Rozdział dwudziesty drugi

2.1K 106 10
                                    


Po przygotowanym przez gburliwą, starą skrzatkę posiłku w ogrodzie panowie aportowali się przed bramy Hogwartu. Przez cały czas od feralnej pobudki Harry czuł dystans i chłód od starszego czarodzieja, co początkowo go ciekawiło, potem zaczęło smucić, ale po paru godzinach zdawkowych odpowiedzi, nieobecnego wzroku i odtrącania ręki brunet zaczynał się poważnie irytować, więc kiedy w ciszy dotarli pod drzwi komnat Severusa, Harry nie czuł się zaproszony ani chętny, aby wejść do środka.

- Pójdę już, dziękuję za weekend, było wspaniale - zmieszany uśmiechnął się do zamyślonego profesora, złożył na bladym policzku szybki całus i oddalił się w stronę schodów nie czekając na reakcję kochanka, który jeszcze przez jakiś czas wpatrywał się w ciemność, w której po chwili rozpłynęła się sylwetka bohatera.

Pomimo tego, że nałożył na siebie już tego dnia zaklęcia czyszczące, prysznic wydawał się Harremu nieziemsko dobrym pomysłem, więc jak tylko przekroczył próg swoich komnat chwycił świeżą bieliznę i ruszył w stronę łazienki. Odkręcił gorącą wodę, rozebrał się i wszedł pod kojący nerwy strumień uspokajając się znacznie.

Chłopak często zapominał, że jest młody, niezależnie od tego jak to brzmiało doświadczył w swoim życiu więcej cierpienia i śmierci niż prawdopodobnie większość ludzi na świecie, do tego miał prestiżową pracę pomimo młodego wieku i status bohatera świata, który nie wydawał się chłopakowi słusznie nadany, co nie zmienia faktu, że chcąc nie chcąc należał do elity świata czarodziejów. Jednak pomimo tego wszystkiego fizjologia bruneta wciąż upominała się o swoje prawa, więc kiedy mydlił się myśląc o tym, czemu Severus aż tak zachowawczo podchodzi do seksu nieświadomie zaczął głodzić się po rosnącej erekcji.

Zamknął oczy i wyobraził sobie, że profesor wchodzi nagi pod prysznic, staje za nim i dociska go smukłym ciałem do ściany prysznica. Seksownym, niskim głosem każe mu oprzeć ręce o kafelki i trzymać je nad głową, a sam zaczyna błądzić dłońmi po pachwinach, brzuchu i klatce piersiowej chłopaka zahaczając o sutki i przyciskając w tym samym czasie swoją nabrzmiałą erekcję do młodego, jędrnego tyłka.

Harry sapnął, zwiększył tępo pchnięć i ściskając mocniej przy główce zaczął jęczeć imię kochanka bez opamiętania. Miał w głowie obraz swojego ukochanego wchodzącego w niego mocno, pieprzącego go szybko i dokładnie, jedną ręką przytrzymującego dłonie Harrego w miejscu a drugą pompującego twardego penisa pomagając młodemu czarodziejowi dojść.

- Sev...- Chłopak odrzucił głowę do tyłu i zachwiał się na nogach przez intensywność doznania.

Po paru uspokajających wdechach, z błogim, leniwym uśmiechem na twarzy opłukał się, usunął plamę świeżej spermy z kafelek i po założeniu bokserek położył się spać myśląc o czarnych przenikliwych oczach.

Przez cały tydzień Harry i Severus widywali się głównie na posiłkach, młody czarodziej raz na jakiś czas wpadał z wizytą do kochanka, ale przez przygotowania do wiosennych egzaminów i codzienne obowiązki byli tak zapracowani, że zamieniali ze sobą niewiele ponad dwa zdania, do tego wyczuwalny wciąż dystans zniechęcał Harrego coraz bardziej, a mistrz eliksirów wydawał się nie zwracać uwagi na coraz bardziej dzielącą ich ciszę.

W sobotę był pierwszy typowo wiosenny, słoneczny dzień. Chłopak zmęczony wisielczą atmosferą, chcąc ocieplić trochę stosunki z partnerem przygotował rano kosz owoców i małych kanapek z pomocą pracujących w szkolnej kuchni skrzatów i pełny entuzjazmu, z optymistycznym nastawieniem ruszył żwawym krokiem w stronę lochów. Kiedy był na wysokości klasy historii magii przed oczami pojawiła mu się blond czupryna.

- Harry, urządzasz piknik ?- młody trener uśmiechnął się szeroko i wskazał na wiklinowy koszyk w ręku bruneta.

- Tak, właściwie chciałem zaprosić profesora Snapa na lunch, jest piękna pogoda - chłopak uśmiechnął się nieśmiało.

Josh był typowym przystojniakiem z okładki i chociaż nie był to typ urody za jakim Harry przepadał to wciąż nie mógł się powstrzymać od zilustrowania wzrokiem szerokich barków, szczupłej sylwetki i męskich, opiętych w dresy treningowe nóg kolegi z pracy.

- Cóż, szczęściarz z niego, że ma takiego wspaniałego mężczyznę, ale jego strata, że nie skorzysta z pikniku- znów posłał Harremu piękny, śnieżnobiały uśmiech, który prawie niezauważalnie powiększył się na zdezorientowane spojrzenie bruneta.- Wpadłem na niego u McGonagall, mówili coś o jakichś zatruciach, albo truciźnie, w każdym razie przeszedł przez kominek w gabinecie dyrektor.

Harry poczuł ukłucie złości i zmartwienia, Severus mógł mu przecież wysłać sowę, albo poprosić Zgredka, żeby przekazał informacje, że wyjeżdża, a znowu zniknął bez słowa.

- Hej, jestem pewien, że niedługo wróci, a tymczasem, jeśli masz chwilę, może zabierzemy te pyszności, które masz w koszyku i pójdziemy trochę polatać? Sam mówiłeś- jest piękna pogoda.

Harry spojrzał w błyszczące zielone oczy, uśmiechnął się i przytaknął. Jeśli Severus ma zamiar dalej się tak zachowywać, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby chłopak zamiast zamartwiać się spędził ten dzień w miłym towarzystwie przystojnego trenera Quidditcha.

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz