Rozdział ósmy

3.4K 178 3
                                    

Po prysznicu, który zaowocował dwoma orgazmami i ubraniu się w odświeżone zaklęciem ubrania Harrego i czyste, standardowe szaty profesora usiedli do przygotowanego przez skrzaty śniadania w salonie. Potłuczone szkło zniknęło, na dywanie, nie było plam po rozlanym alkoholu, a książki zostały odłożone na półki. Tak jakby wczorajszy wybuch mocy Pottera nie miał miejsca. Tosty i jajka na bekonie były przepyszne, a słodka kawa z mlekiem pieściła gardło chłopca. Zapomniał już jak dobre jedzenie podają w Hogwarcie. Praktycznie po każdym powrocie z wakacji u wujostwa zajadał się ucztą tak bardzo, że całą noc bolał go brzuch z przejedzenia, ale chociaż znał konsekwencje po pierwszym roku nie mógł się powstrzymać przed opychaniem po dwóch miesiącach jedzenia suchego chleba i picia wody z kranu tylko w wybrane przez ciotkę dni.

- Powiesz mi o czym myślisz, wyglądasz jakbyś chciał rzucić avade na swój talerz - Spojrzał nad stołem na swojego profesora wpatrującego się w niego z nieokreślonym wyrazem twarzy. - Więc? - Chłopak przełknął głośno

-Myślałem o Dursleyach - przyznał w końcu niechętnie i odwrócił wzrok zawstydzony. Nienawidził tego jak użalał się sam nad sobą z powodu wakacji, ale bardziej nie mógł znieść myśli, że ktoś będzie to robić.

- Dlaczego na Merlina miałbyś myśleć teraz o swoim parszywym wujostwie Harry ? - Chłopak przymknął oczy. W trakcie lekcji Oklumencji na czwartym roku Snape zobaczył skrawek tego co działo się na Privet Drive, ale chłopak miał szczęście, bo profesor nie wiedząc czego szukać szybko zrezygnował z tamtych wspomnień szukając czegoś co wydawało mu się bardziej emocjonalne dla ofiary. Nie miał pojęcia jak bardzo minął się z prawdą. - Harry, nie będę Cię prosić, żebyś podzielił się ze mną zapewne bardzo ujmującymi myślami, które wirują ci teraz w głowie, bo nie jestem typem człowieka który prosi, ale jeśli jest coś co zrobiłem, żebyś poczuł się źle...- urwał szukając odpowiedzi na twarzy młodego kochanka.

 - Nie Sev, przepraszam, to tylko... - spojrzał łagodnie na towarzysza i uśmiechnął się lekko- nic mi nie jest. Dawno nie jadłem niczego tak dobrego, to przywołało kilka niemiłych wspomnień, to wszystko. - Wyprostował się na krześle i dokończył kawę świadomy świdrującego go wzroku. Kiedy zjedli przenieśli się na kanapę, Snape usiadł pierwszy a zaraz za nim, nie pytając o zgodę, Harry oparł się o niego plecami, wziął poplamioną eliksirami, smukłą dłoń mistrza i zaczął bawić się palcami. - Skąd wczoraj ta zmiana Severusie ? - Pytanie było ważne, a to że nie patrzyli na siebie było znacznym ułatwieniem. 

- Musiałem wszystko przemyśleć, wtedy na grobie Albusa łatwiej było przyswoić wszystko to co uderzyło we mnie jak zobaczyłem cie w gabinecie McGonagall- westchnął- wiesz Harry, on się o Ciebie martwił, wiedział, że prawdopodobnie jak wojna się skończy, jeśli oczywiście przeżyjesz, zostaniesz wciągnięty w wir wywiadów i że Knott zrobi wszystko żebyś został jego twarzą. Ostrzegał mnie wtedy, że będziesz potrzebował przyjaciół, tyle że nie sądziłem, że będę się do nich zaliczał - Chłopak odwrócił się gwałtownie z roztargnieniem na twarzy.

- Jak to nie wiedziałeś, cholera, Severusie, spędzałem u Ciebie każdą wolną chwilę przed wojną, wymykałem się do Ciebie, potrzebowałem twojego towarzystwa, głosu, nawet siedzenia z tobą w ciszy - z każdym słowem widział jak twarz profesora zmienia się z pozornej obojętności, przez niedowierzanie, aż po łagodny grymas rozbawienia

 - Cóż panie Potter, jak przyszedłeś do mnie ostatnio też wydawałeś się być pewny czegoś co było kompletną bzdurą, okazuje się, że jednak wbrew plotkom krążącym na mój temat ja też jestem człowiekiem i mam swoje słabości, choć oczywiście jeśli komuś o tym powiesz przekonasz się, że Czarny Pan to była tylko rozgrzewka - Harry przewrócił oczami i rozbawiony groźbą kochanka z powrotem oparł o niego plecy. - Nie sądziłem, że jeszcze jestem Ci potrzebny, jesteś wybawicielem świata, masz osiemnaście lat, jesteś smacznym kąskiem i taki wybór potencjalnych sympatii, że niejeden zawodowy gracz Quidicha by się nie powstydził. - cicho dokończył Severus składając pocałunek na odsłoniętej szyi chłopaka. 

- Uważasz, że jestem kąskiem Severusie ? - Zapytał z odrobiną flirtu w głosie - czy to znaczy że chciałbyś mnie skosztować? - Tym razem obracając się całkiem i siadając okrakiem na starszym kochanku Harry wpił się ustami w usta naprzeciw. 

- Niewyżyty bachor - szepnął groźnie Snape i chwytając mocno za biodra chłopaka przycisnął obie w pół twarde erekcje od siebie. Jęknęli głośno, Harry zaczął poruszać się szybciej, ich języki badały się nawzajem ,a ręce wędrowały od włosów przez klatkę piersiową zahaczając o sutki, Severus umieścił swoje dłonie na zakrytych przez spodnie pośladkach chłopaka przysuwając go bliżej a Potter jedną ręką trzymał mocno włosy kochanka, a drugą zaciskał na ramieniu Severusa. Harry zaczął całować szyję mężczyzny, chciał ich rozebrać, ale był tak blisko, ze nie wiedział jak się nazywa nie mówiąc o wykonywaniu magii bezróżdżkowej, więc kiedy profesor przyłożył jedną dłoń do ich pocierających się o siebie, wciąż zakrytych kutasów i zaczął zaciskać palce, gładzić i drapać paznokciami po rozporkach oboje po chwili krzyknęli z rozkoszy a ich nasienie przesiąknęło przez ubrania tworząc plamy. 

- Harry, Merlinie, nie doszedłem w spodnie odkąd skończyłem Hogwart - Chłopak zaśmiał się w szyje profesora ledwo mogąc poskładać swoje myśli po mocnym orgazmie. Chwile potem pozbierał się na tyle, żeby wyczyścić ich magią i pocałować całkowicie wyczerpanego mistrza eliksirów i uśmiechnąć głupio. 

- Cóż ja też profesorze, jeśli to pana pocieszy- Nie mógł się powstrzymać od parsknięcia kiedy na twarzy Severusa odmalowało się rozbawione niedowierzanie.

 - Nigdy więcej nie nazywaj mnie profesorem chwile po tym jak doprowadzisz mnie do spuszczenia się, nie ważne czy w spodnie czy gdziekolwiek indziej Harry - Mężczyzna zamknął oczy, a rozbawiony chłopak przytulił się do ciała pod sobą.

-Dobrze profesorze.

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz