| 7 |

1K 57 53
                                    

Poczułam jak smakuje pustka, nicość, samotność.
Nie mogłam znieść tego, że muszę pogodzić się z odejściem mojego najlepszego przyjaciela. Moje myśli nie były w stanie się pozbierać. Czułam jakby jakaś moja część poprostu zniknęła, uciekła.

Minęło pięć lat a moje uczucie do niego ani trochę nie wygasło.

Siedziałam na łóżku skulona pod kocem, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

- Nie ma mnie! - Krzyknęłam.

- Na pewno?- Max stała już w drzwiach do pokoju.

Wstałam szybko i rzuciłam się na przyjaciółkę, ona widząc mnie zapłakaną odwzajemniła gest.

- Ej, będzie dobrze.- Powiedziała.

- Tak też tak uważam, w końcu to tylko chłopak. -  Powiedziałam z uśmiechem odrywając się od przyjaciółki.

- Chcesz herbatę?- zapytałam kierując się w stronę kuchni.

- Tylko chłopak. - Powiedziałam pod nosem.

*

- Co tam z Lucas'em?- Zapytałam popijając cytrynowy napój.

- Serio chcesz gadać chłopakach?- Zapytała zdziwiona przyjaciółka.

-A dlaczego nie? - Powiedziałam.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Kto to może być? Przecież jesteś tutaj a tata ma klucze.- Powiedziałam rzucając dziewczynie pytające spojrzenie.

- Nie mam pojęcia.- Odpowiedziała dziewczyna tym samym.

- Otworzę. - Powiedziałam i pobiegłam w stronę drzwi.

- Mike? Co Ty tu robisz? - Powiedziałam spokojnie, starałam się kontrolować emocje.

- Chcę Ci wszystko wyjaśnić. To co wczoraj zobaczyłaś... to nie byłem ja, znaczy byłem ale...

- Nie tłumacz się, tylko się pogrążasz. Serio, lepiej będzie jak każdy z nas pójdzie w swoją stronę.- Powiedziałam.

- Nie. - Powiedział chłopak i złapał moją dłoń, ja jednak oderwałam ją czując się niekomfortowo.

- Przepraszam, ale błagam wysłuchaj mnie, nawet jeśli miałby to być nasza ostatnia rozmowa, daj mi to wszystko wyjaśni. - Mówił bardzo poważnym tonem.

- Dobrze, wejdź.- Zastanawiałam się czy aby dobrze zrobiłam.

- Co on tutaj robi? - Zapytała Max krzyżują ręce.

- Przyszedł porozmawiać. - Odpowiedziałam przyjaciółce.

- Zostawisz nas? - Zapytałam po chwili niepewnie.

- Jasne.- Odpowiedziała niechętnie.- Tylko pamiętaj, myśl nad tym co robisz.
- Powiedziała dziewczyna, następnie wyszła zatrzaskując drzwi za sobą.

- Słucham. - Powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.

- Jestem cholernym kretynem, tak wiem. Dałem się zmanipulować.- Powiedział chłopak i usiadł na kanapie przykładając palce do skroni.

- Ehhh.- Westchnęłam.

- Bo widzisz, Keyla ... To moja dziewczyna...- Zaczął.

- Nie mam zamiaru tego wysłuchiwać. Jeżeli tylko to miałeś mi do powiedzenia to możesz już wyjść. - Powiedziałam, nie mogłam płakać, ale wiedziałam że jeżeli szybko nie zakończę tej rozmowy właśnie tak to się skończy.

- Daj mi dokończyć. - Powiedział poważnym tonem.

- El, nie wybrałem sobie tego.- Wstał wpatrzony we mnie. - Kiedy wyjechałem, byłem sam. Nikogo tam nie znałem. Dzięki mojemu tacie poznałem Kayl'e . Pokazała mi wszystko, szkołę, przedstawiła mi swoich znajomych, stałem się popularny, spodobało mi się to. Aż pewnego dnia Keyla zapytała mnie czy chcę z nią chodzić, Ja jednak odmówiłem, cały czas Cię kochałem. Ona była smutna, bardzo smutna, jej ojciec- pracodawca mojego taty - bardzo się zdenerwował. Chciał wyrzucić tatę z pracy! Nie mogłem na to pozwolić, więc na następny dzień, niechętnie zgodziłem się. 

- Ach...Nie wiedziałam.- Powiedziałam, czułam się głupio.

- Skąd mogłaś wiedzieć.- Powiedział łapiąc moją zimną dłoń.

- Zimno Ci? - Zmarszczył czoło.

- Troszeczkę, tata mówił że coś się popsuło i kaloryfery nie grzeją.- Tłumaczyłam.

Chłopak zdjął ciemnoczerwoną bluzę.

- Weź. - Powiedział wyciągając rękę w moją stronę.

- Nie przesadzaj. Jestem w domu, na górze mam swoje. Nie chcę żeby Tobie było zimno.- Powiedziałam i parsknęłam śmiechem.

- Proszę, weź, jest bardzo wygodna i ciepła. O mnie się nie martw, mi jest aż za ciepło.- Powiedział z uśmiechem.

Wzięłam bluzę i ubrałam ją na siebie. Była trzy rozmiary za duża, ale za to naprawdę ciepła i wygodna. Była przesiąknięta perfumami chłopaka, dzięki czemu pachniała idealnie.

- Lepiej?- Zapytał.

- Tak, dziękuję.- Powiedziałam uśmiechnięta.

Chłopak znów chwycił moją dłoń.

- Jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy nie zwątpiłem w uczucie do Ciebie. Nie chciałem Cię zranić, mogłem od razu Ci wszystko wytłumaczyć, przepraszam.- Powiedział zasmucony.

Przyłożyłam drugą dłoń do jego ciepłego policzka.

- Mike, nie mam Ci tego za złe. Postąpiłeś dojrzale, nie chciałeś jej ranić.- Powiedziałam.

- Tym że nie chciałem zranić jej, zraniłem Ciebie.- Powiedział cicho.

- Wybaczam Ci. - Powiedziałam i pocałowałam chłopaka w kącik ust.

Uśmiechnął się,

- Kocham Cię, El.

- Ja Ciebie też. 

Powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko wplatając palce we włosy chłopaka.

𝓨𝓸𝓾 𝓭𝓸𝓷'𝓽 𝓵𝓸𝓼𝓮 𝓶𝓮 | 𝓶𝓲𝓵𝓮𝓿𝓮𝓷 | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz