- Hejka! - Max wparowała do pokoju.
- Co Ty tu robisz? - Zapytałam zdezorientowan, nawet nie słyszałam że wchodzi po schodach, a one przecież okropne skrzypią.
- Jestem jak ninja - Max przybrała dziwną poze chińskiego wojownika.
Parsknęłam śmiechem.- Thony zaprosił mnie dzisiaj do siebie na imprezę!- Powiedziała podekscytowana przyjaciółka.
- I co ja mam z tym wspólnego? - Zapytałam składając świeżo wyprane koszulki.
- Ty idziesz ze mną jako osoba towarzysząca. - Powiedziała jeszcze bardziej zadowolona.
- Max... Wiesz że nie lubię...- Powiedziałam przerywając czynność i patrząc przyjaciółce prosto w oczy.
- Ej no... będzie fajnie. - Nalegała.
- Niech będzie... - Nie byłam jednak tym faktem zadowolona, ale wiedziałam że gdybym się nie zgodziła to Max i tak nie dałaby mi spokoju.
- Tylko... chciałabyś mi pożyczyć jakąś sukienkę? Bo Ty masz takie fajne... - Zapytała prawie szeptem przyjaciółka.
- Jasne. - Powiedziałam wskazując ręką na szafę z sukienkami. - Wybierz sobie coś. - Dodałam spowrotem składając resztę koszulek.
- Jesteś najlepsza!- Krzyknęłam podekscytowana i podeszła do szafy.
*
Kiedy już skończyłam wykonywać moje obowiązki postanowiłam doradzić przyjaciółce którą kreację powinna założyć.
- W tej wyglądasz ładnie. - Powiedziałam. Dziewczyna ubrała czarną sukienkę z falbanką.
- Też tak myślę. - Powiedziała przeglądając się w lustrze.
- No to teraz Twoja kolej. - Klasnęła w dłonie.
Westchnęłam.
Wzięłam pierwszą z brzegu i podreptałam do łazienki.
Ubrałam bardzo jasną niebieską sukienkę z koronką.
Pomalowałam rzęsy, wpięłam perełkowe spinki i ubrałam czarne lakierowane buty na obcasie.- Ślicznie wyglądasz powiedziała gotowa już Max.
- Możemy iść? - Czułam się niepewnie, owszem lubiłam chodzić w sukienkach itp. Ale chodzenie na imprezy to nie moja bajka, nie lubię zapachu dymu papierosów a alkohol mnie obrzydza.
- Tak. - Powiedziała przyjaciółka i ruszyła w stronę drzwi.
*
Kiedy byłyśmy już na miejscu Max w najlepsze tańczyła i bawiła się wraz z Thony'em, a ja stałam pod ścianą popijając okropnie niedobre piwo z sokiem malinowym.
- Ale to jest ochydne. - Powiedziałam przekładając napój na szklany stoliczek.
Rozglądałam się, co chwilę moją uwagę przyciągała jakaś całująca się para.
Embry i Clarke, James i Emory, Mike i Mikeyla.Mike i Mikeyla.
Zdenerwowałam się.
Przecież mówił mi że nic go z nią nie łączy!
Przyjaciele jednak kłamią.Zbulwersowana ruszyłam w stronę kuchni, jednak kiedy przechodziłam obok pary lekko przechyliłam głowę w prawo i usłyszałam tylko głośny dźwięk uderzenia.
Otarłam krew i przyspieszyłam kroku.
W kuchni złapałam szklankę i wlałam do niej mieszaninę wódki z multiwitaminą.Wzięłam łyk, potem drugi, następny.
Chwilę potem zaczęło kręcić mi się w głowie.
Postanowiłam wyjść na świeże powietrze.
Usiadłam na małym zimnym schodku.- Tu jesteś. - Powiedział chłopięcy, może nawet trochę męski głos.
- Idź sobie. - Od razu wiedziałam kto stoi w drzwiach. Przed oczami miałam obraz jego pocałunku z blondynką.
Chłopak usiadł.
- Miałam patrzeć jak się całujecie? Nie ma mowy.- Powiedziałam odwracając wzrok.
- Przepraszam, to byli nie fair w stosunku do Ciebie. Keyla za dużo wypiła. Musiałem... - Powiedział.
- Wcale nie musiałeś, jakbyś nie chciał to byś tego nie robił. - Powiedziałam.
- Jesteś zazdrosna. - Kąciki jego ust lekko się podniosły.
- Nie masz się z czego cieszyć, moja zazdrość to nie powód do uśmiechania się. - Warknęłam.
Chłopak chwycił moją dłoń.
- Obiecuję, że będę trzymał się od niej z daleka najbardziej, jak się tylko da. - Powiedział.
- Kochasz mnie? To zerwij z nią. Wiem że to nie jest łatwe, ale nie mogę patrzeć na was razem. - Powiedziałam stanowczo.
- Dobrze. - Powiedział chłopak. - Ale daj mi czas, muszę to przemyśleć żeby zabardzo jej nie zranić. - Dodał.
Przewróciłam oczami.
CZYTASZ
𝓨𝓸𝓾 𝓭𝓸𝓷'𝓽 𝓵𝓸𝓼𝓮 𝓶𝓮 | 𝓶𝓲𝓵𝓮𝓿𝓮𝓷 | ✔
Fanfiction𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐳𝐢𝐰𝐚 𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐜𝐳𝐞𝐫𝐩𝐮𝐣𝐞 𝐬𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐝𝐲 # 𝟏 - 𝐦𝐢𝐥𝐞𝐯𝐞𝐧 (𝟏𝟒.𝟏𝟏.𝟏𝟗) To była moja pierwsza książka i była pisana dość dawno więc proszę brać ją trochę z dystansem It's kinda cringe