Ostatnio coś czuję że jakby zniknęła z tego świata to może 3 osoby by się tym przejęły.
Tak wiem ludzie mają tak że nikt y się tym nie przejął ale i tak czuję że tylko mecze te osoby swoją obecnością. W ogóle nie potrafię nawiązać relacji międzyludzkich. Nie wiem jak. Nie rozumiem siebie. Jak patrzę w lustro, mamochote je stłuc.
Moja droga przyjaciółko. Wiem że jakbym się na to zdecydowała to... w zasadzie nic już nie wiem. Mój umysł to kupa gówna i żałosnego pierdolenia.
Czytam sobie depresyjne fanfiki na pocieszenie... Albo dobicie? Już sama nie wiem.
Macie jakieś pytania? Coś do powiedzenia? Śmiało. Na pewno nie będę oceniać bo sama jestem gównem.
Jeśli chcesz hejtować to też proszę.
Uznajcie tenrozdzi jako możliwość wygadania się, albo jeszcze raz zachęcam do pisania na priv.Miłego dnia/nocy/egzystencji życzę wszystkim bez wyjątku.
CZYTASZ
~𝘢𝘶𝘵𝘰𝘱𝘴𝘺𝘤𝘩𝘰𝘵𝘦𝘳𝘢𝘱𝘪𝘢~
Randommoje beznadziejne żalenie się bo i tak nikt mnie tu nie zna🙂. Pisane przez Altair