Wyszłam zdenerwowana z domu Byers'ów i usiadłam na schodku przed drzwiami.
Rozpłakałam się. Od jakiegoś roku tak bardzo nie płakałam, wtedy straciłam nadzieję że Mike kiedykolwiek wróci.
Przecież swoim wyjazdem wszystko przekreślił!
A może to moja wina, może to ja wszystko zniszczyłam właśnie przed chwilą, moim "wybuchem"?
Nie wiem co mną kierowało, gdy tak na niego krzyczałam zamiast normalnie porozmawiać.Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Tutaj jesteś.- Powiedział chłopak siadajac obok na zimnym, kamiennym schodku.
- Przepraszam. - Powiedziałam przykładając palce do skroni.
- To ja powinienem Cię przeprosić, zachowałem się jak skończony idiota.- Powiedział chłopak.
- Powinnam już iść, przepraszam że przeszkodziłam. - Wstałam i otarłam lekko zaschnięte już łzy.
- Nie idź, proszę.- Powiedział chłopak wstając za mną i łapiąc odruchowo moją dłoń.
- To wszystko nie jest tak jak myślisz. Wiem że możesz być na mnie cholernie zła ale pozwól mi się wytłumaczyć.- Powiedział chłopak.
-Uhh, zaczęło się od tego że gdy już byliśmy na miejscu, w Jacksonville (miasto na Florydzie)
Okazało się że kupione przez nas mieszkanie jest już zamieszkane przez jakiegoś starszego mężczyznę, a on z kolei nie miał zamiaru się wynieść. Prawnik dopiero po fakcie powiedział nam że gdy kupuje się mieszkanie na aukcji internetowej to trzeba się liczyć z takimi właśnie sytuacjami. Ponieważ nie mieliśmy się gdzie podziać, pojechaliśmy do kuzynki mamy, mieszka ona w takim małym domku na totalnym odludziu, nie ma tam ani zasiegu, ani internetu.
Była jeszcze jakaś nadzieja poprzez radio, jakimś cudem łapało ono zasięg na strychu i o dziwo tylko w jednym miejscu. Ta radość nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ moja cudowna, mała, siostrzyczka wrzuciła moje radio do zupy.- Zakończył jakże cudowną wypowiedź.Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Jeszcze raz przepraszam, nie wiedziałam, nie brałam pod uwagę że taka sytuacja mogła mieć miejsce.- Powiedziałam zasmucona.
- Nie masz za co przepraszać. - Powiedział chłopak z uśmiechem.
Nagle pod dom podjechał czarny sportowy samochód.
Wysiadła z niego blondynka ubrana w fioletową koszulkę, jeansy i różowe, sztuczne futro
-Miki!- Zawołała dziewczyna z uśmiechem.
"Miki"?
Otworzyłam szeroko oczy.
- Kto to jest?- Zapytałam.
- Córka nowego pracodawcy taty, moja przyjaciółka.- Westchnął.
"Przyjaciółka"?
Mike przyjaźni się z taką landryną?
Dziewczyna podbiegła i ucałowała chłopaka w policzek ponieważ ten obrócił się w ostatniej chwili tak aby ich usta nie złączyły się.
Dziewczynie wyraźnie nie spodobało się to.
Oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej.
- El, to jest Mikeyla, Keyla, to jest El. - Mike przedstawił nas sobie.
- Chyba powinnam już iść, nie idź za mną. - Powiedziałam kierując się w stronę domu.
- El! Zostań.- Krzyknął chłopak.
CZYTASZ
𝓨𝓸𝓾 𝓭𝓸𝓷'𝓽 𝓵𝓸𝓼𝓮 𝓶𝓮 | 𝓶𝓲𝓵𝓮𝓿𝓮𝓷 | ✔
Fanfiction𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐳𝐢𝐰𝐚 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐜𝐳𝐞𝐫𝐩𝐮𝐣𝐞 𝐬𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐝𝐲 # 𝟏 - 𝐦𝐢𝐥𝐞𝐯𝐞𝐧 (𝟏𝟒.𝟏𝟏.𝟏𝟗) To była moja pierwsza książka i była pisana dość dawno więc proszę brać ją trochę z dystansem It's kinda cringe