie, Tae. Chociaż przez jeden krótki moment poczułem ukłucie żalu względem szesnastolatka.
- Wybaczysz mi? - zapytał Tae, a jego błagalny wzrok przeszył mnie niczym sztylet. Wiedziałem, że teraz moja kolej, by coś powiedzieć, ale co - nie miałem pojęcia. Nie sądziłem, że kiedykolwiek stanę przed trudnym wyborem, czy wybaczyć, czy nie wybaczyć chłopakowi, który na powrót zwiesił głowę, wbijając wzrok w czubki swoich znoszonych trampek.
- Potrzebujesz czasu? - wyszeptał NamJoon. Pokręciłem głową, machinalnie i zupełnie nieświadomie, co Tae, oraz reszta, odebrali jako odpowiedź na zadane przez najmłodszego pytanie.
- Masz rację, Jin - rzucił YoonGi. - A ty, młody, pecha. Jak się tak kozaczy w internecie, trzeba liczyć się z konsekwencjami.
- Nie! - Poderwałem się gwałtownie w górę. - Ja... wybaczam. Nie ja pierwszy i nie ostatni zostałem oszukany, a... dzięki temu poznałem NamJoona, no i was wszystkich. - Spojrzałem po twarzach zgromadzonych, nie pomijajac nawet osoby Tae, któremu wyraźnie ulżyło. Wiedział, że gdybym mu nie wybaczył, YoonGi również by mu nie odpuścił.
- Co teraz powinieneś zrobić? - zapytał Min swojego młodszego brata.
- Dziękuję - powiedział, po czym wykonał szybki ukłon w moim kierunku.
Uśmiechnąłem się lekko, mając nadzieję, że podjąłem dobrą decyzję. Jestem bezkonfliktowym człowiekiem i nie mógłbym nie wybaczyć osobie, która szczerze żałuje i przeprasza.
- Co tu się dzieje?! Spieprzać stąd, gówniarze, bo po policję zadzwonię! - z piętra wyżej dobiegł nas gniewny głos kogoś, dla którego zachowywaliśmy się zdecydowanie za głośno.
- Olejcie go - rzucił Min. - To mój sąsiad, psychol jakich mało - wyjaśnił, po czym wszyscy przenieśliśmy się z powrotem do mieszkania. Prawie wszyscy... Tae nadal stał przed drzwiami. Zauważyłem to i cofnąłem się. Następnie powiedziałem:
- Chodź. Przecież już wszystko w porządku.
- Głupio mi... Nie jesteś pierwszą osobą oszukaną przeze mnie w internecie. Zdałem sobie sprawę jak musieli czuć się ci wszyscy ludzie...
- Czasu nie cofniesz. A ja się nie gniewam. Ta sytuacja to był... jeden z lżejszych problemów, jakie mam.
- YoonGi zmusił mnie do przeprosin, ale, uwierz, były szczere. Nie chciałem przepraszać, bo bałem się twojej rekacji. Tchórz ze mnie...
- Daj spokój. Wiesz, całkiem fajnie mi się z tobą pisało. Bardzo się zdziwiłem, gdy powiedziałeś, że masz szesnaście lat. Wydawało mi się, że rozmawiam ze swoim równieśnikiem.
- Miło, ale zrobiłem głupstwo godne dziesięciolatka...
- W każdym z nas jest coś z dziecka.
- Idziecie?! - zawołał NamJoon z głębi mieszkania.
- Już, już! - odkrzyknąłem, po czym objąłem Tae ramieniem i wprowadziłem do środka.
( a/n: takiej bubie jak Tae nie sposób nie wybaczyć )
CZYTASZ
ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ
Fanfiction𝙺𝚒𝚖 𝚂𝚎𝚘𝚔𝙹𝚒𝚗 - 𝚖𝚊𝚓ą𝚌𝚢 𝚍𝚘ść ż𝚢𝚌𝚒𝚊 𝚙𝚘𝚍 𝚔𝚕𝚘𝚜𝚣𝚎𝚖 - 𝚠𝚜𝚣𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚋𝚞𝚗𝚝 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚙𝚛óś𝚋 𝚛𝚘𝚍𝚣𝚒𝚌ó𝚠 𝚠𝚢𝚓𝚎ż𝚍ż𝚊 𝚗𝚊 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚍𝚗𝚒𝚘𝚠𝚢 𝚏𝚎𝚜𝚝𝚒𝚠𝚊𝚕 𝚛𝚘𝚌𝚔𝚊. 𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝙹𝚘𝚘𝚗 - 𝚣𝚊𝚐𝚞𝚋𝚒𝚘...