Zjadłem wtedy trzy średniej wielkości hamburgery z podwójną porcją frytek i dwoma dolewkami coli. Generalnie stronię od fast-foodów, jednak tej nocy było mi obojętne, co jem, chciałem zapełnić żołądek, by nieprzyjemne uczucie głodu, tak silne jak jeszcze nigdy, minęło.
W pewnym momencie, siorbiąc przez słomkę, uniósłem wzrok na siedzącego przede mną NamJoona. Pozostała trójka spała w samochodzie, na który mieliśmy dobry widok przez jedno z okien.
Starszy przyglądał mi się gdy jadłem, co mi w sumie nie przeszkadzało. Teraz, kiedy skończyłem, nadal wbijał we mnie spojrzenie swoich ciemnych oczu.
— Co? — zapytałem, odstawiając pusty kubeczek na stół.
— Dlaczego nie chcesz wracać do domu?
Cóż, zaskoczył mnie tym pytaniem. Dlatego przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Szybko stwierdziłem, że prawda, cała prawda, będzie najlepszą odpowiedzią.
— Moi rodzice. To oni są powodem — wymamrotałem, w jednej chwili tracąc dobry humor. Dalsze słowa popłynęły same: - Jestem ich jedynym synem, skupiają na mnie całą swoją uwagę. Kiedyś, gdy byłem dzieckiem, nawet mi to pasowało, ale z czasem zacząłem zauważać, że to... - wzruszyłem ramionami - nie jest normalne. W szkole mam opinie maminsynka i kujona. Przez nadopiekuńczość mamy nie mam przyjaciół... Dlatego zacząłem szukać znajomych w internecie. A kiedy nadarzyła się okazja na spotkanie z jednym z nich, nie wahałem się... - Położyłem głowę na blacie i nakryłem ją ramionami. Po raz kolejny czułem wstyd, że dałem się oszukać.
- I co? Wystawił mnie jakiś... dzieciak - rzuciłem w złości, bardziej na siebie, niż na TaeHyunga, którego istnienia nawet nie byłem pewien.
Nadal kryłem głowę w ramionach, więc nie mogłem zobaczyć, jak Nam przesiadł się i zajął miejsce tuż obok. Sekundę później poczułem jego dłoń na swoich plecach. Nie zdążyłem się wyprostować, kiedy objął mnie, na tyle, na ile mógł, bo siedziałem zgarbiony, w połowie leżąc na stoliku.
Byłem mu wdzięczny, bardzo bardzo wdzięczny, że zamiast dukać "jak jest mu przykro", po prostu przytulił mnie, nie mówiąc kompletnie nic.
Zamknąłem oczy. W jednej chwili dopadło mnie zmęczenie. Poczułem, że zasypiam i pewnie naprawdę bym zasnął, gdyby nie damski głos, który dobiegał gdzieś znad mojej głowy.
- Przepraszam bardzo, ale właśnie zamykamy.
- Dobrze. Już wychodzimy - odpowiedział NamJoon, a ja uniósłem głowę, mrużąc oczy przed ostrym światłem oświetlającym pomieszczenie. Wstałem i ruszyłem za Kimem, ledwo żywy. Gdyby nie przytrzymał drzwi, zapewne dostałbym lewym skrzydłem prosto w, już i tak obolałą, twarz. Uśmiechnął się i zaproponował mi swoje ramię, więc uwiesiłem się na nim i zamknąłem powieki, które w tamtym momencie ważyły co najmniej tonę.
- Dobranoc - wyszeptał, gdy przystanąłem, opierając się o samochód.
- Mhmmm... - mruknąłem niewyraźnie, nawet nie otwierając oczu.
Do dzisiaj nie jestem pewien, czy to sen, czy nie... Zanim wsiadłem do samochodu, poczułem na ustach dotyk warg NamJoona.
~
- Masz mój numer telefonu. Pisz, dzwoń... Jeśli tylko będziesz chciał.
Uśmiechnąłem się, całkowicie przytomny. Mimo kilku następnych godzin, które spędziłem w samochodzie, śpiąc miedzy drzwiami a YoonMinami, czułem się wypoczęty, choć dochodziła piąta nad ranem.
- Dobrze - zapewniłem. - Odezwę się na pewno.
Zabrałem swój plecak i rzuciłem przez uchylone okno do pozostałej trójki:
- Cześć!
- Cześć, SeokJin! Miło było cię poznać! - powiedział JiMin, uśmiechając się promiennie, zapewne tracąc widok na kilka sekund.
HoSeok pomachał mi na pożegnanie, a YoonGi... Cóż, spał, ale nie zamierzałem go budzić tylko dlatego, by poinformować, że dalej jadą beze mnie.
- Będziemy w kontakcie! - rzucił jeszcze NamJoon, gdy ruszyłem w kierunku dużej posesji, na której mieścił się dom, w którym mieszkałem z rodzicami.
Okolica była cicha i opustoszała. Wszyscy spali, w żadnym oknie nie świeciło się światło. Wszedłem do domu, poruszając się bardzo ostrożnie, by nie obudzić rodziców, którzy zapewne spali, ale płytkim snem, gotowi obudzić się na każdy nawet najmniejszy hałas. Zdjąłem buty i ruszyłem na palcach przez salon ku schodom. Zatrzymałem się na trzecim stopniu, kiedy dotarł do mnie cichy szept mamy:
- SeokJin? Chodź tutaj, musimy porozmawiać.
- Jestem zmęczony - rzuciłem, by wymigać się od rozmowy. Ruszyłem dalej, na piętro, a potem prosto na poddasze, gdzie mieścił się mój pokój. Byłem świadom, że tylko odwlekłem w czasie rozmowę z rodzicami, jednak w tamtym momencie marzyłem tylko o wygodnym łóżku, gdzie mógłbym w ciszy i spokoju powspominać pobyt na festiwalu.
CZYTASZ
ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ
Fanfiction𝙺𝚒𝚖 𝚂𝚎𝚘𝚔𝙹𝚒𝚗 - 𝚖𝚊𝚓ą𝚌𝚢 𝚍𝚘ść ż𝚢𝚌𝚒𝚊 𝚙𝚘𝚍 𝚔𝚕𝚘𝚜𝚣𝚎𝚖 - 𝚠𝚜𝚣𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚋𝚞𝚗𝚝 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚙𝚛óś𝚋 𝚛𝚘𝚍𝚣𝚒𝚌ó𝚠 𝚠𝚢𝚓𝚎ż𝚍ż𝚊 𝚗𝚊 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚍𝚗𝚒𝚘𝚠𝚢 𝚏𝚎𝚜𝚝𝚒𝚠𝚊𝚕 𝚛𝚘𝚌𝚔𝚊. 𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝙹𝚘𝚘𝚗 - 𝚣𝚊𝚐𝚞𝚋𝚒𝚘...