Z dedykacją dla Samotny_Nugets
Udało się napisać trochę dłuższy rozdział i, co ważniejsze, szybko XD~
Zjechał z autostrady i zatrzymał się na pierwszym napotkanym parkingu. Zgasił silnik.
Nie od razu spostrzegłem, że zamiast jechać, stoimy w miejscu. Nawet piosenka, jedna z moich ulubionych, zamilkła jak nożem ucięta, mimo to wciąż siedziałem jak posąg, pogrążony w myślach.
- Jinnie.
Głos NamJoona przywrócił mnie w końcu do rzeczywistości.
- Jesteśmy na miejscu? - zapytałem, zorientowawszy się, że samochód stoi zaparkowany, jednak szybki rzut oka przez przednią szybę uświadomił mnie, że w sąsiedztwie stacji benzynowej, na której się zatrzymaliśmy, nie ma żadnych prywatnych zabudowań.
- Nie - odpowiedział Kim, patrząc na mnie z prawdziwą troską w oczach.
- To dlaczego się zatrzymaliśmy? Chcesz zatankować?
- Nie. Chcę zapytać co się dzieje.
- Mnie?
- A kogo? Byłeś tak zamyślony, że gdyby zrzucili tuż obok ciebie bombę atomową, nic byś nie zauważył. O czym myślałeś?
Westchnąłem, wyjmując telefon z kieszeni spodni.
- Moi rodzice naprawdę mają mnie gdzieś. Wcale nie żartowali... - wyznałem powód swojego zmartwienia. - Od tamtej nocy, kiedy wyjechałem bez słowa, cisza w eterze. Zero wiadomości, zero połączeń... - dodałem, przeglądając wszystkie aplikacje, dzięki którym moja rodzicielka ( bo tato z pewnością nie odezwie się do mnie już nigdy ) mogłaby się ze mna skontaktować.
- Może oni potrzebują czasu... Powiedziałeś im coś, co było dla nich szokiem.
- Nie, nie potrzebują czasu - skwitowałem ponuro. - Oni już postanowili. Nie chcą mnie. Nie chcą mnie znać.
NamJoon przytulił mnie, co stanowiło większe pocieszenie, niż jakiekolwiek słowa. Godząc się z losem, odetchnąłem, nie chcąc zastanawiać się nad tym, co przygotowała dla mnie przyszłość. Co będzie, to będzie, a narazie...
- Możemy jechać, już wszystko w porządku - zapewniłem.
- Na pewno? Nie chcę, żebyś był smutny... W końcu mamy się dobrze bawić.
- Nie będę się smucić. Obiecuję. - Posłałem chłopakowi prawdziwy promienny uśmiech.
W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
~
YoonGi mieszkał sam. Zajmował niewielkie, dwupokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze.
Minus pierwszym piętrze.
Też się zdziwiłem. NamJoon nie uprzedził, że lokum, które zajmuje Min, mieści się... w piwnicy. Niemniej niewielkie mieszkanko wcale nie przypominało piwnicy, nawet takiej najładniejszej. Większa część ścian była w ciemnych, chłodnych kolorach. Wystrój wnętrz - niemal spartański, ale szybko zorientowałem się, że to zwyczajny minimalizm. Ja, wychowany w domu, w którym panował swego rodzaju przepych, bardzo szybko odnalazłem się w takim otoczeniu.
Od kilku minut leżałem na łóżku właściciela i nie mogłem wstać. Dlaczego? Z jednego prostego powodu: Holly.
- Polubił cię. Mam być zazdrosny? - zażartował Joonie, kładąc się tuż obok, jednocześnie spychając z materaca Hobiego, który przytulał do siebie butelkę Sprite'a.
- Masz szczęście, że była zamknięta - skwitował Min, siedząc przy laptopie. Miejsce na jego kolanach zajmował JiMin. - Inaczej zlizywałbyś tego Sprite'a z podłogi.
- Myślisz, że by tego nie zrobił? - zapytał NamJoon.
- No, jasne, że by... zrobił - zamiast Mina, odezwał się Park. - On uwielbiaaa Sprite'a!
- Powiem to mojej siostrze. Może zacznie ich shipować!
- Jestem jedynym singlem w tym towarzystwie, ale nie musicie od razu swatać mnie z butelką, dobra?
- Nie z butelką, tylko z jej zawartością. Chociaż butelka też jest bardzo sexy... Taka w twoim typie, co nie?
- A jeb się, SUGAr.
- Jak już stąd wyjdziecie, to owszem.
Holly zerwał się z łóżka, a raczej ze mnie, i wybiegł z pokoju. Kilka sekund później ktoś zapukał do frontowych drzwi.
- Zaprosiłeś kogoś jeszcze? - chciał wiedzieć NamJoon.
- Nie. To pewnie V. On zawsze wbija bez zapowiedzi. - YoonGi poszedł w ślad za psem. Po chwili wrócił. Bez psa, za to z kimś, o kim zdążyłem zapomnieć. Podniosłem się z łóżka, jak zahipnotyzowany patrząc w twarz, którą dotychczas widziałem tylko na kilku zdjęciach.
- SeokJin, co jest? - zapytał Nam. Zignorowałem jego pytanie.
Chłopak przystanął w drzwiach, gapiąc się na mnie z widocznym na twarzy przerażeniem. Mieliśmy się spotkać. I spotkaliśmy się, niestety o wiele za późno.
- Jin! - zawołał Joonie, gdy mijałem typa w drzwiach.
Nie zatrzymałem się.
Wyszedłem z mieszkania.
CZYTASZ
ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ
Fanfiction𝙺𝚒𝚖 𝚂𝚎𝚘𝚔𝙹𝚒𝚗 - 𝚖𝚊𝚓ą𝚌𝚢 𝚍𝚘ść ż𝚢𝚌𝚒𝚊 𝚙𝚘𝚍 𝚔𝚕𝚘𝚜𝚣𝚎𝚖 - 𝚠𝚜𝚣𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚋𝚞𝚗𝚝 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚙𝚛óś𝚋 𝚛𝚘𝚍𝚣𝚒𝚌ó𝚠 𝚠𝚢𝚓𝚎ż𝚍ż𝚊 𝚗𝚊 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚍𝚗𝚒𝚘𝚠𝚢 𝚏𝚎𝚜𝚝𝚒𝚠𝚊𝚕 𝚛𝚘𝚌𝚔𝚊. 𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝙹𝚘𝚘𝚗 - 𝚣𝚊𝚐𝚞𝚋𝚒𝚘...