- Dlatego uciekłem z domu. I nie mogę tam wrócić.
W ten sposób zakończyłem wyjaśnienia, jakie należały się HyunMi - rodzicielce NamJoona, która od samego początku zachowywała sie w stosunku do mnie niezwykle ciepło i troskliwie.
Wbiłem wzrok w swoje kolana, czując się okropnie źle z faktem, że nadużywam gościnności. Jednak Nam powstrzymał mnie przed wyprowadzką, proponując rozmowę z panią Kim, którą właśnie przeprowadziłem.
Kobieta przytuliła mnie, jak na swoją drobną posturę, niezwykle mocno.
- Mamuś, udusisz go. - Nam przewrócił oczami, uśmiechając się lekko. Od początku rozmowy siedział tuż obok mnie, trzymał za rękę, bądź głaskał po ramieniu.
- Posłuchaj, Jinnie. - HyunMi wypuściła mnie w końcu ze swojego mocnego uścisku. - Nie jesteś niczemu winien, wiesz o tym, prawda? - Pokiwałem głową. - Mnóstwo rodziców nie akceptuje inności własnych dzieci, co jest przykre, ale... masz przy sobie ludzi, którzy akceptują cię w pełni, właśnie takiego, jakim jesteś.
Pani Kim uśmiechnęła się ciepło, a ja odwzajemniłem uśmiech, czując jak gardło zaciska mi się od emocji.
- Mamke, on chciał się od nas wyprowadzić, rozumiesz to? - odezwał się Nam.
- Nie ma mowy! - krzyknęła HyunMi. - Nawet o tym nie myśl. Póki co twój dom jest tutaj!
- Wiesz, że z moją mamą nie warto dyskutować?
- Święta racja, synku. Pójdę zadzwonić, potem być może będę miała dla ciebie dobrą wiadomość, SeokJin.
- Dla mnie? - zdziwiłem się.
- Tak. Czekajcie cierpliwie! - zawołała HyunMi, wychodząc z salonu.
Odwróciłem się, po czym spojrzałem na NamJoona.
- Ja nic nie wiem, naprawdę - zapewnił. - Wiem natomiast, że zostajesz tu na czas bliżej nieokreślony i nie radzę ci się sprzeciwiać.
~
- Wiem, wiem! Już wszystko wiem! - HyunMi wpadła do salonu dziesięć minut później, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Co wiesz? - zapytał Nam, spoglądając na swoją kochaną mamę.
- Moja znajoma prowadzi restaurację. Bardzo dobrą restaurację, do której przychodzą tłumy. - Zamilkła na moment, by zbudować napięcie. - Zgodziła się zatrudnić SeokJina na okres próbny!
Zaniemówiłem.
Zacząłem sobie wmawiać, że to sen, z którego najzwyczajniej w świecie nie chciałem się obudzić. Praca w restauracji była moim marzeniem, jednak nikt nie zatrudniłby mnie na stanowisko kucharza bez doświadczenia.- Czy... czy to się dzieje naprawdę? - wydusiłem, co bardzo rozśmieszyło panią Kim.
- Mamo, uszczęśliwiasz mojego skarba! To chyba moje zadanie, prawda?
- Wybacz, Joonie. Ale aktualnie twój skarb jest w lekkim szoku.
- Jinnie. - Poczułem jego dłonie na swoich policzkach. - Jinnie, halo! - Roześmiał się, aż w końcu spojrzałem na niego, odwzajemniając uśmiech.
- To nie jest sen, prawda? - zapytałem z nadzieją w głosie.
Nam pokręcił głową. Wtuliłem się w niego, zapominając o rodzicach, a właściwie o ojcu, dla którego i tak nie istniałem.
Zapomniałem o studiach, które zdecydowałem się jednak podjąć, by zapewnić sobie jakąkolwiek lepszą przyszłość.Lepsza przyszłość była tutaj, w tym domu, razem z NamJoonem, jego mamą i siostrą - osobami, które stały się dla mnie prawdziwą, kochającą się rodziną.
[ a/n: aż dwa miesiące zajęło mi pisanie tego rozdziału... Nie, nie, po prostu miałam jakąś blokadę. Wczoraj go zaczęłam, a dzisiaj skończyłam. I jest ^^
A tak poza tym... chcę być na miejscu SeokJina... ]
CZYTASZ
ᴏᴛʜᴇʀ ᴄᴏʟᴏʀ 🌈 ɴᴀᴍᴊɪɴ
Fanfiction𝙺𝚒𝚖 𝚂𝚎𝚘𝚔𝙹𝚒𝚗 - 𝚖𝚊𝚓ą𝚌𝚢 𝚍𝚘ść ż𝚢𝚌𝚒𝚊 𝚙𝚘𝚍 𝚔𝚕𝚘𝚜𝚣𝚎𝚖 - 𝚠𝚜𝚣𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚋𝚞𝚗𝚝 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚙𝚛óś𝚋 𝚛𝚘𝚍𝚣𝚒𝚌ó𝚠 𝚠𝚢𝚓𝚎ż𝚍ż𝚊 𝚗𝚊 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚍𝚗𝚒𝚘𝚠𝚢 𝚏𝚎𝚜𝚝𝚒𝚠𝚊𝚕 𝚛𝚘𝚌𝚔𝚊. 𝙺𝚒𝚖 𝙽𝚊𝚖𝙹𝚘𝚘𝚗 - 𝚣𝚊𝚐𝚞𝚋𝚒𝚘...